Trzy z nowo powstałych 2-metrowych uli zostaną w muzeum na stałe. Rycerz natomiast będzie podarowany miastu i ozdobi najprawdopodobniej Ośrodek Wypoczynkowy w Bąkowie.
Muzeum im. Jana Dzierżona zorganizowało plener rzeźbiarski już po raz piąty. Każdego roku powstaje kilka uli figuralnych, które potem zostają wkomponowane w uroczy muzealny skwerek. Dlatego to muzealnicy decydują, w jakie postaci zamienią się kłody topolowego drewna.
W tegorocznym plenerze wzięli udział stali bywalcy tych spotkań - Łukasz Zabłocki i Grzegorz Kołaczek, którzy do Kluczborka przyjechali już po raz czwarty, Wojciech Grzędowski, który rzeźbił tutaj po raz drugi i Zdzisław Gotfryd - w Kluczborku po raz pierwszy.
Artyści przyznają, że wyrzeźbienie 2-metrowej postaci w drewnie to ciężka fizyczna praca.
- Najtrudniejszy jest początek, kiedy mamy przed sobą kawał drewna - opowiada Grzegorz Kołaczek. - Trzeba zaplanować pracę i nadać rzeźbie zarys. Potem jest już łatwiej.
Rzeźbiarze przyznają, że nie bez znaczenia jest też atmosfera miejsca, w którym pracują. Kluczbork ponoć klimat do pracy ma doskonały.
- Lubię tu wracać, bo w Kluczborku zawsze jest sympatycznie - zapewnia Łukasz Zabłocki. - Ludzie tu do nas zaglądają, bo są ciekawi efektu prac. Samo miasto też jest urocze.
Każdy z rzeźbiarzy deklaruje więc chęć powrotu, ale być może tegoroczny plener był ostatnim.
- Zaczyna brakować miejsca na kolejne ule - mówi Maria Sołtys z kluczborskiego muzeum. - Ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?