Abp Alfons Nossol: Wszelkie zło biskupi nazwali po imieniu

fot. Krzysztof Świderski
Abp Alfons Nossol
Abp Alfons Nossol fot. Krzysztof Świderski
- Biskupi nie przekreślili niczyjej przeszłości ani niczyjej pamięci - mówi abp Alfons Nossol, biskup opolski, uczestnik wczorajszego spotkania Rady Stałej Episkopatu Polski i biskupów ordynariuszy na Jasnej Górze.

Wspólne oświadczenie biskupów polskich i niemieckich z okazji 70. rocznicy rozpoczęcia II wojny światowej ogłoszone wczoraj na Jasnej Górze i w Bonn kilka razy przypomina, że wojna rozpoczęła się od napaści Wehrmachtu na Polskę, a jej źródłem był narodowy socjalizm. Trudno było przekonać niemieckich biskupów do tych zapisów?
- Nie. Oświadczenie od początku do końca jest oparte na chęci wspólnego spojrzenia na historię. Nie przekreśla się w nim niczyjej pamięci ani przeszłości. Biskupi nie mieli też zamiaru uprawiać historycznego rewizjonizmu. Najważniejsze dla nich było twórcze spojrzenie w przyszłość, by już nigdy nie doszło do wojny. Ale w imię prawdy odwołali się do wszystkich krzywd, wszystkich rodzajów zła, jakie przyniosła wojna. Wszystkie one zostały konsekwentnie nazwane po imieniu.

- Łącznie z wypędzeniami.
- Tak, one też zostały nazwane jednoznacznie złem i krzywdą, bo pozbawienie ojczyzny zawsze krzywdą jest. Oświadczenie przypomina, że to Polacy byli pierwszymi wypędzonymi. Nie miesza przyczyn ze skutkami. Mówi wprost, że zło wojny wzięło swój początek z narodowego socjalizmu, ale podkreśla, że złe były także wszystkie wypędzenia, dokonane później w Europie i na innych kontynentach. A w przyszłości dla podobnych metod nie ma miejsca.

- Co łączy wczorajsze oświadczenie z listem biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku?
- Jestem przekonany, że obecne w nim całościowe spojrzenie na historię wyrasta wprost z tamtego heroizmu Episkopatu Polski, który w 1965 roku miał odwagę napisać: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". To wtedy element etyczny został włączony w ocenę zjawisk w Europie, także zjawisk politycznych. Obecne oświadczenie na nowo przypomina, że bez tego elementu etycznego, połączonego z modlitwą, budowa autentycznej sąsiedzkiej przyszłości jest niemożliwa. A Kościół ma w dziele pojednania wielki wkład w przeszłości i ważną rolę do spełnienia w przyszłości.

- Na ile to oświadczenie jest - w sensie symbolicznym - ostatecznym końcem wojny i podziału Europy?
- Żadnych wydarzeń historycznych definitywnie zamknąć się nie da. Można jednak - i to list czyni - zamknąć stereotypowe, jednostronne, ideologiczne oceny przeszłości. Celowała w tym przez powojenne dziesięciolecia zwłaszcza ideologia marksistowska, podtrzymując w ludziach przekonanie, że prawdziwe pojednanie polsko-niemieckie, prawdziwy pokój w Europie jest niemożliwy. Biskupi odpowiedzieli na to jednoznacznie: tak dla prawdy, nie dla steretypów. I to jest droga do prawdziwie zjednoczonej Europy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska