Akademicy z Nysy pokonali Gwardię Wrocław

fot. Sławomir Jakubowski
Adam Kurian przyjmuje gratulacje od najmłodszej fanki AZS-u.
Adam Kurian przyjmuje gratulacje od najmłodszej fanki AZS-u. fot. Sławomir Jakubowski
Po emocjonującym spotkaniu akademicy z Nysy w tie breaku pokonali wrocławską Gwardię. Decydujący punkt zdobył Dawid Migdalski.

Protokół

Protokół

AZS PWSZ Nysa - Gwardia Wrocław 3:2 (19, -23, -21, 17, 17)
AZS: Michocki, Migdalski, Żuk, Szabelski, Kurian, Kozłowski, Kryś (libero) - Podgórski, Szlubowski, Nalborski, Makaryk. Trener Roman Palacz.
Gwardia: Krupnik, Marciniak, Wilk, Chadała, Terlecki, Olejniczak, Drzyzga (libero) - Jarząbski, Dutkiewicz, Zdrzałka, Karpiewski. Trener Maciej Jarosz.
Sędziowali: Waldemar Niemczura (Węgierska Górka), Henryk Darocha (Gliwice). Widzow 900.

To bardzo przyjemne, zakończyć w ten sposób mecz - promieniał Dawid Migdalski. - Cieszy as w końcówce tie breaka. I to as zwycięski.

W ten sposób zakończone zostało trwające ponad dwie godziny spotkanie. Goście mieli dwie piłki meczowe, ale to gospodarze byli bardziej odporni i zgarnęli większą pulę punktową.

Spotkanie było bardzo nierównym widowiskiem. Po pierwszej partii wydawało się, że miejscowi nie będą mieć większych problemów z odniesieniem zwycięstwa. Jednak dwie kolejne odsłony padły łupem przyjezdnych i to oni objęli prowadzenie w tym meczu.

- Szkoda czwartego seta, którego oddaliśmy praktycznie bez walki - skomentował grający w poprzednim sezonie w Nysie Daniel Wilk.

Akademicy, głównie dzięki znakomitej postawie w bloku, uzyskali wysoką przewagę w czwartym secie i o wszystkim decydował tie - break.
- Najważniejsze jest zwycięstwo, które będzie nas trzymało do następnego meczu z Poznaniem - przekonywał po zakończeniu dra-matycznego pojedynku jeden z bohaterów decydującego seta Adam Kurian. - Mecz był bardzo zacięty, ale byliśmy na to przygotowani. Cieszy, że w końcówce potrafiliśmy skutecznie skończyć piłki w ataku. To zadecydowało o naszym zwycięstwie.

Wyczerpany po ostatnich piłkach był nyski rozgrywający.

- Brakowało już sił - przyznał Michał Kozłowski. - Dużo walki, nie odpuszczaliśmy do samego końca, ale trzeba przyznać, że były takie momenty kiedy gra się nie kleiła. Liga jest bardzo wyrównana. W kolejnych spotkaniach będziemy walczyć o odzyskanie fotela lidera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska