Decyzję o przyłączeniu się do akcji związkowcy Nysa-Motor przyjęli z nieukrywaną radością. Wczoraj w Nysa-Motor trwały ostatnie przygotowania do poniedziałkowego referendum. Aby podjąć decyzję o dalszych formach protestu, ponad 51 procent pracowników musi odpowiedzieć twierdząco na zamieszczone na kartce do głosowania pytanie, które brzmi: "Czy wyrażasz zgodę na przeprowadzenie strajku?". Wyniki referendum znane będą najwcześniej we wtorek.
Od czwartku na większości zakładowych budynków nyskich Zakładów Urządzeń Przemysłowych smętnie powiewają flagi z wymalowanymi na czerwono i czarno hasłami. Związkowcy zdecydowali się na wszczęcie akcji protestacyjnej dzień po ogłoszeniu jej w Nysa-Motor. Głównym powodem podjęcia takiej decyzji jest złożony w styczniu wniosek o ogłoszenie upadłości zakładu. Związkowcy obawiają się, że jeżeli teraz nie zwrócą na siebie niczyjej uwagi, po ogłoszeniu upadłości może im się to na niewiele zdać.
Pracownicy ZUP-u mają żal do samorządowców, że teraz, kiedy sprawa upadłości na chwilę ucichła przestano się nimi interesować. Dlatego akcją protestacyjną zdecydowali się przypomnieć o sobie.
W przyszłym tygodniu do decydentów, w tym również premiera, trafią petycje i odpowiednie dokumenty. - Jeżeli i to nic nie pomoże, nie wykluczamy eskalacji, jednak jaką przyjmie ona formę, jeszcze nie wiemy - tłumaczą zakładowi związkowcy.
Zarówno Katarzyna Suszanowicz, prezes ZUP, jak i Krzysztof Dorożyński, prezes Nysa-Motor, odmawiają komentarzy w sprawie akcji protestacyjnych związkowców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?