Azyl w Głuchołazach działa już 18 lat

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
- Dzień Abstynenta zacznie się w  sobotę 28 maja o godz. 18 mszą w kościele. O godz. 19 w klubie na pl. Basztowym dzień otwarty. Wystąpią zaprzyjaźnione zespoły i poeci - zaprasza Andrzej Iwanowicz.
- Dzień Abstynenta zacznie się w sobotę 28 maja o godz. 18 mszą w kościele. O godz. 19 w klubie na pl. Basztowym dzień otwarty. Wystąpią zaprzyjaźnione zespoły i poeci - zaprasza Andrzej Iwanowicz.
Przez to miejsce przeszły dziesiątki osób wychodzących z nałogu alkoholowego. Swój klub nazwali "Azyl". Tu mogą się ukryć przed pijącym towarzystwem.

Dla członków Stowarzyszenia Klubu Abstynenta "Azyl" w Głuchołazach, 18 rocznica działania to nie tylko powód do dumy i świętowania. To przede wszystkim okazja, żeby opowiedzieć o swojej działalności. Dzięki temu może trafi tu kolejny potrzebujący.
- A przyjść tu może każdy, pod jednym warunkiem, że jest trzeźwy - mówi Andrzej Iwanowicz, prezes stowarzyszenia.

W maju 1993 roku środowisko osób wychodzących z alkoholizmu dostało od władz Głuchołaz lokal na swoje miejsce spotkań - klub w kamienicy przy Placu Basztowym 2. Początkowo zajmował się nimi pracownik urzędu. W 2001 roku klubowicze powołali swoje stowarzyszenie, które wynajmuje pomieszczenia i zatrudnia opiekuna, dbającego o to, żeby klub był otwarty codziennie od 17 do 20. Można tu wejść z ulicy, pograć na grach zręcznościowych, popracować na starym komputerze, obejrzeć telewizję. Ale przede wszystkim spotkać znajomych i pogadać o życiu. Zachowując przy tym dyskrecję i anonimowość.
- Żeby uciec od pijącego towarzystwa potrzebujemy takiego miejsca i wsparcia - mówi Czesław, trzeźwiejący alkoholik. - Tu mamy spokój i ciszę, co pomaga w przetrwaniu ciężkich początków w zrywaniu z nałogiem. To dla nas taka bezludna wyspa, miejsce ucieczki, gdzie można się ukryć przed "diabelskim kuszeniem". Przez lata picia człowiek traci swoich znajomych, nie tylko od kieliszka. Tu możemy ich odnaleźć.

- "Azyl" dla nas jest czymś więcej niż tylko pomieszczeniem. Klub stał się symbolem, tradycją wychodzenia z nałogu - mówi Andrzej Iwanowicz. - Dlatego nie zgodziliśmy się z propozycją TBS, żeby się przenieść do innej, tańszej siedziby.
Opłacenie klubu jest jednak dla stowarzyszenia problemem, bo utrzymuje się ono tylko z dotacji władz miejskich. Czasem udaje im się zdobyć sponsora na organizację środowiskowej imprezy. Szukają teraz pomocy przy kupnie nowego sprzętu, może szybszego komputera. Cały czas rozwijają też pracę z uzależnionymi. Od stycznia zaprosili znajomego zakonnika, żeby raz w miesiącu poprowadził terapię z duchowości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska