Częste zmiany w rozkładzie jazdy sprawiły, że klienci PKP są zdezorientowani. Nie wiedzą, o której godzinie odjeżdżają ich pociągi, a nawet czy kursują konkretnego dnia.
- Dojeżdżam pociągiem codziennie na studia - denerwuje się Adrian Mróz ze Strzelec Opolskich. - Ale nigdy nie wiem, czy będę na czas, bo raz pociąg przyjeżdża punktualnie, a innym razem ma nawet pół godziny spóźnienia.
Najgorzej jest na trasie Strzelce Opolskie - Opole oraz na liniach, które biegną przez Brzeg. Tam godziny odjazdów pociągów zmieniane są nawet kilka razy w tygodniu. Opóźnienia składów w tych miastach powodują kolejne spóźnienia w innych. Pasażerowie, którzy chcą skorzystać z usług PKP, muszą na bieżąco śledzić zmiany. Nie jest to jednak łatwe, bo na kolei funkcjonują aż trzy rozkłady jazdy.
Dla przykładu w Strzelcach Opolskich obok tablicy z rozkładem jazdy zawisły kartki, gdzie rozpisana jest korekta do rozkładu. Problem w tym, że rozmija się ona z godzinami podanymi w internecie. Gdy pytamy w kasie, o której godzinie tak właściwie przyjedzie pociąg, panie sugerują, że... trzeba poczekać, bo spóźnienia i tak są inne niż te podane w korekcie.
Z powodu problemów z rozkładem część klientów zrezygnowała z usług PKP. Kolej liczy z tego powodu straty. Sylwester Brząkała, zastępca dyrektora Przewozów Regionalnych w Opolu, przekonuje, że spółka nic nie może w tej sprawie zrobić.
- Zmiany w rozkładzie są podyktowane remontami torów i stacji, które organizuje inna spółka - mówi Brząkała. - Prace planuje wrocławski oddział Polskich Linii Kolejowych. Gdy zdecyduje o wyłączeniu z ruchu konkretnego torowiska, my musimy się dostosować, zmieniając godziny odjazdu.
Sylwester Brząkała prosi pasażerów o cierpliwość. Zapowiada, że gdy przyjdą mrozy, wiele prac na liniach zostanie wstrzymanych.
Czytaj e-wydanie »