Awantura o fermę norek w Byczynie. Właścicielem działki jest nadal córka burmistrza [wideo]

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Burmistrz Byczyny Ryszard Grüner na nadzwyczajnej sesji rady miejskiej, na której radni zaprotestowali przeciwko fermie norek.
Burmistrz Byczyny Ryszard Grüner na nadzwyczajnej sesji rady miejskiej, na której radni zaprotestowali przeciwko fermie norek. Mirosław Dragon
Fermę norek amerykańskich zamierza założyć spółka z Warszawy, ale ziemię pod hodowlę chce sprzedać córka burmistrza Byczyny.

Przeciwko wielkiej fermie norek protestują nie tylko mieszkańcy, ale także radni, którzy w komplecie zagłosowali przeciwko fermie.

Tyle że uchwała rady miejskiej Byczyny, sprzeciwiającą się zakładaniu ferm norek na terenie gminy, nie ma żadnej mocy prawnej, żeby faktycznie zablokować taką inwestycję. Jest to tylko wyrażenie opinii w tej sprawie.

Przypomnijmy: na 11,5-hektarowej działce na granicy Ciecierzyna i Gołkowic ma powstać wielka ferma norek amerykańskich, w których hodowanych będzie do 24 tysięcy tych zwierząt futerkowych.

Inwestorem jest spółka Equilibris Capital z Warszawy, która złożyła wniosek o decyzję środowiskową.

Sprawę rozpatrzy burmistrz sąsiedniego Wołczyna, ponieważ działkę, na której ma być ferma, sprzedaje spółce córka burmistrza Byczyny Roksana Grüner.

- Skoro córka sprzedała już ziemię spółce, to dlaczego decyzję środowiskową wydaje burmistrz Wołczyna. Gdzie jest konflikt interesów, skoro teraz spółka jest właścicielem gruntu - dopytywał radny Robert Świerczek na nadzwyczajnej sesji rady miejskiej, zwołanej w celu "rozpatrzenia problemu hodowli zwierząt futerkowych na terenie gminy Byczyna".

Na sesji burmistrz Ryszard Grüner nie odpowiedział na te pytania, dlatego zapytaliśmy go, kto jest właścicielem 11,5-hektarowej działki.

- Działka nadal jeszcze własnością mojej córki, która podpisała dopiero umowę przedwstępną z inwestorem - wyjaśnia burmistrz Ryszard Grüner.

- Co pan zrobił, aby zablokować tę inwestycję, której nie chcą mieszkańcy? - dopytywał na sesji radny Robert Świerczek.

- Robię tylko to, co jest zgodne z prawem - odparł Ryszard Grüner.

- Oto rozpoczęła się kampania wyborcza - skomentowała wiceprzewodnicząca rady miejskiej Iwona Sobania (radny Robert Świerczek zapowiedział już, że będzie kandydował jesienią na burmistrza).

- Lepiej zastanówmy się, co zrobić, żeby tej fermy norek u nas nie było - dodała Iwona Sobania.
Mieszkańcy Gołkowic obliczyli, że ogromna ferma ma stanąć zaledwie 240 metrów od najbliższych domów. Poza tym obawiają się, że na sąsiedniej działce, która również została sprzedana, może powstać zakład utylizacji padłych zwierząt.

- Jesteśmy gminą typowo rolniczą, która promuje turystykę. Jaki turysta do nas przyjedzie, jeśli na kilka kilometrów wokół będzie śmierdziało z wielkiej fermy norek?! - dopytywał Janusz Jasiński, właściciel pałacu w Gołkowicach, w którym prowadzi gospodarstwo agroturystyczne.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Opolu nakazała inwestorowi przygotować raport o oddziaływaniu planowanej fermy. Inwestor odwołał się od tej decyzji do wojewody opolskiego. Dopiero po rozstrzygnięciu burmistrz Wołczyna będzie mógł wydać decyzję środowiskową. Do sprawy wrócimy.


Protestujący mają wątpliwości co do okoliczności nabycie przez rodzinę Grünerów działki o powierzchni 11,65 ha. "Nowa Trybuna Opolska" wyjaśniła tę sprawę.
Czytaj w piątek (4 kwietnia) w tygodniku "NTO Olesno-Kluczbork" - bezpłatnym dodatku do papierowego wydania "Nowej Trybuny Opolskiej" - lub kup e-wydanie NTO.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska