- Zwerbował mnie dr Ryszard Kwieciński, który wtedy robił doktorat i przystępował do tworzenia pierwszej stacji dializ na Opolszczyźnie - opowiada pani Anna. To były pionierskie lata dializoterapii, w całym kraju działało zaledwie pięć takich ośrodków, obowiązywały ścisłe limity, a pacjentów kwalifikowano do zabiegu w zależności od wieku (teraz dializowany jest każdy potrzebujący). Cieszyła się więc, gdy pacjent wyrwany śmierci zapraszał na swój ślub albo informował o pierwszej komunii dziecka.
Anna Kaczmarek na początku pracowała przy łóżku chorego, wykonywała skomplikowane czynności, które teraz robi nowoczesny dializator (czasem żałuje, że nie gromadziła tamtego sprzętu, bo mogłoby z tego powstać interesujące muzeum). Potem szkoliła młodsze koleżanki.
Kiedy wybierała zawód pielęgniarki, miała o nim idealistyczne wyobrażenie - chciała po prostu nieść pomoc cierpiącym. Młodej dziewczynie imponowały też siostry w ładnych białych czepkach. Pierwsza praktyka szpitalna sprawiła szok, ale jednocześnie uświadomiła ogrom odpowiedzialności za życie, zdrowie i samopoczucie chorego człowieka. I przekonanie, że mimo trudu, chce to robić.
- Nie wyobrażałam sobie innej pracy niż kontakt z ludźmi - mówi pani Anna.
Jej zdaniem dobra pielęgniarka to nie tylko dobrze wykształcona profesjonalistka. Musi być też sumienna, odpowiedzialna, uczciwa.
Cokolwiek robiła przy pacjencie, zawsze przyświecała jej zasada: zrób to tak, jakbyś robiła samej sobie.
Od pięciu lat jest na emeryturze i pracuje na pół etatu w opolskim NZOZ "Specjalistyka", bo nie potrafi siedzieć bezczynnie. W wolnych chwilach uprawia ogródek, czyta książki i dużo jeździ na rowerze - bo pielęgniarka musi mieć też znakomitą kondycję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?