Choć brzmiał tak samo groźnie, tym razem jednak sklep nie został zamknięty.
Policyjni pirotechnicy udali się do Tesco ponownie, żeby sprawdzić sytuację.
- Ustaliliśmy, że to był ten sam sms, który odebrała rano na telefon komórkowy jedna z pracownic, tylko został wysłany na dwa numery i telefon stacjonarny zarejestrował go z kilkugodzinnym opóźnieniem - wyjaśnia nadkom. Maciej Milewski, rzecznik prasowy opolskiego komendanta wojewódzkiego policji. - Przynajmniej wszystko na to wskazuje. Dlatego nie zdecydowano o zamknięciu placówki.
Policja cały czas prowadzi dochodzenie w celu ustalenia autora bombowych alarmów.
- Jesteśmy już bliscy identyfikacji osoby, która to zrobiła - podkreśla nadkomisarz Milewski.
Sprawca bulwersujących sms-ów musi się liczyć z karą m.in. z pokryciem kosztów całej akcji.
Oprócz policjantów uczestniczyli w niej strażacy i pogotowie ratunkowe. Służby te są zawsze wzywane na wypadek takich sytuacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?