Artur Klose wrócił właśnie ze Lwowa. Na zlecenie Goethe Institutu prowadził tam po niemiecku warsztaty dla uczniów i studentów. Pod jego kierunkiem tworzyli oni - zwykle pierwsze w życiu - komiksy i doskonalili swój niemiecki.
- Przeżyłem tam wiele zaskoczeń - mówi pochodzący ze Strzeleczek, a od 1991 mieszkający w Niemczech artysta. - Najpierw zadziwił mnie Lwów, niesamowite miasto, do którego na pewno wrócę. Byłem zaszczycony, bo przyszło mi prowadzić warsztaty w szkole, do której uczęszczał Stanisław Lem. Drugim zaskoczeniem był brak na Ukrainie utrwalonych w świadomości młodzieży postaci z komiksów. W Polsce od czasów Tytusa, Romka i Atomka bohaterowie tej dziedziny sztuki masowo zapełniają wyobraźnię uczniów. Ukraińcy mają to jeszcze przed sobą.
- Za to jest tam wiele młodzieży autentycznie uzdolnionej - zauważył Artur Klose - toteż wiele wykonanych przez nich komiksów było na naprawdę wysokim poziomie. W wielu domach na Ukrainie bardzo się dba o artystyczne kształcenie dzieci. Pod tym względem jest tam chyba lepiej niż w Niemczech. No i młodzież jest bardzo otwarta i... grzeczna.
Wszystkie zajęcia odbywały się wyłącznie po niemiecku, ale zainteresowanie było ogromne. Musiałem rezygnować z przerw, by odpowiedzieć na wszystkie pytania i rozwiać wątpliwości. Bardzo liczna publiczność aktywnie zadająca pytania, zainteresowana historią i dniem dzisiejszym komiksu przyszła też na otwarty wykład w mieście.
Organizatorzy dbali bardzo, by gość z Niemiec nie tylko dzielił się wiedzą i umiejętnościami plastycznymi i językowymi, ale także rysował miasto. Jest zatem szansa, że wkrótce Bobby i Molly poprowadzą czytelników nie tylko przez Lwów, ale - w przyszłości - także w znacznie dłuższą wędrówkę - przez sławne miasta europejskie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?