Obejmując stanowisko trenera reprezentacji mówiła pani, że najważniejsze będzie scalenie środowiska, zakończenie sporów i współpraca wszystkich na rzecz dyscypliny. Udało się?
Początek sezonu był bardzo trudny, przez lata narosło sporo niesnasek, było dużo niedomówień, a środowisko było podzielone i nie współpracowało, bo każdy dążył do swoich celów. Myślę, że udało się sporo dobrego zdziałać, a najważniejsze, że sami zawodnicy dość szybko zaczęli mówić wspólnym językiem i współpracować na partnerskich zasadach ze mną i całym sztabem. Oni oderwali się od tego klubowo-związkowego zamieszania, skupili na pracy i startach. Łatwiej poszło w grupie dziewcząt i być może dlatego widać większe efekty pracy. Z chłopakami było trudniej, ale myślę, że w końcu i ich przekonałam do siebie i swojego pomysłu na kadrę.
Ale wciąż słychać głosy, że faworyzuje pani zawodniczki z Opola, zabiera je na Puchary Świata i mistrzostwa Europy, choć inne na krajowych sprawdzianach wypadały lepiej...
Reguły kwalifikacji do kadry były jasne. Jeżeli chodzi o mistrzostwa to najlepsi mieli miejsce w drużynie z automatu, a kadrę uzupełniałam ja. Jestem trenerem i muszę podejmować decyzje, nie zawsze łatwe, ale zawsze przemyślane. Zdaję sobie sprawę, że krytyka moich wyborów dotyczy sztafety, bo indywidualnie jest jasna hierarchia. Tyle że indywidualna dyspozycja i wyniki wcale nie muszą mieć przełożenia na sztafety, niektórzy zawodnicy w nich wypadają lepiej od tych, z którymi przegrywali w samodzielnym starcie. Staram się zbudować drużynę, a w niej decyduje kilka czynników. Nie patrzę na to kto jaki klub reprezentuje, a kieruje się dobrem kadry. Sama zastanawiałam się już po zawodach, czy w ich trakcie, czy może lepszy nie byłby inny wybór, ale decyzję podejmuje się wcześniej i biorę za nie odpowiedzialność. Nie mam sobie nic do zarzucenia i inni też nie powinni, choć wiem, że każdy chciałby startować na najważniejszych imprezach i ktoś może się czuć rozgoryczony. Wciąż szukam, każdy ma czystą kartę i miał lub będzie miał swoją szansę. Zdecydowałam się na pewien układ i staramy się z niego wycisnąć jak najwięcej.
Patrycja Maliszewska jest w czołówce Pucharów Świata i zdobyła trzy medale mistrzostw Europy, w tym najważniejszy brązowy w wieloboju. Z dobrej strony pokazała się w pucharach Natalia Maliszewska, ostatnio jedenasta była Marta Wójcik. Jak ocenia pani dotychczasowe starty kadrowiczów?
Odczuwam niedosyt jeżeli chodzi o sztafetę, zwłaszcza na mistrzostwach, gdyż było ją stać na udział w finale. Kilka rzeczy zdecydowało o tym, że zwyczajnie dziewczynom nie poszło. Ale jest w nich duży potencjał i pracując stać je na dobre wyniki. Idziemy w dobrym kierunku, nie mogę narzekać, ale mamy jeszcze co zrobić i poprawić.
Patrycja Maliszewska na dziś wyraźnie uciekła innym pani podopiecznym. Może to zasługa treningów z reprezentacją Rosji?
Patrycja była na trzech zgrupowaniach w Rosji, ale ciężko jednoznacznie stwierdzić, że to jest decydujące. Zmiana otoczenia jej pomogła, praca w innej grupie dodała pewności siebie. Ale przede wszystkim to bardzo zdolna zawodniczka, która nie boi się pracy i temu zawdzięcza sukcesy. Tylko troszkę brakuje, aby stanęła na podium Pucharu Świata na 500 metrów. Pozostałe dziewczyny też robią postępy, ich dyspozycja rośnie. Są coraz lepsze wyniki więc krok do przodu wykonały.
Gorzej wygląda to w męskiej grupie.
Jak mówiłam trudniej mi było wejść w tę grupę, byli bardziej zamknięci od dziewczyn, które szybko pozytywnie zareagowały. Oni może potrzebowali więcej czasu, ale ostatnie starty pokazują, że jest postęp i pojawiło się światełko.
Przed kadrowiczami dwa starty: Puchar Świata w Turcji i Uniwersjada w Granadzie. Jakie możemy mieć oczekiwania?
W Turcji w weekend pojedzie pojedzie piątka zawodników: Oliwia Gawlica, Natalia i Patrycja Maliszewskie, Magdalena Warakomska i Szymon Wilczyk. Liczę, że Patrycja pokaże się znów z dobrej strony, pojedzie w finale 500 metrów i zbliży do podium. Może do czołówki przebije się też jej siostra Natalia, ale to bardzo młoda zawodniczka i chyba trochę jest już zmęczona. Chciałabym, aby coś więcej pokazała też sztafeta. Jeżeli chodzi o Uniwersjadę to najbardziej liczyliśmy na Martę Wójcik, ale po zawodach w Dreźnie ma kłopoty zdrowotne i zostaje w domu.Szkoda, bo wyraźnie poszła w górę z formą, a dobry występ na Pucharze Świata mógł dodać jej pewności. W Hiszpanii powalczą inni, a wśród nich opolanie Katarzyna Iwach i Adam Filipowicz..Prosiłam, żeby dali z siebie wszystko i wiem, że tak będzie. Dla Kasi to pierwszy tak poważny start i na pewno lekcja na przyszłość.
Ameryka, Azja, Holandia, Niemcy, teraz Turcja. Ma pani czas, aby dopilnować i pomóc młodzieży, która zostaje w klubie?
To dla mnie prawdziwa szkoła życia. Staram się wszystko pogodzić, cały czas jestem w kontakcie z Łukaszem Fabiańskim, który bardzo mi pomaga. Każdą chwilę kiedy jestem w Opolu dzielę między rodzinę i podopiecznych. Praca z młodzieżą jest świetną sprawą, zwłaszcza że mam bardzo fajną i ciekawą grupę, a dwoje-troje bardzo młodych zawodników ma szansę za 2-3 lata pokazać się z bardzo dobrej strony na arenie międzynarodowej, a w dalszej perspektywie walczyć o miejsce w reprezentacjach. Na tym etapie notują bardzo dobre wyniki, prawidło się rozwijają, ale nie mogą na tym poprzestać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?