Arkadiusz Wiśniewski: "Pojadę do Czarnowąs"

Artur  Janowski
Artur Janowski
Patrycja Wanot
Arkadiusz Wiśniewski zapowiada, że jeszcze w tym tygodniu spotka się z mieszkańcami nowej dzielnicy. Wcześniejsze spotkanie odwołał, gdyż uważał, że mogło dojść do niepotrzebnej awantury.

Wtorkowe spotkanie w szkole w Czarnowąsach zostało nieoczekiwanie odwołane. Do tej niecodziennej sytuacji doszło, bo na dyskusji o nowej radzie dzielnicy mieli pojawić się przeciwnicy powiększenia Opola, głównie z sąsiedniej gminy Dobrzeń Wielki.

- Nikomu nie zabraniam przychodzenia na spotkania ze mną, ale po tym, co przeciwnicy pokazywali w internecie, nie bałem się o mnie, ale o urzędników, którzy jeżdżą ze mną na konsultacje - opowiada Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola. - Byłem już na spotkaniach m.in. w Chmielowicach, które też przyłączono do Opola, byłem w Sławicach i wszędzie zostałem ciepło przyjęty.

Niestety w Czarnowąsach mogło być inaczej. Ostrzeżono mnie, że szykuje się awantura, a mieszkańcy nowej dzielnicy boją się przyjść na spotkanie ze mną.

Jest spora grupa osób, które chcą rozmawiać, ale czują się zastraszone przez protestujących, którzy w samych Czarnowąsach nawet nie mieszkają.

Wiśniewski podkreśla, że odwołanie spotkania wcale nie oznacza braku kontaktu z mieszkańcami nowej dzielnicy Opola.

- Jeszcze w tym tygodniu spotkam się z pracownikami szkoły, mam także zaproszenie na rozmowy ze strony stowarzyszenia "Nasze Czarnowąsy" - mówi Wiśniewski. - Chcę także rozmawiać indywidualnie z mieszkańcami, a także zaprosić ich do ratusza. To pokazuje, że po pierwsze z mojej strony jest chęć rozmowy, po drugie są ludzie zainteresowani spotkaniem ze mną, a nie rozróbą.

Przedstawiciele protestujących podkreślają tymczasem, że żadnej rozróby nie planowali. Przygotowali tylko tort dla prezydenta i urzędników, który potem sami zjedli.

Nieoficjalnie wiemy, że urzędnicy ratusza obawiali się m.in. tego, że zostaną obrzuceni nie tylko wyzwiskami, ale też jajkami. Taka sugestia pojawiła się m.in. na jednym z profilów w mediach społecznościowych, który prowadzą protestujący.

- Nic nie wiem o żadnych jajkach, szykowaliśmy się na rozmowę - twierdzi Janusz Piontkowski, jeden z liderów protestów. - Szkoda, że prezydent wystraszył się spotkania z mieszkańcami Czarnowąs. Nastroje są rzeczywiście fatalne, ludzie są przeciwko zmianie granic, a my nigdy nie zrezygnujemy z walki o odzyskanie zagrabionych sołectw.

Czy miasto powinno wspierać sąsiednie gminy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska