Nauczycielka, pielęgniarka, lekarz, uczniowie i prywatny przedsiębiorca - na pozór nic nie powinno łączyć ludzi o takich różnych profesjach. Łączy ich jednak miłość do zwierząt. Trzy lata temu stworzyli w jednym z prywatnych gospodarstw w Bogdańczowicach azyl dla bezdomnych zwierząt z terenu Kluczborka i okolic. Poświęcają oni swój czas, pieniądze i energię, by znaleźć dom dla zagubionych i porzuconych psiaków.
- Bywają to zwierzęta porzucone: przywiązane do drzewa w lesie albo wyrzucone na drogę w zawiązanym worku. Staramy się im przywrócić wiarę w ludzi, pomóc wyjść z depresji. Mamy na to niewiele czasu, bo jeśli nowy właściciel się nie znajdzie, to - niestety - psiaki trafiają do jednego z przepełnionych schronisk na Śląsku - mówi wolontariuszka Wiktoria Łuszczyńska.
W ciągu trzech lat przez bogdańczowicki azyl przewinęło się około 200 psów. Tylko dla kilkunastu nie udało się znaleźć nowego domu.
- Najpierw rozwieszamy ogłoszenia w miejscu, gdzie pies został znaleziony, staramy się przebić w prasie i internecie z naszymi podopiecznymi - to znaczy nagłośnić w nich fakt znalezienia zwierzęcia. W naszej działalności pomaga wielu ludzi dobrej woli dostarczając koce, karmę. Księgarnia pana Mariusza Kika i sklep zoologiczny "Okoń" dają na swoje witryny, by wieszać tam ogłoszenia - mówi Wiktoria Łuszczyńska.
Głosuj: SMS o treści robmy.60 na numer 71466. Koszt 1,23 zł z VAT
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!