AZS Politechnika Opole drugi z rzędu II-ligowy sezon skończył na półfinale play off

fot. Mariusz Matkowski
Rozgrywający Paweł Machynia był liderem AZS-u i trudno wyobrazić sobie zespół bez niego.
Rozgrywający Paweł Machynia był liderem AZS-u i trudno wyobrazić sobie zespół bez niego. fot. Mariusz Matkowski
Liga bardzo się wyrównała, ale przede wszystkim podniósł się jej poziom - ocenia rozgrywający Rafał Wojciechowski.

- Pojawiło się na naszych parkietach wielu zawodników z doświadczeniem nawet z ekstraklasy, a przez to było zdecydowanie trudniej niż w tamtym sezonie. Mimo to znów jesteśmy w czołowej czwórce i w mojej ocenie - choć ambicje były wyższe - zrobiliśmy krok do przodu.

Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło, gdyż podobnie jak przed rokiem akademicy rundę zasadniczą zakończyli na trzecim miejscu i ponownie w półfinale przegrali z AZS-em Szczecin. Teraz rywal do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebował jednak tylko dwóch zwycięstw, a w niedzielę po raz pierwszy w historii wygrał też w Opolu.

- Nie uniknęliśmy błędów i to było decydujące - uważa trener Tomasz Wilczek.
- Bardzo się jednak cieszę z możliwości pracy z grupą koszykarzy, którą miałem w Opolu. Cały czas się uczymy i wyciągamy wnioski, a za rok postaramy się o lepszy wynik. Zrobiliśmy bowiem postęp i to jest najważniejsze. Ciężko po porażce mówić, że jestem zadowolony z sezonu, ale wielkich powodów do smutku nie widzę.

W sezonie zasadniczym opolanie prezentowali się w miarę równo i solidnie, przez co zanotowali na swoim koncie 18 zwycięstw i 6 porażek.
- Bilans powinien być nieco lepszy - mówi Wilczek. - Porażki z Nysą Kłodzko i AZS-em Poznań nie powinny nam się zdarzyć.
Jednak te wygrane nie poprawiłyby znacząco sytuacji naszych koszykarzy, którzy i tak zmierzyliby się z ekipą ze Szczecina. Mogliby natomiast mieć atut własnego parkietu, na którym zaczynaliby rywalizację.

- To mogło być ważne, ale wcale nie musiało - dodał Wilczek. - Obie drużyny mają zbliżony potencjał, choć na pewno za Szczecinem przemawia doświadczenie i wyższy skład.

- Nie musieliśmy przegrać tej rywalizacji, choć to rywal był faworytem - ocenia skrzydłowy Paweł Pakosz. - Bardzo chcieliśmy uniknąć scenariusza z tamtego roku i wystąpić w finale. Mimo że była taka szansa, stało się inaczej i na pewno jest pewien niedosyt. W kilku momentach sezonu zabrakło odwagi i doświadczenia, choć zawsze walczyliśmy do końca.
Wydaje się, że myśląc o finale i skutecznej walce o I ligę, zespół potrzebuje wzmocnień. Obaw nie ma jedynie co do tego, że na grę w wyższej klasie rozgrywkowej stać już dziś liderów opolan Pawła Machynię i Przemysława Szymańskiego. Jednak zespół bezwzględnie potrzebuje klasowego centra. Choćby mecze ze Szczecinem pokazały jak ważny jest taki zawodnik. Ich Karol Pytyś w obu meczach play off zdobył łącznie 31 punktów, zanotował 17 zbiórek i 3 bloki. Takiego koszykarza w Opolu nie było.

- Ciężko powiedzieć już dziś co będzie z zespołem, kto będzie grał i o co - mówi Wilczek. - Wiele będzie zależało od finansów. Na razie część zawodników już ma wolne, a inni wystąpią w finałach Akademickich Mistrzostw Polski. Po nich będzie czas na oceny i decyzje. Jednak trzon zespołu powinniśmy zachować, aby była kontynuacja pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska