"A gdy pani sędzia spyta mnie, gdzie pracuję?" - komentarz Zbigniewa Górniaka, publicysty NTO

Zbigniew Górniak
Zacznę figlarnie, jak na felieton przystało. Skoro w demokratycznych i praworządnych Niemczech można było w jedną noc aresztować liczne dowództwo spisku mającego dokonać zamachu stanu, to może i w Polsce by się udało? Tym bardziej, że wodzowie polskiego rokoszu łatwiejsi do wyłapania, gdyż wcale się nie kryją z zamiarami, wręcz przeciwnie, stroją się w nie jak na bal.

Oto filmik, o którym nie sposób sądzić, że nie obejrzał go nikt ważny z tajnych służb. Jakaś sala gdzieś w Polsce. Biblioteka albo dom kultury. Miejsce, w jakim zwykło się urządzać spotkania autorskie. Za stołem prezydialnym ona i on. Dwa duże nazwiska wymiaru sprawiedliwości. Sędziowie z dorobioną przez media legendą żołnierzy wyklętych polskiej Temidy. Obok nich jeszcze większe nazwisko. Guru. Prorok. Wyrocznia. Szef gazety dzierżącej przez lata rząd milionów dusz, w tym przez pewien czas i mojej. Przed nimi grono wyznawców.

- Mam nadzieje, że jak tu za rok się spotkamy, to będziemy sami sobie gratulowali, żeśmy odsunęli tę cholerną bandę od władzy – mówi redaktor, wywołując aplauz sali. Na co prowadząca spotkanie: - Panie Adamie, ja już pana wpisałam do kalendarza za rok! Pani sędzia i pan sędzia też muszą przyjechać!

- Przyjedziemy! - obiecuje on, a ona, łasząc się do Proroka, prosi: - A teraz redaktor powie nam, co zrobimy wtedy z Telewizją Polską.

- Sprzedamy TVN-owi - pada podpowiedź z sali. Po śmichach i chichach zebrani prężą się, niczym do Mazurka Dąbrowskiego, ale zamiast niego z głośników płynie hymn Unii Europejskiej. Nikogo poniżej 65. roku życia. Twarze skupione, poważne, raczej resortowe niż radiomaryjne.

Sprzedać Telewizję Polską TVN-owi? A dlaczego nie od razu ARD, największemu publicznemu nadawcy w Niemczech? I to za symboliczną złotówkę, w ramach dziękczynienia za misję cywilizacyjną. Skoro do niedawna mogli mieć w Polsce wszystkie gazety wojewódzkie? Ale to tylko jedna refleksja wywołana filmikiem. Ta błahsza. Druga też jest pytaniem. A gdybym tak jako pozwany stanął kiedyś przed obliczem tej sędzi radującej się z odwetu na Telewizji Polskiej, a ona by zapytała, gdzie pracuję. Czy film z jej „spotkania autorskiego” mógłby stanowić wtedy podstawę odwołania się od niesprawiedliwego i surowego dla mnie wyroku? Bo że taki by zapadł, nie mamy chyba wątpliwości, prawda?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska