ASPR Zawadzkie pokonał ostatni w tabeli AZS Biała Podlaska

Sławomir Jakubowski
Sławomir Jakubowski
Bramkarz Tomasz Wasilewicz ratował swój zespół kilkanaście razy. To głównie jego dyspozycja pozwoliła drużynie wygrać arcyważny mecz.
Bramkarz Tomasz Wasilewicz ratował swój zespół kilkanaście razy. To głównie jego dyspozycja pozwoliła drużynie wygrać arcyważny mecz. Sławomir Jakubowski
ASPR awansował na 8. miejsce w tabeli. W kuluarach mówiło się, że w przypadku porażki może to być ostatni występ drużyny.

Sytuacja klubu jest ciężka i z kilku powodów mecz z AZS-em musimy wygrać - mówił tajemniczo Ryszard Maśniak, prezes klubu. - Jest szansa na poprawę całej sytuacji, ale do tego konieczne jest zwycięstwo. W innym przypadku może być różnie.

Tę wiedzę, choć nie chcieli o tym mówić, posiadali zapewne zawodnicy i to im nie pomagało. W ich poczynaniach widać było dużą nerwowość, czasem nieporadność.

- To był kluczowy mecz dla walki o utrzymanie - stwierdził jedynie bramkarz Tomasz Wasilewicz. - Bardzo chcieliśmy wypaść jak najlepiej i wygrać. A czasem duże chęci nie pomagają. Stąd nerwy i błędy, ale na szczęście wszystko skończyło się dla nas dobrze.

Duża w tym zasługa Wasilewicza, który w I połowie "trzymał" wynik, a w II zanotował trzy udane interwencje z rzędu, które pozwoliły uzyskać przewagę.

- Przed przerwą bardzo dobrze bronili koledzy i mi pomogli, a w drugiej części złapałem trzy ważne piłki - ocenił Wasilewicz. - Takie jest zadanie bramkarza na boisku, ale trzeba też pamiętać o dobrym wejściu Kacpra Łuczyńskiego, który dał mi złapać oddech i dołożył swoją cegiełkę. W pojedynkę tego meczu nie mógł nikt wygrać. Sukces to wynik pracy wszystkich.

Protokół

Protokół

ASPR Zawadzkie - AZS Biała Podlaska 32-29 (15-13)
ASPR: Wasilewicz, Łuczyński - Kaczka, Pawlak 3, Kryński 7, Popławski 6, Dutkiewicz 3, Całujek 4, Morzyk, Piecuch, Płonka 5, Kalisz 4. Trener Janusz Bykowski.
AZS: Paczkowski, Pieńczewski - Kiryłow 3, Pezda 5, Wędrak 4, Kożuchowski 2, Kieruczenko, Makaruk 9, Parafiniuk, Nieswadba 5, Antolak 1, Kula. Trener Leszek Siejwa.
Sędziowali: Kamil Dąbrowski i Sławomir Kołodziej (Kielce). Kary: ASPR - 10 min; AZS - 10 min. Widzów 250.

Pierwsze minuty należały do akademików, którzy objęli prowadzenie 4-2. Mogło być ono wyższe, ale na drodze gości stanął Wasilewicz. Mimo że jego koledzy pudłowali, tracili piłkę i popełniali błędy, rywale nie odskoczyli, a po chwili był remis 5-5. Wasilewicz bezradny był dopiero po rzutach Maksima Nieswadby, a ponieważ trwała niemoc strzelecka ASPR-u, przegrywała ona 5-8.

Gospodarze w kolejnych minutach indywidualnie pilnowali Nieswadbę i to okazało się decydujące. Mozolnie odrabiali straty, aby po rzucie Łukasza Płonki remisować 10-10. Za chwilę znów jednak tracili dwie bramki, ale wówczas przypomniał o sobie Wasilewicz. Odbił cztery piłki, a po przechwycie Łukasza Pawlaka i jego dwóch rzutach było 15-13.

W 42. min nadszedł wydawało się kluczowy moment. Gospodarze przez blisko półtorej minuty grali w sześciu na czterech i to wykorzystali. Pawlak dał prowadzenie 24-21, ale miejscowi znów zaczęli się gubić i AZS wygrywał 28-27. I znów błysnął Wasilewicz broniąc trzy rzuty, a ponieważ indywidualne akcje skończyli Popławski i Mariusz Kalisz nasza ekipa prowadziła 31-28.

- Styl nie był najlepszy, za dużo było błędów i nieporadności, ale liczy się wygrana - ocenił trener Janusz Bykowski. - Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć także ze swoimi słabościami, a wygrana pozwala myśleć o utrzymaniu. Kluczem była zmiana obrony i krycie Nieswadby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska