Aleksander Śliwka, przyjmujący Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: - Mam pomysły na nowe sztuczki [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Aleksander Śliwka (nr 11) jest zawodnikiem Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle od 2018 roku.
Aleksander Śliwka (nr 11) jest zawodnikiem Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle od 2018 roku. Wiktor Gumiński
- Regularnie myślę o tym, jak mógłbym urozmaicić swoją grę i staram się do niej wprowadzać nowe rzeczy - mówi Aleksander Śliwka, przyjmujący Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i od sezonu 2021/22 również jej kapitan. - Siatkówka to dla mnie wspaniała dyscyplina, bo pozostawia duże pole do improwizacji. Przede wszystkim staram się jednak wykonywać takie zagrania, które pomagają drużynie, a nie są tylko sztuką dla sztuki.

Rok 2021 uważasz za udany?
Generalnie zapisuję go na plus, szczególnie sezon klubowy. Reprezentacyjny również osobiście przyniósł mi bardzo dużo doświadczeń. Brałem udział w igrzyskach olimpijskich, razem z kolegami zdobyliśmy medal Ligi Narodów i mistrzostw Europy, więc w sumie oceniam ten rok pozytywnie. Tym bardziej, że był i nadal jest on bardzo wymagający zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Przy tak dużej dawce grania, z jaką mamy do czynienia właściwie od stycznia, forma nie zawsze jest najwyższa. Zdarzają się wzloty i upadki, ale taka już specyfika zawodowego sportu.

Zdążyłeś się w ogóle porządnie nacieszyć największym sukcesem odniesionym w ostatnich miesiącach, czyli triumfem w Lidze Mistrzów?
O wielkim świętowaniu nie było mowy, bo już trzy dni później musiałem się stawić na zgrupowaniu reprezentacji i rozpocząć bardzo zaciętą rywalizację o miejsce w składzie na igrzyska. Właściwie od razu musiałem więc skupić się na nowych celach. Tak to już w sporcie wygląda, że trzeba szybko zapomnieć zarówno o sukcesach, jak i o porażkach. Oczywiście, zawsze miło powspominać emocje, jakie towarzyszyły nam podczas kluczowych spotkań w Lidze Mistrzów czy też przypomnieć sobie ich fragmenty, ale tak naprawdę w pełni nie ma się kiedy nacieszyć tamtym sukcesem. Tym bardziej, że niedawno zaczął się nowy sezon klubowy i to on jest teraz najważniejszy.

Pod skrzydłami Nikoli Grbica, architekta waszego sukcesu w Europie, bardziej rozwinęliście się sportowo czy mentalnie?
Myślę, że podobnie i pod jednym, i pod drugim względem. Nikola wdrożył określony system gry. Dwa lata pracy pod jego wodzą dały naprawdę duży skok jakościowy, bo trzeba przecież pamiętać również o sezonie niedokończonym z powodu pandemii. Nikola wlał w nas wiarę, że dzięki ciężkiej pracy możemy rywalizować na równi z najlepszymi klubami Europy, z najlepszymi zawodnikami na świecie. My mu uwierzyliśmy i to przyniosło znakomite efekty.

Zaszczepiając w was wspomnianą wiarę powoływał się na przełomowe mecze, które samemu rozegrał kiedyś jako zawodnik?
Oczywiście, jako legenda siatkarskich parkietów i zdobywca bardzo dużej liczby trofeów, na czele z mistrzostwem olimpijskim, opowiadał nam pewne historie z czasów swojej kariery zawodniczej. Dzielił się też refleksjami z wcześniejszej pracy w roli trenera, a my zawsze uważnie go słuchaliśmy. Nie dość, że Nikola sam „zjadł zęby na siatkówce”, to swoją wiedzę potrafił przekazać w taki sposób, że umieliśmy ją przyswoić i dzięki temu staliśmy się lepszym zespołem.

Profesor i jego studenci – tak wyglądały wasze relacje z trenerem Grbicem?
Mieliśmy, i nadal mamy, ogromny respekt dla Nikoli. Stworzył on jednak z nami relację, w której wszyscy swobodnie się czuliśmy. Nie było między nami dużego dystansu. Nikola był z nami blisko. Często rozmawialiśmy o rzeczach bieżących, o siatkówce, o tym co dzieje się w naszym życiu, ale i ogólnie na świecie. Znakomity kontakt mieliśmy nie tylko z nim, ale z całym sztabem szkoleniowym.

Byłeś jednym z tych, którzy niedawno napisali SMS-a do Sebastiana Świderskiego z zapytaniem, czy Nikola Grbic będzie nowym trenerem reprezentacji Polski?
Nie.

A spodziewałeś się, że wasz klubowy prezes zostanie wybrany nowym szefem Polskiego Związku Piłki Siatkowej?
Przed samymi wyborami dowiedzieliśmy się, że Sebastian będzie jednym z kandydatów. Spodziewaliśmy się, że ma duże szanse na zwycięstwo wiedząc jak dobrze zarządzał naszym klubem. Był odpowiedzialny za to, że w ostatnich latach Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle regularnie prezentowała nie tylko wysoki poziom sportowy, ale i organizacyjny. Teraz przed nim dużo pracy w PZPS-ie, przez co nie będzie w stanie łączyć obu funkcji. Mam jednak nadzieję, że nowe osoby odpowiedzialne za zarządzanie naszym klubem będą robić to przynajmniej tak dobrze jak Sebastian.

Wasz nowy szkoleniowiec Gheorghe Cretu to zupełnie inna trenerska bajka niż Nikola Grbic?
Z trenerem Cretu pracuję dopiero od niespełna miesiąca, więc nie sposób mi to teraz jednoznacznie ocenić. Zawsze jednak trudno rywalizowało mi się przeciwko drużynom, które prowadził czy to w Polsce, czy w Rosji. Jego ekipy były dobrze przygotowane taktycznie, grały z ogromnym zaangażowaniem. Po naszym szkoleniowcu gołym okiem widać, że mocno żyje siatkówką i bardzo zależy mu na tym, byśmy robili jeszcze większe postępy.

Bardzo często udziela wam on również podpowiedzi w trakcie meczu, skrywając się za swoją tablicą. Co wtedy mówi?
Czasami są to rzeczy motywacyjne, a czasami szybkie podpowiedzi taktyczne. Po trenerze widać, że cały czas żyje z drużyną. Nie tylko na meczach, ale również i podczas treningów, których kibice nie widzą. Zawsze ma pomysł na konkretną akcję, można go o wszystko zapytać. Czuć od niego pozytywne wsparcie, co również daje nam dodatkową energię na boisku.

To on wybrał ciebie na nowego kapitana ZAKSY?
Tak, to był wybór trenera.

Byłeś nim zaskoczony?
Hmm… w sumie trudno powiedzieć. Zostałem o tym tak naprawdę poinformowany tuż przed startem sezonu. Oczywiście to dla mnie wielka duma, że zostałem kapitanem tak utytułowanego klubu. Mamy ambitną grupę i myślę, że godnie zaprezentujemy się także w obecnym sezonie.

Jakim będziesz kapitanem? Można się po tobie spodziewać np. płomiennych przemów w szatni?
Myślę, że po prostu … będę sobą. To mój pierwszy raz w takiej roli i czas pokaże, jak się w niej sprawdzę. Jestem jednym z młodszych zawodników w drużynie, ale mamy w składzie na tyle doświadczonych graczy, że tak naprawdę każdy z nas jest odpowiedzialny za to, co się dzieje zarówno w szatni, jak i na boisku. Wszyscy doskonale wiedzą jak funkcjonować w grupie, więc nie przewiduję wystąpienia żadnych problemów z tym związanych.

Natomiast już stricte jako zawodnik, szykujesz jakieś nowinki dla swoich rywali?
Mam parę pomysłów, ale najpierw będę musiał je przetestować na treningach (uśmiech). Siatkówka to dla mnie wspaniała dyscyplina, bo pozostawia duże pole do improwizacji. Ja się w tym aspekcie dobrze odnajduję i lubię się do niego odwoływać. Nie wszystko jest jednak jeszcze gotowe do pokazania w czasie meczu.

Na ile sztuczki techniczne można wyćwiczyć, a na ile są one zagraniami instynktownymi?
Regularnie myślę o tym, jak mógłbym urozmaicić swoją grę i staram się do niej wprowadzać nowe rzeczy. Najpierw pomysły rodzą się w głowie, potem są testowane na treningach. Jeżeli tam okazują się trafione, później ewentualnie zaczynam stosować je w meczach. Przede wszystkim staram się robić takie rzeczy, które pomagają drużynie, a nie są tylko sztuką dla sztuki. Zdaję sobie też sprawę, że niektóre moje zagrania są na pograniczu przepisów. Próbuję więc wyczuć, na ile w danym spotkaniu pozwalają sędziowie. Czasami podpytuję ich, które akcje były w porządku, a których lepiej unikać. Generalnie nie robiłbym wokół mojego technicznego grania jakieś legendy, bo niezależnie od sposobu zakończenia akcji, zawsze zdobywa się za to tylko jeden punkt. Poza wypracowanymi rzeczami, zdarzają się natomiast również i takie, które przychodzą mi instynktownie, albo po prostu szczęśliwie.

Zdarzało ci się usłyszeć kiedyś głosy niezadowolenia z powodu twojego stylu gry?
Oczywiście, były takie sytuacje. Jeżeli proporcja zagrań była zaburzona w kierunku tego, że zbyt często wybierałem miękkie rozwiązania, to po meczach odbywałem z trenerami rozmowy w celu unormowania tej kwestii. Wiem, że jak poniesienie mnie fantazja, to pewne zagrania nie przynoszą drużynie pozytywów. Po reakcjach szkoleniowców również widywałem, kiedy akurat nie był dobry moment na kombinowanie. Wraz ze zbieraniem doświadczenia staram się jednak coraz częściej dobierać odpowiednie momenty do wykonywania niekonwencjonalnych zagrań i stosować je z odpowiednią częstotliwością, by rywale do końca nie wiedzieli, jak mają zareagować.

Uważasz się dla kogoś za wzór?
Mam nadzieję, że to co robimy jako siatkarze, reprezentanci Polski i zawodnicy Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w jakimś stopniu motywuje dzieci do uprawiania sportu. Jeżeli tak jest i dzięki nam chociaż garstka z nich będzie chciała grać w siatkówkę, to będę z tego powodu bardzo zadowolony.

Śmiało można już powiedzieć, że twoimi śladami podąża młodszy brat Piotr.
Bardzo się cieszę, że w tym roku wraz z drużyną SMS-u Spała uczestniczy on już w rozgrywkach Tauron 1 Ligi. Dzięki temu będzie mógł się sprawdzić na tle dużo bardziej doświadczonych zawodników i paru naprawdę mocnych zespołów, które mogłyby sobie poradzić nawet w PlusLidze. Przed nim jednak również jeszcze inne cele, na czele z maturą, o której nie można zapominać. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po jego myśli i że przede wszystkim będzie szczęśliwy z tego co robi. Bardzo chciałbym wystąpić z nim kiedyś w jednej drużynie, ale nawet możliwość zagrania przeciwko sobie byłaby świetną sprawą. Niewykluczone, że uda się to już w przyszłym roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska