Andrzej chce być choć odrobinę samodzielny. Bez wózka to niemożliwe

fot. Sławomir Mielnik
Zepsuty wózek pana Andrzeja.
Zepsuty wózek pana Andrzeja. fot. Sławomir Mielnik
Sparaliżowany Andrzej Sypniewski z Sokolnik w gminie Dąbrowa chciał być samodzielny. Taką szansę dawał mu wózek inwalidzki. Dziś zepsuty sprzęt pokrywa kurz, a jego właściciel prosi o pomoc.

Jeszcze pięć lat temu Andrzej kopał piłkę z kolegami z wioski. Sielankę przerwały pogłębiające się zawroty i bóle głowy. Później było już tylko gorzej... Miesiące spędzane w szpitalu i dwie poważne operacje kręgosłupa. Dziś ma 25 lat i jest inwalidą pierwszej grupy, porusza tylko jedną ręką. - Z dnia na dzień choroba przykuła mnie do łóżka - wyznaje z żalem. - Całe dnie spędzam w domu, na dworze jestem tylko wówczas, kiedy ktoś popchnie mój wózek...

Gdy przestał chodzić, zaczął marzyć o elektrycznym wózku inwalidzkim. Złożył wniosek o refundację takiego zakupu. PFRON zobowiązał się wziąć na siebie 99 procent kosztów. Rodzina Andrzeja Sypniew skiego zaczęła rozglądać się za wózkiem... - W 2008 roku byliśmy z synem na targach wózków inwalidzkich - opowiada Teresa Sypniewska, jego mama - Andrzej upatrzył sobie taki model Meyer Optimus Ligh, za niespełna 16 tys. zł, który reklamowała firma Reh-Med z Opola. Miła pani obiecała, że zajmie się sprawą mojego syna. I tak było. Kilka dni później przywieziono nam wózek testowy, z którego Andrzej miał korzystać, póki nie dotrze nowy.

Radość trwała trzy dni. - Coś trzaskało w zębatkach - relacjonuje Andrzej Sypniewski. - Serwisant przyjechał i zabrał sprzęt do naprawy. Okazało się, że zepsuła się przekładnia. Po kilku dniach znów miałem sprawny wózek.
Jednak w lutym tego roku problem z przekładnią się powtórzył.

- Tym razem odmówiono naprawy - skarży się niepełnosprawny. - Serwisant stwierdził, że używałem wózka niezgodnie z przeznaczeniem, że woziłem nim jakieś towary. To nieprawda! Szanowałem swój wózek, bo dawał mi namiastkę samodzielności...

Zepsuty wózek pana Andrzeja.
(fot. fot. Sławomir Mielnik)

W reklamacji z 16.04.2010 roku, skierowanej do Przedsiębiorstwa Handlowo - Usługowego Reh-Med. Andrzej Sypniewski napisał: “ Chciałbym przypomnieć, że według zapewnień przedstawiciela medycznego Państwa firmy(…) wózek ten miał być tymczasowy i niezwłocznie miałem otrzymać nowy". W odpowiedzi otrzymał pismo z kancelarii adwokackiej, działającej w imieniu firmy Reh-Med , że: “traci wszelkie roszczenia wynikające z (...) ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej", co oznacza, że klient nie może już liczyć na naprawę w ramach gwarancji.

Do dziś wózek elektryczny stoi nieużywany, bo jego właściciela nie stać na naprawę. Reperacja starej przekładni to koszt około 3 tysięcy złotych, a nowa może kosztować nawet 6 tysięcy! Sparaliżowanemu Andrzejowi Sypniewskiemu pomaga Artur Szydło, który prowadzi zakład naprawy sprzętu AGD. - Próbuję pomóc przykutemu do łóżka koledze - mówi - Niestety, moje interwencje w Reh-Medzie nie przynoszą efektów.

Opinia

Opinia

Zdzisław Krzysztofka, dyrektor opolskiego oddziału PFRON

- Każdy beneficjent, który uzyska wsparcie finansowe w ramach funduszu, ma pełną dowolność w wyborze dostawcy przedmiotu dofinansowa nia, może go zakupić w dowolnym punkcie sprzedaży. PFRON nie jest stroną żadnych porozumień w sprawie realizacji zawartych umów dofinansowania i żadne firmy nie działają na zlecenie bądź w porozumieniu z funduszem. Wnioskodawcy przy zawieraniu umów są proszeni o pełne rozpatrzenie oferty rynkowej i rozważne dokonywanie zakupu przedmiotów dofinansowywanych z pieniędzy publicznych. O kolejne dofinansowanie można ubiegać się - w przypadku wózków inwalidzkich o napędzie elektrycznym - co pięć lat, natomiast w przypadku sprzętu komputerowego - co trzy lata.

Gwarant, który zajmował się naprawą sprzętu utrzymuje jednak, że był on po prostu niewłaściwie użytkowany. - Pierwsza awaria przekładni nie była spowodowana wadą konstrukcyjną i nie podlegała gwarancji - tłumaczy Paweł Lux, z firmy ORTO Medica. - Jesteśmy jednak otwarci na pomoc niepełnosprawnym, więc naprawiliśmy wózek. Kiedy przekładnia zepsuła się drugi raz, odmówiliśmy naprawy ze względu na wysokie koszty. W miejscu zamieszkania pana Sypniewskiego, stwierdzono że wózek jest eksploatowany niezgodnie z przeznaczenim. To sprzęt rehabilitacyjny, a nie samochód.

Marek Gryszpiński prezes zarządu firmy Reh-Med dementuje informację Andrzeja Sypniewskiego, że obiecano mu nowy wózek. - Nowy kosztowałby o wiele więcej - wyjaśnia. - Wózek, który stoi u klienta w domu, to sprzęt, jaki sam sobie wybrał. Podpisał również umowę odbioru tego konkretnego pojazdu.

Prezes Reh-Medu deklaruje przy tym chęć polubownego rozwiązania sporu: - Zależy nam, aby klient był zadowolony. Naprawimy nieodpłatnie wózek panu Andrzejowi, jeśli pisemnie wystąpi do nas z taką prośbą. Mogę zaproponować również, by spotkał się z naszym prawnikiem i serwisantem, by omówić warunki reperacji wózka. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska