Arnold Czech: - Inwestorów powinno być więcej

fot. Witold Chojnacki
Arnold Czech
Arnold Czech fot. Witold Chojnacki
Rozmowa z Arnoldem Czechem, prezesem Zarządu Fundacji Rozwoju Śląska oraz Wspierania Inicjatyw Lokalnych.

Konsul Niemiec w Opolu i Fundacja Rozwoju Śląska zaprosili niemieckich i austriackich inwestorów do “stołu gospodarczego". Usiadło przy nim 24 przedsiębiorców. Dużo czy mało?
- Raczej mało. choć trzeba pamiętać, że niemieckich inwestorów jest w województwie opolskim więcej. Ale mimo wszystko niezbyt dużo, jak na okres, w którym można u nas zakładać działalność.

- Od lat słychać skargi, że inwestorzy nas omijają. Dlaczego?
- Wielkie firmy do nas nie przychodziły, bo wybierały przede wszystkim specjalne strefy ekonomiczne wraz z rozbudowanym tam systemem rozmaitych zachęt i ulg. Po sąsiedzku mamy dwie takie strefy: wałbrzyską i gliwicką i to one wsysały kapitał. A u nas podobne podstrefy powstały dużo później.

- A mniejsze niemieckie przedsiębiorstwa?
- Dla nich też nie byliśmy zbyt atrakcyjni. Przede wszystkim dlatego, że na Śląsku Opolskim zawsze koszty pracy były wyższe niż w innych regionach. Powód oczywisty. U nas zawsze - jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej - była alternatywa w postaci dwóch paszportów i możliwości wyjazdu na Zachód.

- Na ile dawną modę na wyjazdy za pracą na Zachód zastępuje dziś moda na powroty?
- Myślę, że zjawisko istnieje. Od około dwóch lat obserwuję, że ludzie wracają, by zakładać tutaj firmy i pracować na swoim. Nie badałem, jakie są przyczyny tych powrotów, ale że wracają to fakt.

- Może zwyczajnie dokuczyła im ostatecznie tęsknota?
- Myślę, że sama tęsknota to jednak za mało. Być może warunki pracy i płacy tam na tyle się zmieniły, że opłacalność emigracji za pracą spadła. Ale to nie wystarczy. Żeby Opolanie wracali do swego heimatu, muszą jeszcze mieć przekonanie, że przyjeżdżając tu, mogą naprawdę coś zmienić w swoim życiu.

- Cieszy pana liczba tych, którzy mówią: Dam sobie radę na swoim i wracają?
- Uważam, że jest ich za mało i mogłoby być znacznie więcej. Nasi ludzie są coraz bardziej zaradni. Coraz lepiej zorganizowani. Więc tych firm zakładanych przez wracających z emigracji mogłoby być dużo więcej. Mieszkam na pograniczu Opolskiego i Śląskiego, dawnego Częstochowskiego, i tam takie przedsiębiorstwa są znacznie liczniejsze.

- Nie dość głośno krzyczymy - jako region - nie bójcie się, wracajcie?
- Krzyczenie to za mało. To tylko polityka. A potrzebne są raczej szkolenia. I to nie miękkie, ogólne. Tylko konkretne, żeby po nich ten wracajacy z kapitałem wiedział, co go może jako przedsiębiorcę spotkać, żeby był przygotowany do swojej nowej roli. Wreszcie, żeby ta jego decyzja o powrocie była przemyślana i ugruntowana. Bo wtedy szanse na to, że mu się uda, bardzo wzrosną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska