Aza czekała na uśpienie. Guz ważył ponad 4 kilogramy. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Właścicielka skazała 14-letnią suczkę na śmierć. Lekarz, który miał uśpić zwierzę, był już umówiony. Dzięki determinacji wolontariuszy Azę udało się uratować. Zostały do opłacenia wysokie rachunki za jej leczenie.
Właścicielka skazała 14-letnią suczkę na śmierć. Lekarz, który miał uśpić zwierzę, był już umówiony. Dzięki determinacji wolontariuszy Azę udało się uratować. Zostały do opłacenia wysokie rachunki za jej leczenie. TOZ Opole
Weterynarz, który miał uśpić suczkę, miał pojawić się nazajutrz. Przypadek sprawił, że wolontariusze dotarli przed nim. Życie 14-letniej Azy udało się uratować, a wtedy zdarzył się kolejny cud - staruszka znalazła dom. Jedynym zmartwieniem TOZ-u jest teraz wysoki rachunek za leczenie, który trzeba zapłacić.

Aza, czyli suczka owczarka niemieckiego, została odebrana w połowie maja w jednej z miejscowości pod Ozimkiem. Sąsiadów zaniepokoił ogromny guz, który wyrósł na brzuchu psa. Komuś zrobiło się żal zwierzęcia i wezwał na pomoc inspektorów TOZ. Zdążyli w ostatniej chwili.

- Ta interwencja miała poczekać kilka dni. Gdyby nie przypadek, Azy nie udałoby się uratować. Na kolejny dzień był już umówiony weterynarz, który miał ją uśpić - relacjonuje Aleksandra Czechowska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu. - Właścicielka mówiła, że to stary pies i jemu już nie można pomóc. Guz był ogromny. Sprawiał, że Aza z trudem się poruszała i nie mogła położyć, więc spała niemal na siedząco. Okazało się, że guz rósł trzy lata. Był już tak zaawansowany, że sączyła się z niego wydzielina. Suczka bardzo przez to cierpiała. Gdyby pękł, zwierzę nie miałoby szans na ratunek.

Lekarze z Opola postanowili walczyć o Azę. Operacja była trudna, bo guz okazał się silnie ukrwiony. - Ważył ponad 4 kilogramy i "ukradł" z krwiobiegu 1/3 krwi, dlatego by ratować życie suczki, konieczna była transfuzja - relacjonuje wolontariuszka.

Aza, jak podała właścicielka, ma 14 lat. Ale po operacji, ku zdumieniu lekarzy i wolontariuszy, zaczęła zachowywać się jak szczenię.

- Miała wielką ranę od pachy do pachwiny, więc musiała czuć ból. A ona biegała za piłką, a się bawić z kotami, lgnęła do człowieka. Wyglądało to tak, jakby próbowała nadrobić lata cierpienia w kojcu - mówi Aleksandra Czechowska.

Suczka ma zdolność zjednywania sobie ludzi. W jednej chwili rzuciła na kolana zespół z lecznicy weterynaryjnej, ale też przypadkowo spotkanych pracowników w drodze do gabinetu. Okazało się, że los jej sprzyja.

- Przyjechała do mnie rodzina, która chciała adoptować moskiewskiego stróżującego, z wcześniej interwencji. Zobaczyli Azę i z miejsca się w niej zakochali - opowiada wolontariuszka. - To był cud, bo psy w jej wieku praktycznie nie mają szans na adopcję. Ludzie nie chcą się przywiązywać, bo boją się, że zwierzę szybko odejdzie. Ta suczka wygrała los na loterii, bo znalazła wspaniały, kochający, dom.

Działaczom TOZ sen z powiek spędzają teraz jedynie rachunki, które zostały do uregulowania po kosztownej walce o życie Azy. Można im pomóc, wpłacając pieniądze za pomocą portalu zrzutka.pl (wystarczy wpisać frazę Na ratunek dla Azy). Zbiórka opiewa na 2 tys. złotych i niemal stoi w miejscu. Akcję można wesprzeć TUTAJ.

Aza wciąż przyjmuje leki. Czeka ją jeszcze sterylizacja i usunięcie pozostałych, na szczęście mniejszych, guzów na listwie mlecznej.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska