Adam Nocoń: - Nasza sytuacja nie jest łatwa, ale też nie jest bez wyjścia [WYWIAD]

Paweł Sładek
Na zdjęciach: Adam Nocoń, trener Odry Opole.
Na zdjęciach: Adam Nocoń, trener Odry Opole. Wiktor Gumiński
Gdy 19 października Adam Nocoń oficjalnie objął funkcję pierwszego trenera Odry Opole, został przed nim postawiony jeden cel: utrzymać się w Fortuna 1 Lidze. Od tego dnia niebiesko-czerwoni rozegrali pod jego wodzą cztery mecze, w których odnotowali dwie porażki, a także po jednym remisie i zwycięstwie. Wiadomo już, że drużyna przygotowuje się do rundy rewanżowej z pozycji, która zmusza zespół do dalszej walki o dalszy byt na zapleczu elity. Zapytaliśmy się więc szkoleniowca m.in. o opinię dotyczącą minionych meczów, sztab, w którym nowy trener nie ma swojej osoby, a także o zawodników i plany na ten sezon, również te transferowe.

Pana dokonania w Olimpii Elbląg i Chojniczance Chojnice sprawiły, że jest pan postrzegany jako trener, który świetnie sobie radzi w bardzo trudnych sytuacjach. A jak pan postrzega siebie?
Chyba każdy szkoleniowiec lubi wyzwania. Sytuacje, w których zmienia się trenera w trakcie sezonu są częste. Zdarza się, że wyniki są słabe, w drużynie coś nie funkcjonuje, dlatego takie okoliczności nie są łatwe. A czy jestem tak postrzegany? Wydaje mi się, że każdy szkoleniowiec jest w pewnym sensie postrzegany jako ratownik wyników.

Nie czuł pan, że przyjmując posadę trenera Odry może pan wejść na przysłowiową minę?
Ta mina zawsze w pewnym sensie wybucha. Nasza sytuacja nie jest łatwa, ale nie jest też bez wyjścia. Myślałem, że po fajnym meczu z Ruchem i Chojniczanką drużyna się odbije, niestety pechowe spotkanie z ŁKS-em Łódź i fatalna druga połowa z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza sprawiły, że nasza sytuacja jest jeszcze trudniejsza. Niemniej różnice punktowe są małe, dlatego uważam, że nie jesteśmy w sytuacji bez wyjścia, a nasze zadanie, jakim jest opuszczenie strefy spadkowej, jest jak najbardziej do wykonania.

Trudno nie odnieść wrażenia, że pierwsze minuty są niezłe w waszym wykonaniu, ale z czasem cała gra „siada”, mówiąc kolokwialnie.
Zgadza się. Jeśli chodzi o mecz z Termalicą, w drugiej połowie drużyna ewidentnie stanęła, to było widoczne. Tak samo słabiej graliśmy w drugiej połowie z Chojniczanką. Trzeba przeanalizować powody, dla których dyspozycja po przerwie wygląda w taki sposób. Będziemy chcieli, żeby obie połowy były równie dobre.

Od czego zaczął pan swoją pracę w klubie?
Nie miałem dużo czasu na przyszykowanie się, natomiast jest sporo materiałów, które pozwalają poznać zespół. Rozpocząłem od przygotowań do meczu z Ruchem Chorzów. Musiałem także zrobić rozpoznanie w naszej drużynie na bazie poprzednich spotkań i zdecydować kto może grać. Takie standardowe działania.

Wspominał pan w wywiadzie dla klubowej strony, że pewność drużyny buduje się od obrony. Piotr Plewnia zmieniał ustawienia, grając raz z trzema stoperami, raz dwoma. Pan stawia wyłącznie na „dwójkę”. Jakie jeszcze zmiany zostały wprowadzone, żeby uszczelnić grę w defensywie?
Bez względu na zmiany systemu, grają przede wszystkim ludzie, nie ustawienie. Odra traci najwięcej goli w lidze. Kluczem do utrzymania się w lidze jest zmniejszenie ich liczby. Z ŁKS-em Łódź na wyciągnięcie ręki był remis, a może i zwycięstwo. Z Termalicą mimo że zagraliśmy słabiej w drugiej połowie, straciliśmy bramki w niemalże identyczny sposób, jak w poprzednim meczu. Ćwiczyliśmy te zachowania na treningach, ale jak na razie nie przyniosły one rezultatu. Musimy przestać popełniać błędy indywidualne, bo 35 straconych goli, co jest największą liczbą w lidze, nie jest przypadkiem.

Inne najsłabsze pod tym względem zespoły straciły 30 bramek.
Różnica pięciu trafień do sporo. Ma to odzwierciedlenie na wynik, bo zespół zawsze strzelił jakiegoś gola, ale tuż po jego zdobyciu czeka, jakby na ścięcie. Bardzo ważna jest dyscyplina taktyczna jeśli chodzi o grę obronną, natomiast balans w ofensywie jest nie mniej istotny, bo strzelać gole też trzeba.

„Tak dłużej nie może być, że zespół prezentuje się w taki sposób na poziomie pierwszej ligi” – to pana wypowiedź z konferencji prasowej po meczu z Termalicą. Co miał pan na myśli mówiąc te słowa?
Chodziło mi głównie o drugą połowę meczu, bo cofnęliśmy się zbyt głęboko i nikt nie umiał wziąć ciężaru gry na siebie, a były takie sytuacje, gdy spokojnie mogliśmy wyprowadzić kontratak, po którym mielibyśmy sporą szansę na gola. Byłem zdenerwowany naszą bezradnością. Oczywiście biorę odpowiedzialność za wynik, bo przygotowywałem ten zespół, ale puściły mi nerwy na konferencji prasowej, bo potrafimy lepiej grać. Nie potrafię tego zrozumieć. Albo Termalica była zbyt dobra, albo nie był to nasz dzień.

W kontekście wyprowadzania ataków i brania odpowiedzialności za rozegranie na siebie, kojarzy mi się jeden pomocnik: Rafał Niziołek.
Rafał jest kluczową postacią tej drużyny. Uwidocznił to m.in. mecz z Ruchem, gdzie moim zdaniem był najlepszy na boisku. W każdym razie są też inni zawodnicy, którzy powinni byli poprowadzić grę drużyny, ale póki co nie pokazali pełni swoich możliwości. Mowa na przykład o Macieju Urbańczyku czy Mikołaju Łabojko. Zdarza się, że są wycofani, a w powinni wziąć odpowiedzialność za rozegranie piłki. W ostatnim meczu wyraźnie było widać brak Rafała.

Był pan już wcześniej poinformowany, że w przypadku dalszych niezadowalających wyników Odry zajmie pan miejsce Piotra Plewni?
Nie. Wszystko nastąpiło po zwolnieniu z Górnika.

Wraz z odejściem Piotra Plewni, z klubu odeszła również Ewa Stellmach, która pełniła rolę trenera mentalnego. Teraz w sztabie nie ma takiej osoby. Jakie ma pan podejście do kwestii mentalnych?
Myślę, że jest to bardzo istotne. Kiedyś mówiło się, że rozmowy z psychologami to wstyd, a przecież ważne jest to, żeby sportowcy i trenerzy konsultowali się z osobami, które za zadanie mają usprawnić sprawę mentalną, jeżeli tylko czują taką potrzebę, bo o to przecież w tym chodzi. Uważam to za znaczący czynnik, zresztą coraz częściej sięga się po psychologów, bo różne są psychiki zawodników. Jeden jest zamknięty w sobie, a drugi jest wybuchowy, co w połączeniu z innymi aspektami może wpływać na to, że nie pokażą pełni swojego piłkarskiego potencjału. Popieram tę kwestię, aczkolwiek zaznaczam, że trzeba to robić umiejętnie.

A miał pan coś wspólnego ze zwolnieniem Ewy Stellmach?
Nie.

Czy w takim razie można się spodziewać, że będzie pan miał taką osobę w sztabie?
Na razie nie było prowadzonych rozmów w tej sprawie.

Jak wyglądała sprawa z Marcinem Feciem, aktualnym trenerem bramkarzy?
Marcin był już w sztabie, gdy przyszedłem.

A jak pan widzi swój sztab w rundzie wiosennej?
Aktualny sztab spełnia swoje zadania, choć nie ukrywam, że chciałbym mieć swoją osobę w zespole, chyba jak każdy trener. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Najpierw trzeba się skupić na tym, żeby drużyna była w pełni skompletowana. To jest najważniejsze, a potem zajmę się pozostałymi rzeczami.

Kolejny mecz odbędzie się 10-12 lutego, także na sprowadzenie członka sztabu jest jeszcze dużo czasu.
Na pewno będę się o to starać, aczkolwiek zobaczymy, bo aktualny sztab się sprawdza bez dwóch zdań. Są bardzo zaangażowani, pomocni, pomogli mi również w aklimatyzacji. Niemniej dobrze jest mieć swoją osobę, a czy będzie na to zgoda, zobaczymy.

Jak rozumiem mowa o asystencie?
Zgadza się.

Jest pan bardziej autokratą czy demokratą w kontekście zarządzania zespołem? Jaki styl prowadzenia zespołu pan preferuje?
Zależy od drużyny. W Olimpii Elbląg sytuacja była bardzo trudna, natomiast aktualnie w Odrze okoliczności są znacznie lepsze. Tam były twarde zasady. Drużyna miała do zrealizowania odpowiedni program i trzeba przyznać, że osiągnęła swój cel. Ogólnie rzecz biorąc wszystko zależy od zespołu, od jego poziomu zdyscyplinowania.

A czy zawodnicy Odry są zdyscyplinowani?
Tak, natomiast drużynie potrzebny jest pazur. Zdarza się, że w trudnych sytuacjach nie mogą się pozbierać, jak np. z Ruchem. Czasem potrzebny jest impuls, który popchnie zespół do walki o swoje.

Jaki ma pan plan w kontekście zespołu na zbliżającą się przerwę w rozgrywkach, a także na okienko transferowe?
Po zakończeniu rozgrywek będziemy ćwiczyć jeszcze przez dwa tygodnie, następnie zawodnicy dostaną wolne, choć otrzymają indywidualne rozpiski. Spotkamy się 3 stycznia, wtedy zostaną przeprowadzone badania, podczas których trenerzy motoryczni sprawdzą dyspozycję zawodników.

Jeżeli natomiast chodzi o okienko transferowe – będziemy chcieli się wzmocnić jako drużyna, to nieuniknione. Trzeba jednak mieć do tego odpowiednich ludzi, poza tym wielu piłkarzy ma aktualne kontrakty, dlatego sytuacja jest trudna.

Na jakiej pozycji możemy się spodziewać wzmocnień?
Nie ujawnię tego, nie mogę podać takiej wiadomości oficjalnie.

Jaki jest pana główny cel w Odrze? Opiera się pan wyłącznie na utrzymaniu czy na czymś więcej?
W tym sezonie główny cel to utrzymanie w lidze. Myślę, że wszyscy będziemy szczęśliwi, jeśli klub pozostanie w Fortuna 1 Lidze.

Ostatnie pytanie, niezwiązane z tym, co było do tej pory. Czy Polska wyjdzie z grupy na mundialu?
Myślę, że sobie poradzi i to będą dobra mistrzostwa dla Polski. Z grupy wyjdziemy, ale nie oczekiwałbym strefy medalowej.

Na dalszym etapie czeka na nas najprawdopodobniej Dania lub Francja.
No to Dania jest do przejścia (śmiech).

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska