Andrzej Konwiński: Odszedłem z MKS-u Kluczbork, by pomóc zespołowi

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Andrzej Konwiński
Andrzej Konwiński Oliwer Kubus
Rozmowa z trenerem Andrzejem Konwińskim, który zrezygnował z prowadzenia 1-ligowego zespołu piłkarzy MKS-u Kluczbork.

Długo zastanawiał się pan po przegranym 0-3 spotkaniu z Pogonią w Siedlcach nad swoją rezygnacją?
Zaraz po zakończeniu tego meczu rozmawiałem z prezesem klubu Zdzisławem Sar­ni­ckim i zasygnalizowałem taką możliwość. Umówiliśmy się na niedzielne popołudnie, kiedy już emocje były mniejsze na kolejną rozmowę. Na niej potwierdziłem, że dla dobra zespołu chcę zrezygnować.

Jak można rozumieć określenie „dla dobra zespołu”.
Sytuacja w tabeli jest trudna. Wpadliśmy w „dołek”. Jeśli coś ma pobudzić drużynę, pozwolić jej uwierzyć, że można się utrzymać w 1 lidze, to jakiś wstrząs. Takim jest zmiana trenera. MKS to klub, który zawsze będzie mi bardzo bliski. Wszyscy chłopcy, z którymi pracowałem w drużynie również. Bardzo zależy mi na tym, żeby 1 liga została w Kluczborku. Coś trzeba było zrobić, by starać się ratować to miejsce w niej.

Pewnie dużo pan myślał w ostatnich godzinach nad tym co można było zrobić lepiej. Do jakich wniosków pan dochodzi?
Na pewno jakieś błędy popełniłem. Nie wiem czy pod względem przygotowania fizycznego, bo zespołowi nie brakowało sił. Problemem było to, że nie potrafiliśmy zagrać dwóch meczów z rzędu w ostatnich kolejkach na odpowiednim poziomie motywacji. Choćby weźmy te dwa ostatnie mecze. W Suwałkach graliśmy dobrze, zawodnicy „orali” na boisku. Skończyło się remisem, ale mogliśmy, a nawet powinniśmy wygrać. W Siedlcach zagraliśmy słabo. Takich przykładów było więcej. Nie potrafiłem odpowiednio dotrzeć do piłkarzy w ostatnim czasie. Może niektórych rzeczy też nie widziałem. Teraz przyjdzie inny trener, będzie świeże spojrzenie na zespół.

Różne mogą być próby tłumaczenia obecnej sytuacji, ale nawet gdyby zespół grał świetnie i nie miał wyników, to pewnie ostatecznie doszłoby do zmiany trenera.
Z wynikami i miejscem w tabeli się nie dyskutuje i ja tego nie będę robił. Gdybyśmy byli w środku tabeli, regularnie punktowali, to nie rozważałbym dymisji. O wszystkim i tak na końcu decydują wyniki.

A czy to nie jest tak, że oczekiwania kibiców, działaczy i ludzi związanych z klubem są zbyt duże. MKS jest najbiedniejszy w 1 lidze. Gra w niej dla zespołu bez większych pieniędzy może być uznawana za szczyt marzeń. Przecież nawet 2 ligi nie mają miasta z dużo większym potencjałem niż Kluczbork.

Nigdy nie narzekałem, nie szukałem usprawiedliwień w tym, że MKS jest pod względem budżetu w końcu ligowej stawki. O wszystkim tym wiedziałem. Nie chcę się nad tym zbytnio rozwodzić. Może rzeczywiście jest w tym dużo racji. Jeśli się jednak osiągnęło pewien poziom sportowy i trzeba się starać, go utrzymać.

Pracował pan z zespołem ponad 3,5 roku. Jak na polskie warunki to bardzo długo.

Dlatego dziękuję wszystkim, którzy mi pomagali i dawali szansę. Wspólnie z zawodnikami i działaczami udało się zrobić coś fajnego, co będzie można długo wspominać. Zespół, a też poszczególni zawodnicy potrzebują jednak nowego bodźca, by pokazać swoje możliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska