Atak na biuro posła Tomasza Kostusia. Opolanin miał grozić śmiercią byłemu ministrowi. Ruszył proces

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Przed śledczymi mężczyzna przyznał się do winy. Przed Sądem Okręgowym, gdzie dziś ruszył proces, zmienił zdanie.
Przed śledczymi mężczyzna przyznał się do winy. Przed Sądem Okręgowym, gdzie dziś ruszył proces, zmienił zdanie. Mirela Mazurkiewicz
57-letni Wilhelm R. miał grozić, że zabije Borysa Budkę. On twierdzi, że odgrażał się podpaleniem budki, ale tej pod ambasadą rosyjską. Opolanin może trafić za kratki nawet na 5 lat.

Do zdarzenia doszło w lipcu ubiegłego roku. Wilhelm R. wszedł do biura posła PO Tomasza Kostusia, które mieści się przy ul. Katowickiej 55 w Opolu. Parlamentarzysta był wówczas w środku. Miał zaplanowane na ten dzień kilka spotkań.

- Nagle wtargnął mężczyzna. Krzyczał, że w ruch pójdą maczety i noże i on zrobi porządek z Platformą Obywatelską. Groził też śmiercią Borysowi Budce (posłowi PO i ministrowi sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz - przyp. red.) - relacjonował wówczas nto Tomasz Kostuś.

Mężczyzna wybiegł z biura, ale po chwili wrócił i znowu wykrzykiwał groźby. Zatrzymali go wezwani na miejsce policjanci.

Gdy doszło do incydentu, Borysa Budki nie było w Opolu. Świadkowie zdarzenia (oprócz posła, w biurze było również dwoje pracowników) nie widzieli, aby napastnik miał przy sobie niebezpieczne narzędzie. Poseł Kostuś twierdził, że dopiero w momencie zatrzymania zauważył w jego ręce nóż.

Prokuratura uznała, że 57-latek, który miał grozić śmiercią byłemu ministrowi, dopuścił się także aktu dyskryminacji z powodu przynależności politycznej. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Przed śledczymi mężczyzna przyznał się do winy. Przed Sądem Okręgowym, gdzie dziś ruszył proces, zmienił zdanie.

- Gdy mówiłem o podpaleniu, to chodziło mi o incydent z marszu niepodległości w Warszawie, gdzie podpalono budkę pod ambasadą rosyjską - przekonywał sąd. - Wcale nie chodziło mi o posła. To tylko zbieżność z nazwiskiem.

Sąd odczytał dziś wyjaśnienia złożone przed prokuratorem, w których oskarżony mówi jednak o spaleniu posła, a także o pocięciu nożem i maczetą członków opozycji.

- No może tak mi się wtedy skojarzyło z posłem. Powiedziałem, że nożem i maczetą bym się bronił, gdyby mnie zaatakowali - przekonywał.

Mężczyzna mieszka w gminie Zawadzkie. Feralnego dnia do Opola przyjechał rowerem. Twierdzi, że nie zamierzał wchodzić do biura poselskiego. Pomysł zrodził się spontanicznie, gdy przejeżdżał obok i zauważył szyld.

- Chciałem tylko powiedzieć, co myślę o opozycji - wyjaśniał sądowi. - To była chwila emocji i słowa poszły. Żałuję tego, co się stało i przepraszam.

Reakcję napastnika mogły spowodować ówczesne wydarzenia w krajowej polityce. W lipcu ubiegłego roku w Sejmie trwała burzliwa dyskusja nad nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym. Borys Budka powiedział w jej trakcie, że dopóki żył Lech Kaczyński prezes PiS Jarosław Kaczyński „nie odważył podnieść się ręki na wymiar sprawiedliwości”. Spowodowało to ostrą reakcję prezesa PiS, który wykrzyczał w stronę posłów PO: "Nie wycierajcie zdradzieckich mord nazwiskiem mojej świętej pamięci brata! To wy go zabiliście".

Atak na biuro poselskie w Opolu przywoływał w pamięci zdarzenia z 2010 roku, do których doszło w Łodzi. W ataku na biuro polityków PiS zginął jego pracownik Marek Rosiak. Napastnik oddał strzał z broni palnej.

Status pokrzywdzonych w opolskiej sprawie mają dwaj posłowie PO: Tomasz Kostuś i Borys Budka. Na dzisiejszej rozprawie, w trakcie której mieli składać zeznania, nie pojawili się. Poprosili o usprawiedliwienie nieobecności z uwagi na trwające posiedzenie Sejmu.

Tomasz Kostuś z Borysem Budką.

Atak na biuro Tomasza Kostusia, opolskiego posła Platformy O...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska