Alergen, który czyha na nas w domu

Redakcja
Uczulenie na roztocze kurzu domowego bywa dla alergików prawdziwą udręką, ale na szczęście można im pomóc.

Jak walczyć z alergią na kurz domowy
- najlepiej usunąć dywany i dywanowe wykładziny, zamiast je co chwilę czyścić; to samo dotyczy zasłon
- pozbyć się kwiatków, żeby nie zwiększać wilgoci w mieszkaniu podczas podlewania
- zaopatrzyć się, jeśli to możliwe, w specjalny odkurzacz, który zmniejszy stężenie roztocza (ale go całkowicie nie wyeliminuje)
- często wietrzyć mieszkanie, jeżeli okna są plastikowe, to jedno powinno być przynajmniej przez cały czas uchylone
- trzymać zabawki dziecka i różne bibeloty za szybą
- często przecierać na wilgotno meble i podłogi
- zaopatrzyć się w higrometr do pomiaru wilgotności powietrza - najlepiej, gdy wilgotność wynosi poniżej 50 proc.

Przypadki uczuleń tego typu są bardzo powszechne. - Występują one zwłaszcza u dzieci, które w okresie jesienno-zimowym często chorują, przeziębiają się, biorą antybiotyki - wyjaśnia dr Barbara Żurek, specjalista alergolog i chorób płuc z Opola. - Wtedy bowiem zaczynają odgrywać dużą rolę alergeny wewnątrzdomowe, do których należy właśnie roztocze kurzu. Dzieje się tak dlatego, że nie wietrzy się mieszkań, zamyka okna i nie dochodzi wtedy do wentylacji pomieszczeń. Powietrze cały czas krąży wewnątrz, podnosi się temperatura, zwiększa się wilgotność, a są to doskonałe warunki do rozmnażania się roztoczy.
Okazuje się, że nasilaniu się uczuleń na roztocze kurzu domowego sprzyja zakładanie okien plastikowych, które są wyjątkowo szczelne, a więc - niestety - niezdrowe. Natomiast przy starych i drewnianych ramach okiennych dochodzi samoistnie do mikrowentylacji 3-4 razy dziennie.

Dla roztoczy kurzu domowego najbardziej sprzyjająca jest temperatura wynosząca 21-25 stopni C oraz wilgotność powyżej 60 proc. (mierzona higrometrem). Natomiast giną one w temperaturze poniżej minus 18 stopni C i powyżej 60 stopni C.
- Dlatego doradzam alergicznym pacjentom zamrażanie pościeli lub jej gotowanie - mówi dr Barbara Żurek. - I to samo dotyczy piżam oraz koszul nocnych. Przynajmniej doraźnie to pomoże. Podobnie postępuje się z misiami oraz innymi pluszowymi zabawkami, jeżeli dziecko, które się nimi bawi, jest alergiczne. Należy najpierw misia wyprać, wysuszyć, a potem włożyć na jakiś czas do zamrażarki. Rodzice powinni tak postąpić przynajmniej raz w miesiącu.

Można też stosować preparaty roztoczobójcze - w postaci płynów do prania (wlać do pralki) czy pianek i proszków w sprayu, które niszczą roztocza w dywanach. W Stanach Zjednoczonych czy w Niemczech te środki są bardzo rozpowszechnione. U nas nie są jeszcze tak popularne i łatwo dostępne, ale można poprosić o pomoc lekarzy z poradni alergologicznych, którzy doradzą, jak je zdobyć.
- Jeżeli chodzi o pościel - dodaje pani doktor - to najlepszą profilaktyką jest stosowanie specjalnych pokrowców, chroniących przed roztoczem kurzu domowego. Nakłada się je bezpośrednio na poduszkę i kołdrę, a dopiero potem nawleka pościel. Roztocze wtedy nie przeniknie.
Okazuje się, że samo roztocze kurzu domowego nie uczula, tylko "robią" to mikroskopijnych rozmiarów kulki kałowe roztocza. Docierają one głęboko do oskrzeli i wtedy mogą się pojawić objawy astmy oskrzelowej. Przede wszystkim jednak powodują często alergiczny nieżyt nosa. Jego objawy nie są tak typowe jak przy każdej alergii, ale mają pewne cechy charakterystyczne.

O tym, że nieżyt wynika z uczulenia na roztocze kurzu domowego, świadczą:
w poranna gęsta wydzielina z nosa, zatkanie nosa, spływanie wydzieliny po tylnej ścianie gardła
w poranny suchy kaszel - wszystko to w ciągu dnia się uspokaja, chyba że jest nasilenie alergii, to objawy te występują przez cały dzień, choć zdarza się to rzadziej.

Uczulenie na roztocza, gdy przykre objawy dają się choremu mocno we znaki, leczy się przy pomocy leków antyhistaminowych, przeciwzapalnych, preparatów wziewnych, rozszerzających oskrzela. Prowadzi się też odczulanie.
- Stosujemy je już u dzieci powyżej 5. roku życia i u osób starszych, do 50. roku życia, jeżeli nie współistnieją u nich inne choroby, które stanowiłyby do tego przeciwwskazanie. Pacjenci bardzo dobrze reagują na odczulanie. U jednych objawy cofają się na kilka, a u innych nawet na kilkanaście lat. Jedynie 8-10 procent ludzi słabo reaguje na tę metodę - podkreśla dr Barbara Żurek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska