48-letniego Michała A. funkcjonariusze kryminalni zatrzymali w środę w jego domu w Łęce Mroczeńskiej koło Kępna. Pod budynek podjechało kilka samochodów. Funkcjonariusze w kominiarkach wpadli do domu i wyprowadzili mężczyznę w kajdankach. Był kompletnie zaskoczony. Nie spodziewał się zatrzymania.
Mimo iż jego nazwisko od początku przewijało się w aferze dębowej, do tej pory występował tylko w charakterze świadka oraz... pokrzywdzonego. To po jego doniesieniu sprawę w Sądzie Rejonowym w Kluczborku o nielegalne użytkowanie własnego stawu ma ekolog Adam Ulbrych, który alarmował o masowej wycince drzew i któremu bandyci w odwecie spalili dom oraz grozili śmiercią.
Prokuratura Krajowa podejrzewa teraz o zlecenie tego podpalenia i kolejnych właśnie Michała A., zamożnego biznesmena z branży meblowej.
Od czerwca 2016 r. śledztwem kieruje Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. O przeniesienie tam śledztwa wnioskował wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
- Sprawa ruszyła po moim wniosku i zatrzymano zleceniodawcę podpaleń w słynnej aferze dębowej w Wołczynie - podkreślił Patryk Jaki we wpisie na Twitterze.
Michał A. usłyszał zarzuty popełnienia czterech przestępstw.
- Dotyczą one zniszczenia mienia znacznych rozmiarów, spowodowania zagrożenia mienia znacznych rozmiarów w wyniku pożaru i założenie oraz założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym - informuje prokurator Robert Tomankiewicz z Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.
Michał A. jest podejrzany o założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym. Za to przestępstwo grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Prokurator zarzucił mu także zlecenie podpalenia maszyn rolniczych, budynków gospodarczych wraz ze znajdującymi się w nich zwierzętami hodowlanymi oraz płodami rolnymi o łącznej wartości 1 miliona 233 tysięcy złotych. Chodzi o zlecenie trzech podpaleń. Za każde z nich grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Na wniosek prokuratory sąd we Wrocławiu zastosował wobec Michała A. areszt tymczasowy na okres 3 miesięcy.
W Areszcie Śledczym we Wrocławiu siedzi już Daniel R. 36-letni rolnik z Rożnowa, którego prokuratura podejrzewa o podpalanie m.in. majątku spółki rolnej Promex w Rożnowie. 36-letniego rolnika z Rożnowa kluczborska policja złapała tuż po podpaleniu domu w Smardach Dolnych.
- Arogancja i bezczelność sprawców była zupełnie niespotykana - ocenia prokurator Robert Tomankiewicz. - Jasne dla nas było że Daniel R. miał mocodawcę, który zlecał podpalenia.
Co ciekawe, badanie zebranych śladów w laboratorium kryminalistycznym po podpaleniu domu Adama Ulbrycha wykluczyły Daniela R.
- To są pierwsze zarzuty w tej sprawie. Nie wykluczamy kolejnych zatrzymań - podkreśla prokurator Robert Tomankiewicz z Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.
Na razie prokuratura ujawniła tylko dwóch członków grupy przestępczej. Na razie nie wiadomo, kto do nie jeszcze należał.
Śledczy będą badali kilka aspektów:
- okoliczności zakupu ziemi od Agencji Nieruchomości Rolnej w Opolu, na których masowo wycinano drzewa (przetarg oficjalnie wygrał schorowany rolnik teść Michała A., który sam przyznawał, że jest tyko słupem),
- okoliczności wydania zgodę teściowi Michała A. na wycinkę drzew na podstawie świstka papieru z pokreślonymi liczbami drzew, bez daty wpływu do urzędu i bez określonego przeznaczenia wyciętych drzew, co jest obowiązkiem we wniosku o zgodę na wycinkę drzew,
- cel masowej wycinki drzew: czy chodziło o surowiec dla fabryki mebli, czy raczej o powiększenie upraw dla zwiększenia kwoty dotacji unijnych (kupione łąki, drzewostany a nawet las w Rożnowie zamieniano w uprawy rzepaku i kukurydzy)
Policjanci zabezpieczyli w domu i w fabryce Michała A. blisko 4 miliony złotych, telefony komórkowe oraz nośniki danych.
- Zabezpieczyliśmy znaczne mienie na majątku podejrzanego, które pozwoli na naprawienie wyrządzonych szkód - dodaje prokurator Robert Tomankiewicz.
Ofiary podpaleń odetchnęły z ulgą.
- Cały czas siedzieliśmy jak na gwoździach z obawą, czy nie będzie kolejnych podpaleń - mówi Wiesław Walczak, wiceprezes spółki rolnej Promex.
- W końcu zatrzymano sprawców. Szkoda, że tak długo to trwało. Ja wyprowadziłem się z Komorzna, bałem się o swoje życie. Moje gospodarstwo ekologiczne Rozalia chcę przekazać fundacji ekologicznej - zapowiada Adam Ulbrych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?