ASPR Zawadzkie i Gwardia Opole grają o podwójną stawkę

Archiwum
Skrzydłowy Gwardii Opole Michał Drej jeszcze niedawno był na długiej liście kontuzjowanych. Dziś ogranicza się ona do właściwie do jednego nazwiska - Krzysztofa Bujaka.
Skrzydłowy Gwardii Opole Michał Drej jeszcze niedawno był na długiej liście kontuzjowanych. Dziś ogranicza się ona do właściwie do jednego nazwiska - Krzysztofa Bujaka. Archiwum
Zarówno Gwardię Opole, jak i ASPR Zawadzkie czekają spotkania z sąsiadami z ligowej tabeli. Wygrane są niemal koniecznością.

Choć nasze drużyny w tabeli dzieli olbrzymia różnica i walczą o odmienne cele, to sobotnie mecze mają równie duży ciężar gatunkowy. Bo ewentualne zwycięstwa sprawią, że Gwardia pozbawi Olimpię Piekary szans na awans, a ASPR "odskoczy" przedostatniemu w tabeli MTS-owi Chrzanów na cztery punkty i będzie w lepszej sytuacji w walce o utrzymanie.

Gwardziści po dwóch miesiącach wracają na swój parkiet, gdzie po raz ostatni zaprezentowali się 26. listopada poprzedniego roku, kiedy nie bez trudów pokonali beniaminka z Zawiercia. Potem mieli serię czterech wyjazdów, które przyniosły sześć punktów. Póki co opolanie skrzętnie realizują więc plan, choć nie przyszło to łatwo. W Białej Podlaskiej musieli odrabiać siedem bramek straty, a w Świdnicy roztrwonili pięć zaliczki.

- Martwią przestoje w naszej grze - przyznaje Marek Jagielski. - O ile w spotkaniach z niżej notowanymi zespołami nie stanęły na przeszkodzie do zwycięstwa, to już z tymi z czołówki nie mogą się zdarzyć, bo ich nie zniwelujemy. Cały czas staramy się znaleźć przyczynę tych słabszych momentów, ale jednoznacznej odpowiedzi nie znaleźliśmy. Myślę, że to nie presja wyniku, a raczej chodzi o koncentrację i zbyt małą agresywność.

A to będzie niezbędne w meczu z Olimpią, która mimo straty czołowych zawodników Damiana Biernackiego i Damiana Kowalczyka (trafili do Zawiercia) oraz Roberta Tatza i Daniela Skowrońskiego (Zawadzkie), wciąż jest groźna, a w środę uległa na gorącym terenie w Białej Podlaskiej tylko bramką.

Równie trudne i ważne zadanie czeka zespół z Zawadzkiego.

Wzmocniony czterema piłkarzami przed tygodniem dzielnie walczył z mocnym Piotrkowianinem i mimo porażki udowodnił, że będzie w drugiej rundzie mocniejszy.

- Przegramy może jeszcze jeden mecz - twierdził prezes Ryszard Maśniak. - Poza tym wygramy wszystko. To odważna deklaracja, ale świadoma. Mamy dobrą drużynę.

Ta wspomniana porażka nie ma prawa się zdarzyć w Chrzanowie, a z tamtejszym MTS-em nasz zespół wygrał już w tym sezonie i to 34-20.

- Postawimy na grę w obronie, bo dołączyli do niej silni zawodnicy, do tego dochodzi rzut z drugiej linii, którego brakowało - mówi trener Janusz Bykowski. - Jedziemy wygrać i poprawić swoją sytuację i nastroje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska