Antyrosyjski zryw w Polsce. Jabłko z wieczora i z rana zamiast obcego banana

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Polacy mali i duzi jedzą rocznie 15 kg jabłek. Wystarczy zjeść 4,5 kilograma więcej, by rosyjski bojkot polskich owoców był nieodczuwalny dla naszych plantatorów.
Polacy mali i duzi jedzą rocznie 15 kg jabłek. Wystarczy zjeść 4,5 kilograma więcej, by rosyjski bojkot polskich owoców był nieodczuwalny dla naszych plantatorów. Paweł Stauffer
W internecie zaroiło się od wpisów, grafik, fotografii, tekstów i apeli zachęcających do jedzenia polskich jabłek.

Na jednym z wpisów na Facebooku: czarno-białe zdjęcie Steve'a Jobsa z napisem "apple" (ang. jabłko), pod spodem premier Donald Tusk z napisem "no jobs" (nie ma pracy), a na samym dole Władimir Putin z napisem: "no apple". Na drugim - grafika z wężem, który mówi: namawiałem do jedzenia jabłek, zanim to było modne.

Wiceszef jednej z ogólnopolskich gazet zainicjował akcję "Jedz jabłka", włączyły się w nią inne media, także nto, i temat podchwyciła niemal cała Polska. Promuje ją Polomarket - jedna z popularnych, obecnych także na Opolszczyźnie sieci handlowych. W poniedziałek o 12.00 na pl. Wolności w Opolu Federacja Młodych Socjaldemokratów w Opolu organizuje happening pod hasłem "Jedz polskie jabłka".

To odpowiedź na decyzję Rosji o nałożeniu embarga na polskie owoce. Małgorzata Książyk, dyrektor biura prasowego ministerstwa rolnictwa, mówiła wczoraj nto, że choć Polska nie dostała oficjalnego stanowiska w tej sprawie, to informacja pojawiła się na stronie internetowej rosyjskiej służby nadzoru weterynaryjnego i fitosanitarnego.
Marek Sawicki, minister rolnictwa, jest przekonany, że embargo ma charakter represji politycznych na skutek ograniczeń wprowadzanych przez Unię Europejską wobec Rosji. Jego ofiarami padli polscy producenci owoców i warzyw.

Tylko w ubiegłym roku Polska wyeksportowała do Rosji ponad 804 tys. ton owoców i warzyw, wartych blisko 336 mln euro, a ministerstwo szacuje, że przewidywane straty dla polskiego sektora owoców i warzyw wynikające z embarga mogą wynieść ok. 500 mln euro. Mimo że ograniczenie na polskie produkty Rosja wprowadza nie po raz pierwszy (ostatnio pod obstrzałem była wieprzowina), to obecne spotkało się z szerokim odzewem Polaków.

Opolscy producenci jabłek obecnym wydarzeniom przyglądają z dystansu - mają małe areały, więc nie eksportują. - Mam 8 hektarów sadu. Zaopatruję rynek lokalny - mówi Mieczysław Pencko ze Strzelec Opolskich. - Produkujemy odmiany, na które jest największy popyt: Champion, Jonagold, Idared.

Piotr Matusiak, właściciel sadu z Gręboszowa pod Namysłowem, przewiduje że, obecny szum szybko ucichnie. - Ale każda reklama ma swój oddźwięk. Może faktycznie zwiększy się konsumpcja jabłek w Polsce. Tyle, że i produkcja cały czas rośnie, więc musimy mieć inne zagraniczne rynki zbytu - ocenia. Produkujący na kraj sadownicy obawiają się, że embargo obniży cenę jabłek na rodzimym rynku.

Mirosław Maliszewski, poseł PSL i szef Związku Sadowników RP ocenia, że jesteśmy w stanie przyjąć dużą część przeznaczonych dla Rosji jabłek, ok. 300-500 tys. ton. Rocznie produkujemy 2,8 mln ton tych owoców, z czego 1,2 mln ton trafia na eksport. W kraju zostaje 1,6 mln ton, wychodzi więc po 42 kg na głowę. Zjadamy z tego 15 kg, resztę zużywa przemysł spożywczy.

Zakładając więc, że w kraju zostanie dodatkowo 500 tys. ton jabłek (z czego 65 proc. trafi do przemysłu), to powinniśmy zjeść w tym roku 4,5 kg więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska