U nas odwrotnie, w dobie pandemii, kiedy Polakom obcina się pobory, a wielu z nich w ogóle traci pracę, parlamentarzyści przygotowali projekt podwyżek dla władzy.
Radykalnie więcej mieli zarabiać posłowie, senatorowie, premier z ministrami, samorządowcy, partie polityczne i prezydent (jego milcząca małżonka nawet więcej niż ministrowie!).
Nie podano dokładnie, kto negocjował podwyżki, ale stopień oderwania od ziemi tych polityków wskazuje, że mógł to być parlamentarny zespół ds. kosmosu.
W kwestii przytulenia pokaźnych sumek paktowano ponad politycznymi podziałami. Zawieszono w tym celu wojnę polsko-polską. Kaczyński przestał być na chwilę mściwym dyktatorkiem, rujnującym demokratyczne instytucje, a Budka, Kosiniak i Czarzasty – zdrajcami za pieniądze Merkelowej i Sorosa.
Tutaj szczególnie kłuje w oczy głupota opozycji, która tajnym paktowaniem z PiS unieważniła całe to gadanie o antyobywatelskiej dyktaturze, o sejmowej maszynce do głosowania bez społecznych konsultacji.
Fakty są takie, że władza wraz z opozycją przyklepały w kuluarach, że skoro do wyborów jeszcze trzy lata, to można robić całkiem oficjalny skok na kasę („bo media dwa dni pokrzyczą, potem wszyscy zapomną, a pieniążki w kieszeni zostaną”).
Czy trzeba wam lepszego dowodu, by w końcu zrozumieć, że cała ta wojna ideologiczna, to napuszczanie Polaków na Polaków, służy prozaicznemu dojeniu skarbu państwa?
Od czasu niedoszłej koalicji PO-PiS, dwa wielkie polityczne obozy walczą na śmierć i życie o dostęp do konfitur spółek. Długie lata wygrywał klan PO, teraz triumfuje klan PiS. Ideologia to ledwie scenografia, a rozbujane emocje polaryzują scenę. Celem głównym jednych i drugich jest ustawienie się na państwowym.
To prawda, że system płac polskiej władzy jest anachroniczny, a wiele ważnych stanowisk jest niedopłaconych. Politycy i samorządowcy, zamiast to naprawić, kiedy Polska miała wysoki wzrost PKB, woleli populistycznie grać ascetów, a dorabiać w spółkach – w zarządach i radach nadzorczych. Brać ciche premie, które „im się po prostu należą”.
Ten chory system dawno należało zmienić, ale w sposób transparentny i z pewnością nie w środku pandemii, kiedy zdecydowana większość społeczeństwa zaciska pasa.
Mam nadzieję, że sprawa podwyżek tak szybko nie przycichnie. Że będzie wracać, a w konsekwencji Polacy będą mniej wierzyć cynicznym typom, którzy z pieśnią o dobru ojczyzny na ustach myślą głównie o tym, jak się nachapać.
Że poszukają w polityce nowych ludzi, a przede wszystkim – nowych rozwiązań ustrojowych. Obawiam się tylko, czy trzy lata do najbliższych wyborów wystarczą, by ludzie przejrzeli na oczy i wysadzili w kosmos ten niszczący Polskę duopol PO-PiS.
iPolitycznie - Dominik Tarczyński - skrót 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?