MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Asy mistrzów

Fot. Stanisław Kubów
Kontuzjowanych kolegów skutecznie zastąpił Roland Dembończyk (w ataku).
Kontuzjowanych kolegów skutecznie zastąpił Roland Dembończyk (w ataku). Fot. Stanisław Kubów
Po dramatycznym, trwającym blisko dwie godziny meczu osłabiony Mostostal pokonał w tie-breaku Gwardię. * Gwardia Wrocław - Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle 2:3 (-18, 18, 16, -14, -7)

W pierwszej partii goście zagrali pewnie. Stancelewski "pogonił" zagrywką rywali, a Soroka z drugiej linii nie dał Kwasowskiego żadnych szans obrony efektownego ataku i mostostalowcy schodzili na przerwę techniczną prowadząc 8:5. Ich przewaga rosła: było 14:8, 20:12, a przy stanie 24:18 partię pewnym zbiciem zakończył Soroka.

Nic nie zapowiadało, że dwie kolejne odsłony będą przebiegały po myśli gwardzistów. Goście mieli trudności z odbiorem zagrywki, która była silna i skuteczna. W drugim secie po atakach Śmigla, Markiewicza i Kurka było 14:9, a po bloku Śmigla z Markiewiczem 15:9. Gospodarze nie oddali inicjatywy do końca partii.

* Gwardia Wrocław - Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle 2:3 (-18, 18, 16, -14, -7)
Gwardia: Krupnik, Janczak, Kurek, Śmigiel, Kruk, Markiewicz, Kwasowski (libero) - Rezniczek, Górnik, Wojczuk. Trener Maciej Jarosz.
Mostostal: Lipiński, Dembończyk, Szczerbaniuk, Stancelewski, Papke, Soroka, Kubica (libero) - Kardos, Serafin, Januszkiewicz. Trener Waldemar Wspaniały.
Sędziowali: Tomasz Janik, Mirosław Stando (Warszawa). Widzów 2 tys.

W III secie dominacja wrocławskich siatkarzy była jeszcze bardziej widoczna. Nabierali oni "rozpędu" i wszystko im wychodziło. Przy prowadzeniu Gwardii 13:9 Śmigiel zdobył dwa kolejne "oczka", punktowali jeszcze Kurek i Wojczuk, co dało miejscowym pewną wygraną.

W IV partii role na parkiecie zmieniły się diametralnie. Mostolalowcy przyspieszyli grę, a przede wszystkim imponowali znakomitym serwisem, który zupełnie pogrążył ich rywali. Pierwsze trzy punkty zdobył Papke, potem Kardos sprytną "kiwką" zaskoczył wrocławian. Ten sam zawodnik popisał się też pięknym atakiem, a kiedy serwisowym asem umieścił piłkę w polu rywali, zrobiło się 11:5 dla Mostostalu. Goście nabrali rozmachu, przejęli inicjatywę, ich przeciwnicy nie bardzo wiedzieli, co dzieje się na placu gry. Atakowali pewnie Soroka, Stancelewski, Papke i Dembończyk, a dalsze serwisowe asy Soroki i Kardosa były wysokiej klasy.

Tie-break mistrzowie Polski rozegrali po mistrzowsku. Dynamiczną zagrywką rozpoczął Szczerbaniuk. Przy prowadzeniu 9:4 mostostalowcy efektownie wybronili rękami i... nogą bardzo trudną piłkę, a piękną akcję zakończył mocnym zbiciem Szczerbaniuk. Ten sam zawodnik po raz kolejny wpakował w pole gospodarzy asa, który rozstrzygnął losy meczu.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska