A miał to być taki łatwy lot

Krzysztof Stecki
560 kilometrów miały do pokonania gołębie lecące z Wolfsburga do Strzelec. Gdyby ptaki mogły mówić, to opowiadałyby o dramacie.

Gdzie one są? - zaczęli się zastanawiać około godziny 13 w sobotę hodowcy ze Strzeleckiego Oddziału Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, gdy w zaplanowanym terminie w okolice miasta nie doleciał jeszcze żaden ptak. - Zwykle to o tej porze widać przelatujące grupki, wracające do gołębników, ale dzisiaj niebo jest puste...
Od wypatrywania ptaków bolały karki, a z każdą minutą niepokój rósł. - Wystartowały o w pół do piątej rano z Wolfsburga - tłumaczył Edward Cudecki z Szymiszowa - więc powinny tu być około godziny 13.

Z Wolfsburga w Niemczech do Strzelec w linii prostej jest 560 kilometrów. Hodowcy ze specjalnymi zegarami czekali na ptaki, ale minuty mijały i nic. A rano niewiele znaków na niebie zapowiadało, że piąty tegoroczny lot konkursowy wyglądać będzie tak dramatycznie. Zresztą wcale nie miał być to najtrudniejszy lot - zakładano, że takim się okaże ponad 800-kilometrowy z okolic Aachen w Niemczech i ten spod Wolfsburga można było traktować jako średni.
- Pierwszy ptak doleciał dokładnie 6 minut po godzinie 14 - mówi Jarosław Jarosz, prezes strzeleckiego oddziału. - Konkursowe loty zakończyły się szybko, ale niektóre ptaki dolatują jeszcze dziś. Pewne opóźnienie wystąpiło, co znaczy, że na trasie warunki były trudne. Niektóre zmęczone ptaki lądowały widocznie na trasie i długo odpoczywały.
W sumie z Wolfsburga wystartowały 1803 gołębie hodowców ze Strzelec i okolicznych miejscowości. Niektórzy ponieśli straty, ale...

- Tu na szczęście nie są one zbyt wielkie i mieszczą się w normie - mówi prezes.
- U mnie na 12 sztuk nie doleciał jeden ptak - dodaje Edward Cudecki. - Czyli nic wielkiego. Moje gołębie dolatywały od strony przeciwnej, od Strzelec, Katowic. Widać było, że są zmęczone. Pierwszy był w gołębniku około 14.30, a ostatni wieczorem.

Co gołębiom przeszkadza w locie? Pomijając już takie zdarzenia jak strzelanie do ptaków (robią to na przykład pogranicznicy rosyjscy), największą przeszkodą są warunki naturalne. Gołąb, chociaż leci z prędkością około 90 kilometrów na godzinę (dzięki temu wiadomo, kiedy powinien wracać z lotu konkursowego), może stać się ofiarą drapieżników. Na czas lotu wpływ ma przede wszystkim pogoda. Przeszkadza nie tylko wiatr spychający z obranego kursu, ale deszcz czy burze. W sobotę prawdopodobnie doszedł do tego jeszcze jeden czynnik - różnica temperatur w Niemczech i w Polsce, gdyż gołębie wlatywały z ciepłego powietrza w chłodne.

Zaplanowany jako czternasty w tym roku lot konkursowy z Aachen do Strzelec liczyć będzie 860 kilometrów.
- Kiedyś latało się jeszcze dalej, ale Holandia, Belgia, Francja wprowadziły zakazy lotów i dlatego możemy gołębie wysyłać tylko do Niemiec - mówi prezes Jarosz.
Na razie zakazu wjazdu do Francji nie ma, ale część hodowców i tak obawiała się, czy w sobotę rano ptaki przekroczą granicę w związku z ewentualnym zagrożeniem przenoszenia przez nie pryszczycy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska