Afera w Namysłowie. Prezes szpitala Krzysztof Kuchczyński został odwołany, ale horrendalną „pensję” ma dostawać aż do emerytury

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Krzysztof Kuchczyński, były burmistrz Namysłowa i były prezes Namysłowskiego Centrum Zdrowia.
Krzysztof Kuchczyński, były burmistrz Namysłowa i były prezes Namysłowskiego Centrum Zdrowia.
- To skandal. Takie działanie jest sprzeczne z prawem – mówi miejski radny Marcin Biliński, który dotarł do dokumentów w sprawie prominentnego działacza PSL. Starosta namysłowski Konrad Gęsiarz (PiS) poręczył kontrowersyjny aneks. Gdy w politycznych kuluarach o sprawie zrobiło się głośno, zaprzeczał, że podpisano dokument, zwiększający świadczenia odwołanego prezesa Namysłowskiego Centrum Zdrowia. Jak to tłumaczy dzisiaj?

- Krzysztof Kuchczyński, czyli prominentny działacz PSL, tym aneksem zapewnił sobie nietykalność finansową – ocenia Marcin Biliński, miejski radny z Namysłowa (reprezentuje Przyjazny Samorząd Powiatu Namysłowskiego). – Pan Kuchczyński nie jest już prezesem szpitala, ale na jego konto co miesiąc i tak ma wpływać równowartość prezesowskiego wynagrodzenia. I to aż do emerytury! W głowie mi się nie mieści, że przewodniczący rady nadzorczej szpitala podpisał taki aneks, a starosta poręczył, że w razie niewypłacalności spółki, on zapłaci byłemu prezesowi z pieniędzy powiatu, czyli z naszych podatków!

Krzysztof Kuchczyński przez 16 lat był burmistrzem Namysłowa. Od lat jest też szefem tamtejszych powiatowych struktur PSL. Od marca 2015 roku był prezesem Namysłowskiego Centrum Zdrowia (powiat jest w nim większościowym udziałowcem). Początkowo miał umowę o pracę. Ustawa z czerwca 2016 roku o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami sprawiła jednak, że umowę o pracę trzeba było zastąpić kontraktem menadżerskim, czyli umową o świadczenie usług zarządzania.

Szkopuł w tym, że Krzysztof Kuchczyński był już w wieku, który dawał mu przedemerytalną ochronę przed zwolnieniem. Prezes jednak dobrowolnie zgodził się na rozwiązanie z nim umowy o pracę i zastąpienie jej kontraktem menadżerskim. Porozumienie stron w tej sprawie podpisano w lipcu 2019 roku.

Tego samego dnia prezes podpisał kontrakt, a w nim zapis: „niniejsza umowa zostaje zawarta na czas pełnienia funkcji przez zarządzającego. Umowa nie może zostać rozwiązana przed uzyskaniem przez zarządzającego uprawnień emerytalnych”.

- Już ten zapis jest skandaliczny, bo menadżerom na kontraktach nie przysługuje taka ochrona, jak pracownikom na umowie o pracę – ocenia radny Biliński. – Zgodnie z tym zapisem prezes mógłby robić, co mu się podoba - przychodzić do pracy pijany albo nie przychodzić wcale - a i tak nie byłoby sposobu, by pozbawić go dotychczasowej pensji czy równoważnego mu odszkodowania. To absolutna patologia.

Aneks do umowy ówczesnego prezesa NCZ został podpisany 25 listopada 2020 roku. Zdaniem radnego Marcina Bilińskiego trudno wierzyć, że było to dzieło przypadku. – Kilka dni po podpisaniu tego dokumentu Krzysztof Kuchczyński został odwołany z funkcji prezesa. Kuriozalny aneks przyznawał mu comiesięczne odszkodowanie w wysokości pensji, które ma dostawać aż do emerytury i to bez względu, czy prezes zostałby zwolniony czy sam by zrezygnował. To, że został zwolniony dawało mu dodatkowy bonus - odprawę w wysokości trzymiesięcznej pensji - mówi radny Biliński.

Stronami wspomnianego aneksu - oprócz prezesa, którego rzecz dotyczyła - był również Artur Masiowski, przewodniczący rady nadzorczej spółki, prowadzącej szpital oraz powiat namysłowski, reprezentowany przez starostę Konrada Gęsiarza (PiS) i wicestarostę Tomasza Wiciaka (PSL). Powiat występował tu w charakterze poręczyciela. Z aneksu wynika, że comiesięczne odszkodowanie dla prezesa, który zrezygnuje lub zostanie odwołany – każdorazowo w wysokości 11 665 złotych - będzie wypłacane do czasu nabycia przez Krzysztofa Kuchczyńskiego uprawnień emerytalnych. W tym samym dokumencie poręczyciel, czyli powiat, zobowiązał się do zapłaty odszkodowania, w przypadku gdy spółka tego nie zrobi.

O tajemniczym aneksie, który miał zapewnić prezesowi miękkie lądowanie, plotkowano w Namysłowie od wielu tygodni, więc radny Marcin Biliński postanowił sprawdzić, ile w tym prawdy. Wystąpił z prośbą o dokumenty do następcy Kuchczyńskiego – prezesa Mirosława Wójciaka – oraz do rady nadzorczej Namysłowskiego Centrum Zdrowia.

Rada nadzorcza odmówiła mi wydania tych dokumentów, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa. Podejrzewam, że grali na czas, choć wiedzieli, że są na przegranej pozycji. Gdyby jednak sprawa oparła się o sąd administracyjny, mogłaby trwać 2-3 lata – mówi miejski radny. Ostatecznie dokumenty udostępnił prezes Wójciak, bo – jak tłumaczył – do tego obligowało go prawo.

Sprawą zainteresował się poseł Ryszard Wilczyński z Platformy Obywatelskiej. 12 lutego 2021 roku, na Sesji Rady Powiatu Namysłowskiego, starosta Konrad Gęsiarz odniósł się do pisma posła, który sformułował szereg pytań dotyczących kondycji NCZ.

Jedno z nich brzmiało: „Czy prawdą jest, że z odwołanym prezesem NCZ, krótko przed odwołaniem, podpisano aneks do umowy na zarządzanie spółką, który zdecydowanie zwiększył świadczenia na jego rzecz z tytułu odwołania? Kto i w jakiej roli zawarł ten aneks?”. Starosta Gęsiarz zaprzeczył. Mówił wówczas: „Nie podpisano żadnego aneksu zwiększającego świadczenia odwołanego prezesa NCZ. Wysuwanie takich teorii, jak to pan poseł powiedział, o jakimś złotym spadochronie, naprawdę nie przynosi mu chluby, ani nie robi nic dobrego dla naszego powiatu, czy też dla naszego szpitala. I gdyby pan poseł wcześniej zapytał, jak wygląda rzeczywista sytuacja - myślę, że nie zadawałby takich irracjonalnych pytań”.

W piątek (5 marca), na nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu Namysłowskiego, starosta Gęsiarz mówił tak: - Ten aneks nie zwiększa wynagrodzenia, wręcz zmniejsza uposażenia, jakich mógłby dochodzić przed sądem poprzedni pan prezes. Gdybyśmy odwołali prezesa, mógłby domagać się przed sądem odszkodowania i ta kwota byłaby dużo wyższa niż to, co zawiera aneks. Dlatego gdyby ktokolwiek zapytał, czy jest aneks zmniejszający świadczenia na jego rzecz, powiedziałby, że tak. Będę się upierał, że aneksu zwiększającego nie ma.

- Pan woli kręcić, pan woli mataczyć – podsumował te tłumaczenia obecny na sesji poseł Wilczyński. - Życie publiczne to transparentność, to zdolność do przyjęcia odpowiedzialności za swoje czyny. Pan do tego jest zobowiązany i mam nadzieję, że pan z czasem się tego nauczy. Należy powiedzieć społeczności namysłowskiej „przepraszam”.

Dlaczego prominentnego działacza PSL (w powiecie namysłowskim PiS ma koalicję z PSL) zabezpieczono aneksem, którego istnienie było pilnie strzeżoną tajemnicą?

- Pod koniec ubiegłego roku sytuacja szpitala była dramatyczna, o czym świadczy m.in. wielomilionowa strata i problemy kadrowe – mówi Marcin Biliński, miejski radny, który odkrył dokumenty w tej sprawie. - Krzysztof Kuchczyński nie jest wybitnym specem od zarządzania, a żeby ten bałagan posprzątać, trzeba było zatrudnić fachowca. Kuchczyński doskonale o tym wiedział, dlatego postanowił odejść i jednocześnie zapewniając sobie bezpieczne lądowanie w postaci zagwarantowanej pensji z publicznych pieniędzy i to w dotychczasowej wysokości! On przez 16 lat był burmistrzem Namysłowa, sporo osób - które są obecnie u władzy - wiele mu zawdzięcza. Przyszedł widocznie czas na odwdzięczenie się.

Mirosław Wójciak, który zastąpił Krzysztofa Kuchczyńskiego w fotelu prezesa NCZ, kieruje spółką od 3 miesięcy, ale tak będzie tylko jeszcze przez tydzień. Prezes złożył bowiem rezygnację, a obowiązki będzie pełnił do 12 marca. Później jego funkcję przejmie Agnieszka Zagola, wiceprezes opolskiego PSL, która niedawno została zwolniona z zamku w Mosznej (była wiceprezesem spółki prowadzącej zamek – przyp. red.).

Na nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu Namysłowskiego radni chcieli porozmawiać o sytuacji w Namysłowskim Centrum Zdrowia po rezygnacji prezesa Mirosława Wójciaka. W kuluarach mówiło się o jego ostrym konflikcie z radą nadzorczą, który miał być przyczyną tej rezygnacji. Sam prezes Wójciak twierdzi, że nie udźwignął presji związanej z kierowaniem szpitalem w obecnym stanie i nie chciał przypłacić tego zdrowiem. - Spółka jest bardzo ważna, ale moje zdrowie jest ważniejsze – mówił ustępujący prezes. - Naprawa szpitala to kosmicznie trudne zadanie. Życzę nowej pani prezes, aby dała radę.

Wspomniał też, że jednym z powodów jego decyzji był brak zaufania do rady nadzorczej. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że rada nadzorcza miała naciskać na prezesa, by wypłacał przewidziane aneksem odszkodowanie dla swojego poprzednika.

Występując przed radnymi prezes Wójciak przyznał, że nie zgodził się na wypłatę kontrowersyjnego odszkodowania, bo uważał, że naraża się w ten sposób na odpowiedzialność.

Marcin Biliński, który zdobył dokumenty w tej sprawie, złożył zawiadomienia do prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - Moim zdaniem mamy tu do czynienia z czynami o charakterze kryminalnym – kwituje radny. – W grę wchodzi kwota 270 tys. złotych, bo tyle w sumie otrzymałby były prezes, gdyby do emerytury wypłacano mu comiesięczne odszkodowanie.

Z Krzysztofem Kuchczyńskim nie udało mi się porozmawiać. Nie odebrał telefonu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska