Od kilkunastu lat podczas każdej ulewy z dachu tak ciekło, że musieliśmy podstawiać wiadra i miski i co chwilę wylewać z nich wodę - opowiada Stanisław Isalski, dyrektor aresztu śledczego w Prudniku. - Na szczęście Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej dał nam pieniądze na jego naprawę. Jednocześnie budujemy systemy wentylacyjne w celach i pomieszczeniach biurowych, które dotąd go nie miały.
Ostatni remont w prudnickim więzieniu przeprowadzono w 1984 roku. Powodem była ucieczka kilku więźniów.
- Przebili dziurę w drewnianym stropie i przez dach wydostali się na wolność - mówi Stanisław Isalski. - Zostali złapani, a strop przebudowano na betonowy. Teraz wymieniamy praktycznie całą więźbę dachową, która zbutwiała od wilgoci. Dach będzie kryty blachą, a na poddaszu powstaną nowe pomieszczenia, w tym kaplica dla więźniów.
Podczas remontu w areszcie cały czas przebywają skazani, co dla służby więziennej jest powodem wielu stresów: - Budowlańcy wnoszą na teren więzienia przecinaki, młotki i inne niebezpieczne narzędzia, które raczej nie powinny znajdować się w pobliżu osadzonych - martwi się dyrektor Isalski. - Dlatego wprowadziliśmy zaostrzone rygory bezpieczeństwa, a wszyscy pracownicy firmy budowlanej są dokładnie sprawdzani przy wchodzeniu i wychodzeniu z naszego budynku.
Przedsiębiorstwo, które wygrało przetarg na remont prudnickiego aresztu śledczego ma doświadczenie w pracy w takich warunkach, bowiem przebudowywało już wiele innych zakładów karnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?