Aktorzy teatru 'Bez Atu' schodzą ze sceny

Archiwum
Aktorzy Bez Atu podczas próby sztuki "Łużycki król” Jurija Kocha. Teatr Aleksandry Patelskiej wystawił ją w Polsce jako pierwszy.
Aktorzy Bez Atu podczas próby sztuki "Łużycki król” Jurija Kocha. Teatr Aleksandry Patelskiej wystawił ją w Polsce jako pierwszy. Archiwum
Dziś o godz. 18 w Namysłowskim Ośrodku Kultury benefis teatru, który bawił i wzruszał widzów przez 14 lat.

- W przypadku sztuki trudno mówić o racjonalności, ale tu powody rzeczywiście są racjonalne - tłumaczy decyzję zespołu Sylwester Zabielny, jeden z aktorów i założycieli teatru działającego przy Namysłowskim Ośrodku Kultury.

- Formuła teatru amatorskiego opiera się zwykle o uczniów gimnazjów i liceów, fantastyczną tradycję mają teatry studenckie, a przecież dziś większość z nas to ludzie już około 30-letni - przypomina Zabielny. - Jak najdłużej próbowaliśmy łączyć życie zawodowe - są wśród nas m.in. prawnicy, weterynarze, geodeci, dziennikarze, poloniści - oraz obowiązki mężów, żon, ojców i matek z czasochłonnymi przygotowaniami do spektakli. Ale w końcu przyszedł czas zawiesić przysłowiowe buty na kołku.

Co smutne, nie udało się dochować następców, którzy z równym zapałem angażowaliby się w próby i występy.

- Mieliśmy nowych współpracowników, ale często znikali po jednym dwóch występach - przypomina Sylwester. - Bo aktorstwo nawet w wydaniu amatorskim to ciężka praca z tekstem, konieczność opanowania płynności dialogów, ciągłe uczenie się ról. Wprawdzie słychać, że w namysłowskich szkołach średnich istnieją zespoły, ale coraz trudniej pozyskać takie osoby, które chciałyby się angażować także poza szkołą, wieczorami czy w weekendy. Kiedyś było z tym łatwiej, a bywało tak, że udawało się "łapać" ludzi na przystankach kolejowych - tak było z Jarkiem Kotomskim, którego znałem z widzenia, podszedłem i od razu zapalił się do teatru.

Od 1999 roku Bez Atu prowadzone przez Aleksandrę Patelską wystawiło kilkanaście sztuk, m.in. "Zabij mnie" i "Koronację" Marka Modzelewskiego, "Waiting Room" Wiktora Budzyńskiego, czy "Łużyckiego króla" Jurija Kocha. Z tym ostatnim przedstawieniem (polską premierą sztuki) namysłowianie byli zarówno we Lwowie jak i w serbołużyckim Budziszynie.

Sobotni benefis nie będzie jednak polegał na odcinaniu kuponów. Bez Atu przygotowało na niego specjalny program, łączący fragmenty kilku sztuk, wplecione w nie utwory poetyckie oraz humorystyczne w formie biogramy występujących aktorów.

- Zapraszamy wiernych widzów, ale też takich, dla których nasz koniec będzie ich pierwszym zetknięciem z Bez Atu - dodaje Sylwester Zabielny. - Teraz wracam do szlifowania wiersza, bo wstyd byłoby się pomylić w sobotę. Szczególnie, że ten spektakl spada z afisza natychmiast po premierze...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska