Ale numery!

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Prawie 236 tysięcy numerów telefonicznych, również tych zastrzeżonych, z nazwiskami i prywatnymi adresami wszystkich opolskich abonentów, wyciekło z TP SA i krąży po Opolu.

To jest przestępstwo
Z Małgorzatą KRYSIŃSKĄ-ŁABUŚ, rzecznikiem prasowym Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych,
rozmawia Mirosław Marzec
- Z bazy danych opolskiej telekomunikacji wypłynął plik tekstowy z dokładnymi danymi wszystkich abonentów, nawet tych, którzy mają numery zastrzeżone. Czy mamy do czynienia z przestępstwem?
- Tak, została złamana ustawa o ochronie danych osobowych, a także ustawa telekomunikacyjna. W książkach telefonicznych, które są dostępne na rynku, nie ma zastrzeżonych numerów telefonów, nie ma także dokładnych adresów abonentów. Ustawa o ochronie danych osobowych zobowiązuje każdego administratora do przetwarzania tych danych w taki sposób, aby zbiory były bezpieczne i nie dostały się w ręce osób niepowołanych.
- Czy do inspektoratu ochrony danych osobowych docierały już kiedyś sygnały o podobnych sprawach?
- Kilka lat temu podobna sytuacja była w Łodzi. Tam także wyciekły informacje o abonentach i okazało się, że ktoś je zwyczajnie wykradł. Sprawa ta została jednak umorzona ze względu na znikomą szkodliwość czynu, mimo że ustawa o ochronie danych osobowych przewiduje za takie przestępstwo karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do jednego roku.
- Co może zrobić osoba, która czuję się pokrzywdzona przez fakt, że jej dane osobowe znalazły się w posiadaniu niepowołanych osób?
- Przede wszystkim powinna zapytać administratora tych danych, w tym przypadku TP SA, jak do tego doszło. Może również napisać skargę do Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych lub wystąpić na drogę sądową z powództwa cywilnego i domagać się zadośćuczynienia.

Tajne, podlegające surowej ochronie dane, mieszczą się na jednej płycie kompaktowej. Plik tekstowy zawiera 235 tysięcy 894 adresy i numery telefonów (22 megabajty danych).
Jak się dowiedzieliśmy, co najmniej kilkuset opolan ma już w domu kompakt z bazą danych opolskiej telekomunikacji, codziennie krąg osób poszerza się.
- Skopiowałem te informacje od kolegi - mówi jeden z opolskich studentów. - On z kolei dostał ten dokument od innego znajomego. Te numery krążą po całym Opolu, przechodzą z komputera do komputera...

Na płycie każdy z abonentów opolskiej TP SA jest opisany z największą dokładnością: telefon, imię nazwisko, ulica, numer domu, mieszkania, miasto i kod pocztowy. Dane wszystkich osób, które wykupiły w telekomunikacji opcję zastrzeżenia numeru, również figurują w spisie.
- Jeden z kolegów chwalił się, że może wyciągnąć bilingi różnych osób - mówi nasz informator.
Wśród dziesiątek tysięcy nazwisk na płytce są i te z pierwszych stron gazet. Przeciętny opolanin, który np. chciałby zadzwonić do domu do wojewody Leszka Pogana, usłyszy na informacji "913", że wojewoda ma zastrzeżony numer.
- Czy da się jakoś załatwić połączenie z panem Poganem? - pytamy telefonistkę.
- Nie, absolutnie - odpowiada. - Kiedyś panie z międzymiastowej dzwoniły do abonenta i pytały go, czy życzy sobie rozmowę z daną osobą. Teraz nie ma żadnych procedur otrzymania takiego połączenia.
- A adres Leszka Pogana moglibyśmy dostać? - pytamy.
- Nie, bo obowiązuje nas ustawa o ochronie danych osobowych - mówi stanowczo telefonistka.
Wystarczy jednak sięgnąć po płytkę, którą przyniósł nam do redakcji Czytelnik, i w pliku tekstowym odnajdujemy numer telefonu i dokładny adres opolskiego wojewody.

- Jestem wprawdzie osobą publiczną, ale mam prawo do intymności, dlatego zastrzegłem numer telefonu domowego - mówi kompletnie zaskoczony wojewoda. - Wygląda na to, że mamy do czynienia z ewidentną kradzieżą, tą sprawą powinien się zająć prokurator.
Adresy i telefony opolskich prokuratorów, również tych, którzy zastrzegli sobie numer telefonu, również figurują na płycie kompaktowej. Jest numer i dokładny adres Józefa Niekrawca, szefa Prokuratury Okręgowej, są szczegółowe namiary do Włodzimierza Ostrowskiego, szefa wydziału ds. przestępczości zorganizowanej...
- Prawdopodobnie doszło tutaj do popełnieniem dwóch przestępstw - mówi sędzia Waldemar Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu. - Chodzi o kradzież danych osobowych i złamanie ustawy o ochronie danych osobowych. Prokuratura powinna zająć się tą sprawą na wniosek poszkodowanego, w tym przypadku najpewniej Telekomunikacji Polskiej SA.
Zbigniew Drohobycki, rzecznik prasowy katowickiego kręgu TP SA, jest zszokowany informacją, że supertajne informacje z bazy danych telekomunikacji krążą po Opolu.

- Nie pamiętam, aby kiedykolwiek w Polsce doszło do czegoś takiego - mówi. - W naszej firmie obowiązuje rygorystyczny system zabezpieczeń danych osobowych abonentów. Numerów zastrzeżonych nie znają nawet telefonistki. Dostęp do nich mają tylko wyszczególnieni pracownicy, którzy zajmują się obróbką bilingów. Pracownicy ci muszą się każdorazowo logować do komputera, dysponują specjalnym indywidualnym hasłem. Każda operacja przeglądania bazy danych jest notowana w systemie komputerowym i chyba tylko samobójca mógł to wynieść z firmy.
Przesłaliśmy do katowickiego okręgu telekomunikacji fax z jedną stroną wydruku danych z płyty, która krąży po Opolu.

- Natychmiast zgłaszam tę sprawę do departamentu ochrony i bezpieczeństwa naszej firmy, który zajmuje się zabezpieczaniem wszelkich tajnych materiałów - oddzwonił po kilkunastu minutach rzecznik Zbigniew Drohobycki. - Wygląda mi to na kradzież, ponieważ trudno sobie wyobrazić, aby te dane w inny sposób wyciekły poza firmę. Państwa zgłoszenie traktujemy z najwyższą powagą i zapewniamy, że sprawa zostanie wnikliwie zbadana. Jeśli okaże się, że winą obciążony jest człowiek, to wyciągniemy wobec niego wszelkie możliwe konsekwencje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska