Anna Wloka: Z mistrzem się dogadujemy

Redakcja
Anna Wloka: - Jeszcze chyba do mnie nie doszło, że wystartuje w mistrzostwach świata seniorów.
Anna Wloka: - Jeszcze chyba do mnie nie doszło, że wystartuje w mistrzostwach świata seniorów. Sławomir Jakubowski
Rozmowa z Anną Wloką, zawodniczką Podium Kup, złotą medalistką halowych mistrzostw Polski seniorów w pchnięciu kulą.

- Jak prezentuje się medal?
- Bardzo ładny, pierwszy raz została na nim pokazana postać kulomiota. Jest złoty i bardzo mi się podoba.

- Pierwszy taki w gronie seniorów?
- Wśród seniorów zajmowałam miejsca na podium, ale zawsze drugą albo trzecią lokatę. Pierwszy raz wygrałam zawody seniorskie i to mistrzostwa Polski. Dodatkową nagrodą jest powołanie na halowe mistrzostwa świata, które za dwa tygodnie odbędą się w tej samej hali w Sopocie.

- Niedzielny konkurs kontrolowałaś. Pierwsze podejście daleko, w trzecim mistrzowski wynik.
- Zazwyczaj już po pierwszej próbie widać na co kogo stać, a potem jeszcze próbujemy dołożyć do swojego wyniku więcej centymetrów. W trzecim pchnięciu zrobiłam 16,82 i choć chciałam się jeszcze poprawić, to już potem mi nie szło. Byłam też zmęczona, bo konkurs bardzo długo trwał. Ale atmosfera, hala i kibice byli super.

- To namiastka tego, co za dwa tygodnie podczas halowych mistrzostw świata. Jest dreszczyk emocji?
- Jeszcze nie, chyba do mnie nie doszło, że wystartuje w mistrzostwach świata seniorów.

- Przed krajowym czempionatem też nie było tremy?
- Tydzień wcześniej na zawodach kontrolnych w Spale mi nie wyszło. Miałam mały stres, że to powtórzy się w Sopocie. Dreszczyk był jak wchodziłam na halę, ale w trakcie konkursu wszystko spadło, byłam bardzo skupiona na swoich próbach i wyszło dobrze.

- W tym roku pobiłaś rekord życiowy (17,06). Za dwa tygodnie dobrze by było to powtórzyć.
- Byłoby super, gdybym znowu uzyskała powyżej 17 metrów. Ale nie wiem, czy z takim wynikiem dojdę do ścisłego finału. Będzie ciężko.

- Pozostajesz zawodniczką Podium Kup, choć od pewnego czasu nie mieszkach i nie trenujesz na Opolszczyźnie.
- Za tydzień minie rok odkąd znalazłam się pod opieką trenera Henryka Olszewskiego. Cieszę się, że chciał bym przyjechała i trenowała w Warszawie. Super, że to udało się zrobić, bo moje wyniki pokazują, że w ostatnim roku zrobiłam spore postępy i idę w dobrą stronę.

- Henryk Olszewski to trener dwukrotnego mistrza olimpijskiego Tomasza Majewskiego. Co się zmieniło w pracy z nim?
- Najwięcej pracowaliśmy nad techniką, bo ta w moim wykonaniu nie była rewelacyjna. Ale trener zmienia metody także w pracy nad siłą. Generalnie wiele rzeczy zaczynamy od nowa. Trener patrzył jakie mam przyzwyczajenia, potem doradzał co zmienić, co poprawić.

- W stolicy poza treningami jest także szkoła.
- Praktycznie przeprowadziłam się do Warszawy, bo tutaj mam treningi i stąd też wyjeżdżamy na zgrupowania. W Warszawie także zaocznie studiuję. Staram się jak najczęściej bywać na Opolszczyźnie, ale przyznam, że ostatnio niewiele mam takich okazji.

- Mistrz olimpijski Tomasz Majewski jest już twoim kolegą?
- Codziennie się spotykamy na treningach, jeździmy na obozy. Tomek zawsze staje z boku i mówi co zrobiłam źle, a czasem pochwali. Dogadujemy się, jest fajnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska