Żuk po raz pierwszy pojawił się przy ul. Kołłątaja, na tyłach szpitala ginekologiczno-położniczego, w połowie października. Zastąpił auto lublin, które z racji swojej masy nie mogło parkować na chodnikach w tym rejonie.
Żuka za pierwszym razem usunięto po kilku dniach. Policja uzasadniała to złym stanem technicznym pojazdu (wyciekały z niego płyny eksploatacyjne) oraz tym, że parkował w taki sposób, że zasłaniał widok wyjeżdżającym z parkingu na tyłach szpitala, tym samym stwarzając zagrożenie.
Pojazd wrócił blisko dwa tygodnie temu. I okazało się, że ani policja, ani miejskie służby nie mają podstaw, aby zlecić jego odholowanie. Żuk aktywistów antyaborcyjnych z fundacji Pro Prawo do Życia stał zaparkowany zgodnie z przepisami.
Nie powstrzymało to mieszkańców od uszkadzania pojazdu. Najpierw przecięto w nim jedną z opon. Natomiast w nocy ze środy na czwartek w pojeździe wybito przednią oraz tylną szybę. Sprawca bądź sprawcy wykorzystali do tego dużą kostkę brukową, która leżała na siedzeniu kierowcy.
Próbowaliśmy skontaktować się z aktywistami. Nie odebrali telefonu oraz do tej pory nie oddzwonili.
Na miejscu pojawili się policjanci. Mundurowi próbują skontaktować się z właścicielem pojazdu. - Natomiast jego stan nie zagraża bezpieczeństwu, więc nie ma podstaw do tego, aby go odholować - mówi Agnieszka Nierychła, rzeczniczka prasowe Komendy Miejskiej Policji w Opolu.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?