Jeszcze niedawno był bardzo zapracowanym szefem kuchni w restauracji czterogwiazdkowego hotelu pod Kluczborkiem, teraz próbuje sił jako początkujący restaurator, ale pamięta swoje początki i pełną świadomość, z jaką na miejsce uzyskania wykształcenia wybierał szkołę zawodową.
- Szkoła to pierwszy krok do sukcesu, a sukcesem nie zawsze jest doktorat - mówi Roland Knittel. - Zasada jest prosta. Chcesz być kucharzem? Idź do szkoły zawodowej i ucz się na kucharza. Musisz być praktykiem, a w zawodówce po trzech dniach teorii masz dwa dni pracy w kuchni, w prawdziwym zakładzie pracy, z prawdziwymi klientami, którzy na bieżąco informują cię, czy smakowało.
Takie codzienne testowanie kompetencji daje efekt. I wzmaga apetyt na kolejne wyzwania. Roland po uzyskaniu tytułu zawodowego kucharza małej gastronomii postanowił zmierzyć się z innymi profesjonalistami w ogólnopolskim konkursie Hell’s Kitchen.
- Pojawiło się w moim życiu parę interesujących osób - wspomina - wszyscy rozmiłowani w sztuce kulinarnej i ten nasz wspólny zapał zaowocował decyzją o moim wyjeździe do Wrocławia na casting do programu. Potem była Warszawa. Rozstrzygnięcie przyszło drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia - telefon z informacją: Przyjeżdżaj, zostałeś zakwalifikowany. Potem wszystko poszło błyskawicznie. Byłem w programie Hell’s Kitchen aż do siódmego etapu.
Z doświadczeń Rolanda można czerpać garściami. Zapytany o korzyści z udziału w programie wymienia: grono przyjaciół i większą świadomość swoich umiejętności.

archiwum
- Przede wszystkim jednak odbyłem naukę, taką życiową - pokory wobec samego siebie. Z zawodowych kompetencji podejrzałem i przyswoiłem techniki kulinarne kolegów z drużyn. Zobaczyłem, że praca w zespole daje moc. Niezapomniane wrażenie pozostawia spotkanie z wielkimi sławami - Kurtem Schellerem i Modestem Amaro. To dwie chodzące encyklopedie kulinarne. A jak wiadomo, jeśli się uczyć, to od najlepszych.
Kolejne etapy kariery zaczęły rysować się bardzo szybko. Po programie niemal natychmiast Roland został head chefem w bardzo dobrym hotelu.
- Stałem się rozpoznawalny, dzięki czemu automatycznie zwiększyła się liczba propozycji pracy i tzw. “fuch” , za czym, rzecz jasna stoją pieniądze - opowiada. - Niedawno pomogłem otworzyć lokal znajomemu. Menu opiera się na moich przepisach, talerze wracają do kuchni puste, a zadowoleni klienci wracają do restauracji. Jest dobrze . Planujemy otworzyć razem restaurację, więc prawdopodobnie już w przyszłym sezonie zobaczymy się w pobliżu opolskiego Rynku - dodaje z uśmiechem Roland Knittel.
I na koniec jeszcze młodego mistrza kuchni recepta na sukces: "Praca , praca i jeszcze raz praca. Szukajcie coraz lepszych pozycji do cv, tylko praca może was czegoś nauczyć - radzi młodym adeptom. To dlatego w szkole zawodowej jest tyle dni praktyki zawodowej”.
Opolska Czwórka od dawna kształci zawodowców, a lepszej rekomendacji jej nie trzeba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?