Andreas Jonsson specjalnie dla nas: Zmarzlik na tę chwilę jest nie do zatrzymania [WYWIAD]

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Miał w szwedzkim żużlu przejąć schedę po wielkim mistrzu Tony'm Rickardssonie. Został jednak tylko wicemistrzem świata. Przez ponad 20 lat rywalizował na polskich torach, w każdym klubie wzbudzając podziw i sympatię. Był legendą i gwiazdą cyklu Grand Prix, gdzie w 15. pełnych sezonach wystartował w aż 158. turniejach. Po sezonie 2019 naznaczonym kontuzjami postanowił zjechać z żużlowej sceny. Zobaczmy co słychać u Pana Adrenaliny.

- Co słychać w Szwecji u Andreasa Jonssona? Jakie myśli pochłaniają cię, kiedy budzisz się rano?

- Mam firmę budowniczą, tym się teraz zajmuję.

- Co wbudowałeś ostatnio?

- Domy. Budujemy nowe posiadłości i przeprowadzamy renowację starych domów.

- Jak idą biznesy? Jesteś zadowolony?

- Tak, idzie dobrze. Mamy dużo pracy i wszystko jest w porządku.

- Czy to nie jest odrobinę nudne, w porównaniu z tym co robiłeś przez ponad 20 lat swojego życia?

- (śmiech) Nie powiedziałbym, że jest to nudne, ponieważ interesuje mnie rozwijanie nowych pomysłów, nowych rzeczy. Jest to jednak kompletnie inne od żużlowego życia.

- Dopiero co zakończyły się rozgrywki szwedzkiej Bauhaus Ligan, a wiadomo, że śledzisz je teraz trochę z pozycji komentatora telewizyjnego. Jak ci się to podoba?

- Było ciekawie. Pracowałem dla SVT, jednego z największych kanałów w Szwecji, ale niestety oni nie przeprowadzają transmisji ligowych, więc robimy to tylko na niektórych imprezach. Jedną z nich był Finał Indywidualnych Mistrzostw Szwecji i komentowałem je żywo. Poza tym byliśmy z ekipą na sześciu czy siedmiu meczach ligowych, więc nie jest to jakaś pełnowymiarowa działalność medialna.

- Ligę znów zdominowała Smederna Eskilstuna. Przeczekali, wycofali się z ligi, kiedy szalał covid i teraz znowu rządzą…

- Uważam, że jest to niesamowite, świetnie sobie tam poradzili. Oczywiście, mają dobrą ekipę, ale moim zdaniem nie mieli wcale najlepszej drużyny w tym roku. Spodziewałem się, że to jednak Lejonen Gislaved zgarnie złoto, ale Smederna zrobiła kawał roboty. Wydaje mi się, że znaleźli jakiś sposób i natchnęli chłopaków, aby dali z siebie wszystko. O to właśnie chodzi.

- Na pierwszy plan wysuwa się znowu menadżer Jerker Erikcsson ze swoim sztabem drużyny?

- Wydaje mi się, że on jest ponad to wszystko, fantastycznie wspierał zawodników. Moim zdaniem drużyna nie poradziłaby sobie tak dobrze bez niego. Myślę, że ma wielki udział w tym sukcesie. Zdobycie tylu tytułów, wydaje mi się, że mają 4 złote medale w ostatnich sześciu sezonach, to jest niesamowite, wspaniała seria.

- Dobrze, że odpuścili występy w lidze na czas pandemii?

- Właśnie, nie wiem czy było to mądre czy nie, ale była to ich decyzja. Jestem ciekaw jakby się to potoczyło, może zdobyliby 5 złotych medali w 6 lat, gdyby nie sytuacja covidowa.

- Co słychać w klubie najbliższym twojemu sercu, czyli Rosspigarnie Halstavik?

- Nie wiem tak naprawdę co tam się dzieje. Jedyną rzeczą w jaką jestem zaangażowany, jest teraz telewizja, nic poza tym. Nie współpracuję z żadnym z klubów, zawodników ani nikim w szwedzkim żużlu.

- Jak wygląda twoim zdaniem sytuacja finansowa szwedzkich klubów żużlowych? Przed sezonem wycofała się z rywalizacji Vetlanda, ale teraz podobno mają wrócić..?

- Nie mam pojęcia. Prawdę mówiąc nie mam żadnych dokładniejszych informacji co dzieje się w poszczególnych klubach. Słyszałem o Vetlandzie, że się szykują, ale szczegóły nie są mi znane. Dostrzegam jednak, że w tym sezonie ciężko było ściągnąć publiczność z powrotem na trybuny. Wydaje mi się, że sytuacja musi być krytyczna, jeśli chodzi o ekonomię klubów. Wiem tylko, że na stadionach powinno być więcej ludzi.

- Co to znaczy krytyczna, ile klubów wystartuje w elicie w roku 2023?

- Nie mam pojęcia o tej porze roku. Pamiętam jednak jak jeszcze niedawno na mecze ligowe przychodziło od 2 do 4 tysięcy ludzi, a teraz jest dużo mniej, więc muszą to być duża straty finansowe dla większości drużyn w Szwecji.

- Z pewnością śledzisz rywalizację o Mistrzostwo Świata, czego możemy się twoim zdaniem spodziewać w cyklu SGP? Kolejnych sezonów dominacji Bartosza Zmarzlika?

- Jest wielu niezwykle zdolnych zawodników, którzy dobrze sobie radzą. Bartosz Zmarzlik jest jedyny w swoim rodzaju. Nigdy nie widziałem żużlowca jeżdżącego tak jak on. Jestem pod wrażeniem tego co robi, podoba mi się jego sposób jazdy na motocyklu. Nie mogę się nadziwić, jak on utrzymuje tak idealną dyspozycję w każdych zawodach, w których uczestniczy. Nie widziałem jeszcze, żeby on sobie nie radził. Oczywiście może mieć gorszy dzień, ale nie widziałem jeszcze, żeby zdobył w meczu 2 albo 3 punkty. Jest nieprawdopodobnie dobry. Nigdy nie wiadomo przed startem sezonu kto będzie zwycięzcą, ale on zawsze będzie jednym z faworytów.

- Co słychać u twoich dzieciaków? Starszy Vincent próbował już podobno jazd na motorze…

- Tak, jeździł trochę dla zabawy na torze, ale tylko, żeby spróbować, zobaczyć, jak to jest. Ale po kilku razach zdecydowaliśmy razem rodzinnie, że nie będzie tego kontynuował, zajmie się innymi dyscyplinami, które trenuje. Obecnie ma 14 lat i gra w hokeja.

- A co robi Loui?

- On także gra w hokeja oraz piłkę nożną.

- Czy Norrtalje to dobre miejsce na szlifowanie umiejętności hokejowych wśród młodzieży?

- Tak, Z domu na lodowisko w Norrtalje mamy około pół godziny jazdy. Prawie codziennie ich tam dowożę. Na ten przykład w tym tygodniu 9-letni Loui ma 6 treningów, a starszy Vincent 3 treningi i 2 mecze.

- Kiedy będzie można spotkać cię w Polsce?

- Nie wiem, kiedy przyjadę następnym razem. Chciałbym któregoś dnia przyjechać i zobaczyć żużel na żywo. Miałem plan, żeby przybyć do Lublina na finał, byłem już poumawiany, jednak akurat się rozchorowałem. Byłem tej jesieni chory przez 3 tygodnie. Dopiero teraz czuję się lepiej.

- Twój pseudonim z czasów kariery to Adrenalina. Przy budowaniu domów raczej jest na niskim poziomie. Jak sobie dzisiaj bez niej radzisz?

- Dostaje dużo adrenaliny przez dzieci, na przykład, gdy grają w hokeja. Jest to dla mnie bardzo ekscytujące i satysfakcjonujące. Myślę, że miałem już wystarczająco dużo adrenaliny w swoim życiu i może już jej aż tak nie potrzebuje.

- Kim Nilsson awansował niespodziewanie do SGP z Grand Prix Challange’u, a w stawce pozostał nie coraz młodszy, ale raczej starszy Fredrik Lindgren. Jak oceniasz szanse rodaków w przyszłorocznych IMŚ i latach kolejnych?

- Freddie moim zdaniem może zostać któregoś dnia mistrzem świata, jeśli wszystko ułoży się po jego myśli. Wiem, że ostatnio był chory, nie czuł się dobrze. Ale widzę, że ma szansę, aby byc mistrzem świata. Mam tylko nadzieje, że powróci do zdrowia, wyleczy się ze swoich dolegliwości postcovidowych, aby mógł dać z siebie znowu 100 procent. Czekam z niecierpliwością, bo będzie to bardzo ciekawe i chciałbym tę rywalizację zobaczyć. Dla Kima będzie to nowe doświadczenie, naprawdę ciężko powiedzieć, jak mu pójdzie, czy będzie miał sezon konia, czy nie będzie aż tak rewelacyjnie. Wielu zawodników, którzy debiutują w Grand Prix zderza się ze ścianą. Kim na pewno jest wielkim profesjonalistą, ma umiejętności, które pozwalają mu pokazać się w GP, ale musimy poczekać i zobaczyć, jak to wyjdzie w praniu.

- Jakie cechy, jakie obszary mocy musi mieć zawodnik, który szykowałby się, żeby odebrać palmę pierwszeństwa Zmarzlikowi?

- (śmiech przechodzący w zakłopotanie) Tak naprawdę nie wiem… Przychodzi mi na myśl ktoś taki jak Freddie Lindgren, kiedy jest w szczytowej formie może to pewnie zrobić. Poza tym myślę, że są rywale, którzy jadą na tym zbliżonym poziomie, chociażby Leon Madsen, Martin Vaculik pokazał, że może być bardzo groźny wygrywając ostatnią rundę Grand Prix. Zmarzlik myślę, że jest na nieco wyższym poziomie niż jego najgroźniejsi rywale pokazując wielką klasę i dyspozycję w każdych zawodach gdzie tylko się pojawia. Jeśli to utrzyma, po tych trzech złotach, jeśli nie poczuje znużenia, jeśli nie straci tego głodu zwyciężania jaki miał do tej pory, bo to mogłoby obniżyć jego wyniki. Na tą chwilę jest nie do zatrzymania!

- Szukając najgroźniejszego konkurenta, z chrapką na odebranie Bartkowi tytułu, oczyma wyobraźni widzisz kogoś ze starej gwardii, jak Madsen czy Lindgren czy raczej będzie to ktoś z młodych wilczków, jak Dan Bewley czy Robert Lambert?

- Lambert na pewno się zbliża do szpicy. Bewley… dajmy mu jeszcze rok czy dwa. Wygrał oczywiście dwa turnieje w tym roku, ale jest ciągle bardzo młody i wiele nauki przed nim, ale przyszłość rysuje się bardzo obiecująco. Tak samo jak przed Lambertem i Maxem Fricke. Dajmy im czas i zobaczmy jak będzie wyglądał ich kolejny rok. Myślę, że najbliżej czołówki będzie Robert Lambert. Jednocześnie wiem, że będzie im ciężko, bo tak jak spoglądam na wyniki Zmarzlika czy to w Grand Prix, czy w Szwecji czy u was w Polsce on wszędzie jedzie na niesamowitym poziomie. To robi wielkie wrażenie i ja to bardzo doceniam, bo byłem w tej grze przez wiele lat i wiem, jak to jest trudne, i bardzo szanuję jego osiągnięcia w kolejnych latach. Naprawdę bardzo mi imponuje.

- Zmarzlik przechodzi do Motoru Lublin, Twojego ostatniego klubu w karierze. Będą teraz jeszcze silniejsi?

- To była niesamowita podróż Motoru z drugiej ligi do Ekstraligi i wkrótce aż do mistrzostwa Polski. Historia trudna do wyobrażenia. A teraz mając jeszcze Zmarzlika będą oczywiście mocniejsi, ale nie zapominajmy, że drużyna to nie jeden zawodnik, nawet jeśli jest najlepszy na świecie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Andreas Jonsson specjalnie dla nas: Zmarzlik na tę chwilę jest nie do zatrzymania [WYWIAD] - Sportowy24

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska