Banaś wyrzuca strażników miejskich

Robert Lodziński
Robert Lodziński
Komendant Banaś dzisiaj otrzyma z ratusza pismo z sugestią, aby wstrzymał się z podejmowaniem jakichkolwiek decyzji personalnych. Strażą miejską ma on dowodzić tylko do 30 listopada.
Komendant Banaś dzisiaj otrzyma z ratusza pismo z sugestią, aby wstrzymał się z podejmowaniem jakichkolwiek decyzji personalnych. Strażą miejską ma on dowodzić tylko do 30 listopada. fot. Paweł Stauffer
Komendant opolskiej straży miejskiej złożył w poniedziałek dymisję, a we wtorek i środę zwolnił z pracy dwóch funkcjonariuszy.

Mirosław Banaś, szef straży miejskiej, sam złożył wypowiedzenie z pracy. Zrobił to po kilku tygodniach nacisków ze strony mediów i polityków. Zarzucano mu, że przez długi czas ignorował skargi na funkcjonariusza K. i jego przewinienia. W lipcu właśnie tego strażnika zatrzymała policja pod zarzutem dokonania napadu na zakład bukmacherski w Opolu.

Ku zaskoczeniu wszystkich komendant w dzień po złożeniu dymisji dyscyplinarnie wyrzucił ze straży Leszka Gawrońskiego, szefa związku zawodowego opolskich strażników. Wczoraj zaś wręczył trzymiesięczne wypowiedzenie Markowi Wódarskiemu, strażnikowi z 17-letnim doświadczeniem.

- Powody wypowiedzenia są niejasne, po prostu bzdurne - mówi Leszek Gawroński. - Według komendanta utrudniam śledztwo w sprawie, która wydarzyła się 11 lat temu.

W 1997 r. (podczas powodzi tysiąclecia) Gawroński miał być świadkiem, jak jego kolega wykręcał licznik wody z jednego z zalanych budynków na Zaodrzu. Tym kolegą był funkcjonariusz K., złapany miesiąc temu po próbie napadu (policja podejrzewa, że mógł on dokonać nawet 11 napadów w Opolu).
- Teraz oskarża się mnie o to, że widziałem tamtą kradzież, ale nie zawiadomiłem dowódców - mówi Gawroński. - W rzeczywistości K. nie ukradł tego licznika, lecz przyniósł go do straży, tłumacząc, że wykręcił urządzenia, aby nikt go naprawdę nie zabrał. Wtedy została sporządzona notatka w tej sprawie. Ale to były czasy, kiedy komendanta Banasia nie było nawet w straży! Słyszę, że utrudniam śledztwo w tej sprawie. Jak mogłem utrudniać, kiedy nawet nie wiem, że ono się toczy...
Gawroński uważa, że został wyrzucony z innego powodu.
- Komendant po prostu się zemścił - twierdzi.

W lipcu Gawroński "nawtykał" Banasiowi podczas spotkania z załogą.
- Publicznie wyliczyłem komendantowi jego zaniedbania. Powiedziałem wprost, że tuszował wszystkie przewinienia K. Ignorował skargi na niego. Skończyło się tym, że K. został złapany na próbie napadu, a my wszyscy musimy się za to wstydzić!

Do tego Gawroński zarzucił Banasiowi łamanie prawa pracy. Źle rozliczane nadgodziny i wolne dni za dodatkową służbę.

Komendant nie mógł zwolnić Gawrońskiego w zwykłym trybie, bo ten jest szefem związków. Musiał więc sięgnąć po "dyscyplinarkę".

- Ale zwolnienie jest bezprawne, bo nikt mi nie udowodnił winy - mówi Gawroński. - Jeśli komendant nie cofnie wypowiedzenia, oddam sprawę do sądu pracy.

- Przecierałem oczy ze zdumienia, czytając wczoraj swoje wypowiedzenie - mówi Marek Wódarski. Okazało się, że musi po 17 latach opuścić straż, bo nie przestrzega zasad społecznego współżycia.

- To straszne złamanie zasad to dwa przekleństwa wypowiedziane w rozmowie telefonicznej z innym funkcjonariuszem - opowiada. - Rzuciłem słowo "k...a" i "opier...sz się". To była męska rozmowa i kolega nie miał do mnie żadnych pretensji.

Skąd komendant znał jej treść? Rozmowa była prowadzona przez numer alarmowy 986 i została automatycznie nagrana.
Drugi zarzut wobec Wódarskiego: zwracanie się do młodej aplikantki bez zachowania zasad życzliwości i uprzejmości.
- Kilka razy ją ochrzaniłem, bo się obijała - przyznaje Wódarski. - Ale słów wulgarnych wobec niej nie używałem.

Wódarski także uważa, że został zwolniony z innego powodu. Dwa lata temu popierał Aleksandrę Lis-Natorską, byłą wiceszefową straży. To Natorska napisała raport do prezydenta, zarzucając Banasiowi, że nie reaguje na nieprawidłowości w straży. - Banaś pozbył się Natorskiej, a teraz próbuje mścić się na mnie - stwierdza Wódarski.

Decyzjami komendanta zaskoczony jest wiceprezydent Opola, Arkadiusz Karbowiak. - Jeszcze dziś wyślę do niego pismo, aby wstrzymał się od wszelkich decyzji personalnych - zapowiada. - Będziemy wyjaśniać sprawę.

Konferencję w sprawie zachowania Banasia zwoła dziś PiS. - Według nas mogło tu dojść do próby jakiegoś rewanżu ze strony komendanta - mówi Arkadiusz Szymański, radny miejski.

Sam Banaś odmówił nam wczoraj rozmowy telefonicznej na ten temat. Wszystko ma wyjaśnić dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska