Bankier.pl: Zabraknie pieniędzy na program "Rodzina na swoim"?

(oprac. dora)
W przyszłym roku może zabraknąć pieniędzy na kontynuowanie programu „Rodzina na swoim”. (fot. sxc)
W przyszłym roku może zabraknąć pieniędzy na kontynuowanie programu „Rodzina na swoim”. (fot. sxc)
Zakładany na 2010 rok deficyt budżetowy na poziomie 52,2 mld zł oraz wzrost długu publicznego o 6 proc. w tym roku i o kolejny punkt procentowy w roku przyszłym, to bardzo zła informacja dla rynku nieruchomości.

Oznacza ona, że w przyszłym roku może zabraknąć pieniędzy na kontynuowanie programu „Rodzina na swoim”. W ramach niego udzielany jest obecnie nawet co trzeci kredyt mieszkaniowy.

Prawie w rocznicę upadku Lehman Brothers rząd poinformował o planowanym na przyszły rok rekordowym deficycie budżetowym. Jeszcze do niedawna większość analityków szacowała, że będzie on wynosił 38-40 miliardów.

Jak się okazuje ostatecznie może być znacząco wyższy. Warto zatem zastanowić się, co to oznacza dla rodzimego rynku nieruchomości. Perspektywy nie są niestety najlepsze.

Szukanie oszczędności może oznaczać ograniczenie i tak już skromnej pomocy państwa. Z całą pewnością musi wystarczyć pieniędzy na już udzielone kredyty.

Co dalej z nową akcją kredytową?

Program „Rodzina na swoim” był sztandarowym projektem poprzedniego rządu we wspieraniu mniej zasobnych rodzin w zakupie pierwszego mieszkania. Szybko jednak okazało się, że realia rynkowe całkowicie uniemożliwiły znalezienie lokum spełniającego wymogi narzucone przez ustawodawcę. Tak było również po późniejszej nowelizacji programu.

Impulsem do wzrostu projektu był kryzys finansowy. Sprzedający dość szybko dostosowali się do podwyższonych limitów cen mieszkań w ramach „Rodziny na swoim”.

Czytaj dalej: Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania

Jakie mogą być konsekwencje zmian?

Wszystko zależy od skali obniżek. Program można uznać za państwową kroplówkę dla całej branży mieszkaniowej – zarówno dla deweloperów, jak i pośredników i banków. Całkowite jej odcięcie może doprowadzić do niepowetowanych strat w całym otoczeniu rynku nieruchomości. Rząd i wojewodowie mają zatem bardzo ciężki orzech do zgryzienia.

Ograniczenia cenowe mogą w pierwszym momencie nie znaleźć odpowiedzi w podaży, co jeszcze bardziej ograniczy liczbę sprzedawanych mieszkań. W średnim terminie doprowadzi to do dalszych spadków cen nieruchomości, które mogą się pogłębić, jeśli informacje płynące z gospodarki nie będą tak dobre jak dotychczas. Patrząc na istotną rolę rynku nieruchomości w całej gospodarce, podjęte obecnie decyzje będą wpływać na całą gospodarkę przez wiele najbliższych lat.

Zmniejszenie limitów maksymalnych cen ograniczy podaż mieszkań odpowiadających ogłaszanym przez wojewodów wskaźnikom. Może się jednak w tym przypadku pojawić problem osób, które wpłaciły zaliczki na mieszkanie i czekają na decyzję kredytową swojego banku i BGK.

Może się okazać, że jeśli wniosek został złożony przed październikiem, a zmiany zostaną wprowadzone na początku tego miesiąca, to wynegocjowana cena może być zbyt wysoka w stosunku do nowych wymogów.

Do tej pory taka sytuacja nie występowała, bo limity rosły. Nie ma jednak oficjalnych procedur, jak banki mają postępować w takim przypadku. Bardzo prawdopodobne, ze brakującą część kwoty kredytobiorcy będą musieli pokryć z własnej kieszeni, dogadując się ze sprzedawcą lub ewentualnie negocjować z nim obniżkę ceny spełniającą wymogi nowego limitu.

Czytaj dalej: Jak to będzie wyglądało w praktyce?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska