- Tak więc w Europie podobnie jak w USA wzrost mamy na kredyt, za który już niedługo przyjdzie płacić rachunki - mówi Krzysztof Kolany, analityk Bankier.pl. - Opublikowane dane Eurostatu rozczarowały większość ekonomistów. PKB Eurolandu był o pół procent wyższy niż kwartał wcześniej. Ale spodziewano się wzrostu o 0,6 proc.
Podobnie było w przypadku danych z Niemiec, Francji i Włoch. Wszystkie kwartalne odczyty były dodatnie, ale zarazem niższe od rynkowego konsensusu. Dwie największe gospodarki strefy euro odnotowały właśnie drugi z rzędu kwartał wzrostu, co formalnie oznacza rozpoczęcie okresu prosperity.
Dwa kwartały wzrostu za sobą mają też Czechy, Słowacja i Portugalia oraz Polska.
Czytaj dalej: W ujęciu rocznym Europa jednak wciąż notuje spadki
Dane Eurostatu pozwalają pogrupować kraje UE w cztery kategorie
W pierwszej znalazły się relatywnie silne (przynajmniej krótkoterminowo) gospodarki, takie jak Polska, Grecja, Portugalia czy Austria.
W drugiej bogate państwa, których rządy stać na bardzo ekspansywną politykę fiskalną, pozwalająca na złagodzenie skutków recesji. Tu moglibyśmy zaliczyć przede wszystkim Niemcy i Francję.
I w końcu są też takie kraje jak Irlandia, Hiszpania czy Wielka Brytania, gdzie uzależnienie wzrostu od boomu kredytowo-budowlanego wywołało silne i przeciągające się załamanie gospodarcze. Słabo radzą sobie też relatywnie małe i uzależnione od eksportu gospodarki Danii, Szwecji czy Węgier, którym dodatkowo zaszkodziła fatalna polityka gospodarcza kolejnych rządów.
- Czytając dane Eurostatu należy też pamiętać, że wzrost gospodarczy w takich państwach jak Niemcy czy Francja odbywa się na kredyt zaciągnięty przez rządy na koszt wszystkich podatników (także tych jeszcze nienarodzonych). - zaznacza analityk Bankier.pl - Same tylko Niemcy na „walkę z recesją” wydały 85 mld euro, dopłacając swoim obywatelom do zakupu nowych aut i finansując hojne zasiłki dla pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin.
Jak tłumaczy Krzysztof Konalny, chociażby z tego powodu do opinii głoszących „ożywienie gospodarcze” należy podchodzić z dużym dystansem. - Zwłaszcza że dla większości ludzi podstawowym problemem są trudności ze znalezieniem pracy i malejące dochody - dodaje.
Obecnie stopa bezrobocia w strefie euro sięga 9,7% i jest najwyższa od dekady. A zdaniem urzędników z Komisji Europejskiej w 2011 roku wskaźnik ten wzrośnie do 10,9%.
- W ten sposób przez następne kilkanaście miesięcy ekonomiści mogą się cieszyć z poprawy danych makro, ale większość ludzi zapewne nie odczuje poprawy sytuacji gospodarczej - podsumowuje, analityk Bankier.pl.
Czytaj komentarz Głównego Ekonomisty Bankier.pl, dr. Bogusława Półtoraka
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?