W Domu Pomocy Społecznej w Strzelcach Opolskich oraz jego filiach w Szymiszowie i Leśnicy aż huczy od plotek.
Dyrektor i główna księgowa zarabiali bowiem więcej niż mogli. Pieniądze pochodziły z puli, jaka miała być przeznaczona na premie dla wszystkich pracowników. Jednak zamiast dzielić między personelem, Stanisław M. wolał wynagradzać sowicie główną księgową DPS, 43-letnią Beatę P.
- To jest grabież w biały dzień! - denerwuje się jedna z pielęgniarek. - Dyrektor płacił nam za robotę trochę powyżej minimalnej krajowej. Gdy prosiliśmy o podwyżki ciągle słyszeliśmy, że w kasie jest pusto. Teraz już wiemy, na co szły nasze pieniądze.
47-letni Stanisław M. przyznawał premie Beacie P., mimo, że półtora roku wcześniej starosta Józef Swaczyna wydał zarządzenie o maksymalnych stawkach, jakie mogą zarabiać urzędnicy na wysokich stanowiskach. Dla głównej księgowej górną granicą było 5 tys. zł brutto. Tymczasem każdego miesiąca pobierała ona o około 2 tys. zł więcej (łączna kwota to blisko 40 tys. zł). Dla dyrektora maksymalna stawka wynosiła 7 tys. zł, tymczasem wziął łącznie 4 tys. zł więcej, niż mógł zarobić zgodnie z przepisami.
- Sprawa wyszła na jaw podczas rutynowej kontroli - mówi starosta Józef Swaczyna. - Okazało się, że kierownictwo DPS uchwaliło własny, wewnętrzny regulamin wynagradzania. Był on częściowo niezgodny z wydanym wcześniej rozporządzeniem.
Sprawa wyszła na jaw jeszcze w minionym tygodniu. Ale starostwo utrzymywało ją w tajemnicy, do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności.
- Dyrektor w znaczący sposób nadużył naszego zaufania - mówi Swaczyna. - Ale musieliśmy wszystko przeprowadzić zgodnie z procedurami. Stanisław M. miał 7 dni na podpisanie protokołu pokontrolnego i czekał do ostatniego momentu.
W tym tygodniu zarząd powiatu skierował pismo do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, którego siedziba znajduje się w Regionalnej Izbie Obrachunkowej w Opolu.
- Uznaliśmy, że doszło do naruszenia dyscypliny finansowej - mówi Waldemar Gaida, wicestarosta, któremu podlega DPS. - Grozi za to cały wachlarz kar, włącznie z zakazem pełnienia funkcji kierowniczych na publicznych stanowiskach. Ale o tym zdecyduje ostatecznie skład orzekający RIO, który w tym przypadku będzie pełnił rolę swego rodzaju sądu.
Beata P. zwolniła się z pracy zaraz po wykryciu nieprawidłowości. Stanisław M. wytrwał na stanowisku do czwartku. Co ciekawe, złożył wypowiedzenie w dniu, w którym dziennikarz nto poinformował starostwo, że redakcja zna kulisy sprawy...
Więcej w sobotnim wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?