Wczorajszy mecz rozpoczął się wyśmienicie dla gospodarzy. Już w 8. min po dośrodkowaniu Wróbla z prawej strony boiska piłka trafiła do Małeckiego, który nie atakowany przez nikogo pewnie pokonał Franczyka. Włókniarz powinien odpowiedzieć z równie wysokiego "c". Po dośrodkowaniu Procka, na 6. m znalazł się Hanzel i kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby na drodze piłki nie stanęła poprzeczka bramki strzeżonej przez Janukiewicza.
- Paradoksalnie, choć przewaga Śląska nie podlegała dyskusji, mogliśmy ich zaskoczyć - powiedział Franciszek Krótki. - Kiedy traci się bramkę w mało oczekiwanym momencie, można się podłamać. Jeżeli słabszy rywal potrafi to mimo wszystko wykorzystać, to może być różnie.
Śląsk częściej prowadził grę lewą strona boiska, a kilka akcji zespołowych zatrzymywał odważnie interweniujący bramkarz gości. Po niespełna półgodzinie gry kietrzanie powinni prowadzić 2-1. Włókniarz nie wykorzystał jednak gapiostwa obrońców. Szybkości zabrakło Marcinkowskiemu, a zdecydowania R. Kowalczykowi. Gdyby podopieczni Franciszka Krótkiego wykazali więcej zimnej krwi to po chwili mogło być po meczu. Na wysokości pola karnego na rzecz R. Kowalczyka piłkę stracił Sasin, ale bramkarz z Wrocławia wykazał się większymi umiejętnościami niż napastnik Włókniarza.
- W takich sytuacjach po prostu trzeba zdobywać gole - skomentował Krótki.
Od tego momentu dzielił i rządził Śląsk, a przewagę udokumentował nie tylko golem, ale i najładniejszą akcję meczu. Grana z klepki piłka szybko znalazła się w polu karnym Włókniarza, a egzekutorem okazał się Ignasiak.
Zanim na dobre rozpoczęła się druga połowa, gospodarze mogli być pewni zwycięstwa. Po upływie 3 min Wielgus wypuścił w uliczkę M. Kowalczyka, a ten po 15-metrowym rajdzie pokonał Franczyka w sytuacji sam na sam. Śląsk do końca dominował na boisku, ale raził niedokładnością. Miejscowi nie wykorzystali przynajmniej pięciu stuprocentowych sytuacji, w czym brylował Wielgus.OPINIA
Franciszek Krótki, trener Włókniarza: - Trudno się dziwić porażce, skoro kilka dni temu nie był pewny nasz udział w rozgrywkach. Zabrakło treningów i jeżeli uda się to zmienić i solidnie popracujemy, to może za miesiąc wynik byłby odwrotny. Poza tym brakowało Jasińskiego, Kłody i Rozmusa, a oni decydowali jesienią o obliczu zespołu. Śląsk wygrał zasłużenie i całe szczęście, że nie skończyło się większym laniem.
PROTOKÓŁ
Śląsk Wrocław - Włókniarz Kietrz 3-0 (2-0)
1-0 Małecki - 8., 2-0 Ignasiak - 38., 3-0 M. Kowalczyk - 48.
Śląsk: Janukiewicz - Wróbel, Ignasiak, Lis, Sasin - Wielgus (81. Struzik), Szewczyk (56. Kosztowniak), Flejterski, Grabowki (81. Dorobek) - Małecki (68. Samiec), M. Kowalczyk. Trener Grzegorz Kowalski.
Włókniarz: Franczyk - Piwowar (27. Makarski), Bachor, Broniewicz, Procek - Trzeciak, Sosna, Sałek, Hanzel (62. Drożdż), Marcinkowski - R. Kowalczyk (76. Zieliński). Trener Franciszek Krótki.
Sędziował Artur Radziszewski (Warszawa). Żółte kartki: Kosztowniak, Grabowski. Widzów 4500.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?