Antybiotyki bez refundacji. Bałagan z receptami trwa już rok

Redakcja
- Te antybiotyki na jednych receptach są ze zniżką, a na innych pełnopłatne - mówi Katarzyna Kulig z apteki przy ul. Kościuszki w Opolu. - Dla nas jest to niezrozumiałe, a co dopiero dla chorych, zwłaszcza tych biedniejszych.
- Te antybiotyki na jednych receptach są ze zniżką, a na innych pełnopłatne - mówi Katarzyna Kulig z apteki przy ul. Kościuszki w Opolu. - Dla nas jest to niezrozumiałe, a co dopiero dla chorych, zwłaszcza tych biedniejszych. Paweł Stauffer
Pacjenci są zdezorientowani i wściekli, bo jedni lekarze przepisują antybiotyki na 100 procent, inni ze zniżką. Bałagan z receptami trwa już rok.

Moja mama, emerytka, bardzo źle się poczuła - opowiada mieszkanka Opola. - Była sobota, więc pojechaliśmy do przychodni pełniącej dyżur. Lekarz stwierdził u mamy zapalenie oskrzeli, zapisał antybiotyk, Zinnat w tabletkach, natychmiast poszłyśmy go wykupić.

Nasze zdziwienie było jednak wielkie, gdy farmaceutka, spojrzawszy na receptę, zapytała, dlaczego antybiotyk jest na 100 procent, skoro obowiązuje na niego zniżka... Nie dało się już jednak nic zrobić. Musiałyśmy za niego zapłacić ponad 48 zł.

Córka emerytki zadzwoniła potem do lekarza, który wypisał receptę. Myślała, że się pomylił. W odpowiedzi usłyszała jednak, że postąpił zgodnie z wytycznymi NFZ.

Ogromne zamieszanie z receptami na antybiotyki zaczęło się 1 stycznia 2012 roku. Dotyczy ono wielu leków, jednak pod względem refundacji antybiotyki wzbudzają najwięcej kontrowersji.

- Cały problem wziął się stąd, że antybiotyk można ze zniżką przepisać choremu dopiero wtedy, gdy wykona się u niego posiew i antybiogram - tłumaczy Marek Błaszczyk, dyrektor ds. medycznych Przychodni Optima Medycyna SA. w Opolu. - Według ustawy refundacyjnej lekarz musi się bowiem kierować tzw. charakterystyką produktu leczniczego, czyli w przypadku danego antybiotyku tym, na jakie bakterie i szczepy on działa. Jeśli antybiogramu się nie zleci, recepta musi być pełnopłatna.

Przeczytaj też: Chorzy muszą czekać na antybiotyki

Dr Błaszczyk dodaje, że w razie kontroli NFZ za każde uchybienie na recepcie lekarz musi zapłacić 200 zł kary. Codziennie takich druków wypisuje się w jego przychodni od 30 do 50, z czego 20 na antybiotyki.

- Niezła kara mogłaby się z tego nazbierać - dodaje dyrektor Optimy. - Jaki lekarz weźmie to na siebie? Całe nasze środowisko uważa, że ustawa refundacyjna jest zła.

Ale z drugiej strony pojawia się też pytanie: dlaczego pacjent ma na tym tracić? Choroba pojawia się nagle, jak np. zapalenie oskrzeli, płuc czy ucha. Kto będzie wtedy czekać co najmniej 2-3 dni na wynik antybiogramu (bo tyle to trwa), skoro trzeba działać szybko, by stan chorego się nie pogorszył.

- Dlaczego moja mama, skoro jest ubezpieczona, musiała zapłacić pełną cenę za antybiotyk? - denerwuje się czytelniczka. - Z ulotki jasno przecież wynika, że antybiotyk jest przeznaczony do leczenia sześciu schorzeń, w tym zapalenia oskrzeli, więc powinien być ze zniżką.

- My obserwujemy sporo takich sytuacji, że pacjent cherla przy okienku, a recepta jest na 100 procent, zamiast na zniżkę - potwierdza Monika Muszyńska, kierowniczka apteki "Na dobre i na złe" w Opolu. - Nie możemy jednak tego komentować, wnikać w kompetencje lekarza...

Z opolskiego NFZ dostaliśmy dwa wyjaśnienia w sprawie antybiotyków. Jedno od prezesa NFZ, z którego wynika, że badanie posiewowe jest obowiązkowe, ale lekarz, jeśli uzna to za konieczne, może przepisać choremu antybiotyk od razu i czekać na wynik antybiogramu, a następnie zmienić ewentualnie lek.

Z kolei w piśmie z Ministerstwa Zdrowia czytamy m.in.: "Wykonanie antybiogramu w zdecydowanej większości przypadków nie jest warunkiem koniecznym do zaordynowania refundowanego antybiotyku".

Czyżby lekarze byli więc nadgorliwi?

- Takie ministerialne pisma nie stanowią prawa, gdyż w Polsce obowiązują zarządzenia i rozporządzenia - przekonuje dr Adam Tomczyk, prezes opolskiego Porozumienia Zielonogórskiego. - Powiedzieć i napisać można wszystko. My walczymy o zmianę tej ustawy, to ona jest dla nas wiążąca. Mamy o tym m.in. rozmawiać w marcu w Ministerstwie Zdrowia. Na tym konflikcie na pewno cierpią pacjenci, ale najlepiej wychodzi NFZ. W ubiegłym roku zaoszczędził on w skali kraju aż 1,5 mld zł na refundacji leków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska