Akademicy z Nysy znów na czele

fot. Sebastian Stemplewski
Atakuje środkowy AZS-u Paweł Michocki.
Atakuje środkowy AZS-u Paweł Michocki. fot. Sebastian Stemplewski
Udanie rozpoczęli rundę rewanżową akademicy. Odnieśli jednak dopiero drugie zwycięstwo na swoim parkiecie w rozgrywkach.

Protokół

Protokół

AZS PWSZ Nysa - Orzeł Międzyrzecz 3:1 (19, -24, 12, 19)
AZS: Żuk, Migdalski, Kozłowski, Michocki, Szabelski, Kurian, Kryś (libero) - Szlubowski, Dzikowicz. Trener Roman Palacz
Orzeł: Pająk, Pajor, Gaca, Hunek, Jakubczak, Wesołowski, Pachliński (libero) - Wojtysiak, Sekuła, Janas, Krzywiecki. Goście przyjechali bez trenera
Sędziowali Waldemar Niemczura (Węgierska Górka), Bogdan Nowak (Bielsko - Biała).Widzów 500.

Jesteśmy aktorami objazdowego teatru, gdzie zbieramy lepsze recenzje - żartował Paweł Szabelski. - Ciężko ocenić dlaczego na wyjeździe prezentujemy się lepiej. Jeśli chcemy liczyć się w lidze to drużyny takie jak z Bielska i Międzyrzecza musimy ogrywać.

Tym razem we własnej hali poszło zdecydowanie lepiej niż w poprzedni weekend. W pierwszych dwóch setach nysanie mieli jednak spore problemy z zagrywką.
- Nie możemy psuć tak wielu serwisów we własnej hali, gdzie na co dzień trenujemy - przekonywał Sza-belski. - Nikt nam przecież w tym elemencie gry nie przeszkadza. W dzisiejszym meczu, gdy poprawiliśmy zagrywkę to bez problemu uzyskaliśmy korzystny wynik.

Problemy gospodarze mieli jedynie w końcówce drugiej partii. Mimo prowadzenia 23:21 po własnych błędach ulegli. W pozostałych setach spotkanie toczyło się przy wyraźnej przewadze nyskich siatkarzy, którzy w trzecim secie ośmieszyli rywala wygrywając do 12.

- Jako drużyna zagraliśmy dobrze w polu i blokiem i tym samym nadrobiliśmy nieudaną zagrywkę - podkreślał Dawid Migdalski. - Dobrą zmianę zrobił Adrian Szlu-bowski, gdy zaciął się Adam Kurian. Dzięki temu uniknęliśmy jakiegoś dłuższego przestoju w grze.
Zadowolony ze zdobyczy punktowej był szkoleniowiec akademików Roman Palacz. - Cieszę się, że wygraliśmy za trzy punkty z młodym zespołem, bardzo podobnym do naszego, grającym bez kompleksów - przekonywał. - To nie jest jeszcze to czego oczekuję, ale wiem kogo mam w zespole. Pewnych rzeczy nie można przeskoczyć. Chcę zwrócić uwagę, że mecz kończyliśmy z trzema 19- latkami na parkiecie.

Z uwagą wydarzenia na boisku śledził twórca potęgi nyskiej siatkówki Andrzej Kaczmarek.

- Obecna drużyna za dużo spotkań przegrywa we własnej hali - stwierdził. - Pamiętam zespół, który ja prowadziłem. Na swoim parkiecie nie dawaliśmy nikomu szans, przegrywali tu najlepsi. Mieliśmy za to kłopoty na wyjazdach. Gdy zaczęliśmy wygrywać u rywali to przyszły medale. Największym mankamentem obecnie jest brak lidera, który potrafi poderwać do walki zespół. Niemniej ten zespól stać na to, aby awansował do PLS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska