Armia będzie werbować ochotników

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
- Żołnierz to atrakcyjny zawód - przekonuje mjr Arkady Smoliński.
- Żołnierz to atrakcyjny zawód - przekonuje mjr Arkady Smoliński. fot. Sławomir Mielnik
Nie mogą już ścigać poborowych, więc będą szukać chętnych nawet w hipermarketach. To nowe zadanie wojskowych komend uzupełnień.

Adam z Kędzierzyna-Koźla zdaje w przyszłym roku maturę. Już się zastanawia, co będzie robił w przyszłości.
- Chciałem iść do wojska na zawodowego. Ale kiedy starsi koledzy powiedzieli mi, że "świeżaki" traktowane są w armii "z buta", to mi się trochę odechciało - mówi chłopak. - Już sama wizyta w WKU ponoć nie należy do najprzyjemniejszych.

Nawet jeżeli tak było w czasach zasadniczej służby wojskowej, powinno należeć do przeszłości wraz z jej likwidacją.
- Wojskowe komendy uzupełnień mają być teraz oknem na ochotników - przekonywał minister obrony narodowej Bogdan Klich podczas niedawnego spotkania z komendantami WKU.

Szef sztabu generalnego gen. Franciszek Gągor dodał, że będą one jak "brygady tygrysa". Tu nawiązał do francuskiego filmu, w którym jeden z polityków unowocześnia niesprawną i przestarzałą policję.

Zdaniem szefa MON komendy uzupełnień po zawieszeniu służby zasadniczej muszą zmienić podejście do kandydatów na żołnierzy.
Co to oznacza? Oficerowie odpowiedzialni za pobór mają przede wszystkim wychodzić w teren. Punkty poboru mogą się pojawić nawet w hipermarketach.

- Nic w tym dziwnego. Przecież to jedno z ulubionych miejsc spotkań młodych ludzi - tłumaczy major Arkady Smoliński, szef wydziału poboru Wojskowej Komendy Uzupełnień w Opolu.

Taki sposób zwabiania do służby jest już testowany w warszawskich centrach handlowych. Jeżeli eksperyment się powiedzie, niewykluczone, że oficerowie odpowiedzialni za pobór pojawią się między sklepowymi półkami także na Opolszczyźnie.

Na razie tutejsze komendy próbują pozyskać nowych żołnierzy bardziej tradycyjnymi metodami.
- Stawiamy głównie na pogadanki w szkołach - wyjaśnia major Smoliński.

Kandydatów do kariery wojskowej mają zachęcić nie tyle zarobki (na początku mniej niż 2 tys. zł na rękę), ale perspektywa szybkiej emerytury (po 15 latach!), służbowe mieszkanie, czy możliwość wyjazdu na misję.

W Kędzierzynie-Koźlu mocno też wierzą w moc internetu.
- Postaraliśmy się, żeby linki do naszej strony, gdzie są wszystkie informacje o służbie, były zamieszczane na stronach lokalnych urzędów - mówi major Jarosław Krzemiński z WKU w Kędzierzynie-Koźlu. - Odpowiemy na wszystkie maile. Można też do nas dzwonić. Dla nas każdy kandydat jest bardzo cenny.

Jak dodaje mjr Krzemiński, stoiska zachęcające do służby będą się także pojawiać na imprezach organizowanych przy okazji świąt narodowych.

Oficerowie komend zapewniają, że o żadnym traktowaniu z buta nie może już być mowy.
- Jeżeli nawet starsi żołnierze mieli jakieś nawyki, będą musieli je zmienić - zaznaczają.

Tu wątpliwości ma jednak sam minister Klich, który rozważał całkowitą wymianę kadr komend uzupełnień. Ostatecznie takiej decyzji nie podjął. Zapowiedział też, że jeśli komendy nie wykażą się inicjatywą i Wojsko Polskie będzie miało braki, przewietrzy szeregi WKU.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska