Bartek Wojtkowski: Ludzie już mnie zaakceptowali

Redakcja
Bartek Wojtkowski
Bartek Wojtkowski Archiwum prywatne
Zespół tourette'a. To zaburzenie neurologiczne, które charakteryzuje powtarzanie tych samych tików. Naraża ono chorych na szykany i kłopoty. Cierpi na nie Bartek Wojtkowski z Brzegu. I pokazuje, że mimo to można fajnie żyć.

Na początku, z powodu mojej choroby, miałem ciągle problemy. Ludzie schodzili mi z drogi, gdy zaczynałem nagle wykrzykiwać różne wyrazy, gestykulować - opowiada Bartek. - Kiedyś zatrzymali mnie na ulicy policjanci, bo uznali moje zachowanie za wybryk chuligański. Dopiero jak atak minął, spokojnie im wytłumaczyłem, że cierpię na Zespół Tourette'a i co to za choroba. Teraz mam spokój. Chyba wszyscy w Brzegu mnie już znają, tolerują i rozumieją.

Bartek Wojtkowski jest uczniem Zespołu Szkół Ekonomicznych. W czerwcu skończy 19 lat. Tiki pojawiły się u niego, gdy był w przedszkolu, ale początkowo choroba przebiegała łagodnie. To były pochrząkiwania, którym towarzyszyło zaczerwienienie gardła, powtarzające się marszczenie nosa, poruszanie szyją, jakby uwierał kołnierzyk . Z czasem tiki zaczęły się jednak nasilać i było ich więcej.

- Gdy miałem 13 lat, doszło u mnie do sepsy na skutek zarażenia meningokokami i trafiłem do szpitala - wspomina Bartek. - Zostałem uratowany. Tyle że niedługo potem tiki się zaostrzyły, choroba zaatakowała silniej. Czy przyczyniła się do tego sepsa, czy był to tylko zbieg okoliczności, nie wiadomo.

Zespół Tourette'a jest rozpoznawany od ponad 150 lat. Głównie objawia się licznymi, tikami ruchowymi, np. wyrzucaniem przed siebie kończyn i tikami głosowymi.

Występują w postaci seryjnych napadów, wielokrotnie w ciągu dnia. Często osoba z tym zaburzeniem czuje przymus wypowiadania czy wykrzykiwania wulgarnych słów, odczuwa potrzebę powtarzania tego, co mówią inni.

Nazwa tej bardzo rzadkiej choroby pochodzi od nazwiska francuskiego neurologa i neuropsychiatry Gillesa de la Tourette'a, który - w 1885 roku - podczas pracy w szpitalu Salpetriere w Paryżu zaobserwował i opisał dziewięć przypadków tego typu zachowań.

- Istnieją różne teorie na temat przyczyn tej choroby - wyjaśnia Stanisław Piwowarczyk, psychiatra i psychoterapeuta z Centrum Terapii Nerwic w Mosznej. - Jedna z nich mówi o zaburzeniach w wydzielaniu dopaminy w mózgu, co upośledza kontrolę impulsów. Niestety, nie ma metod leczenia tej choroby. Pacjentom przepisuje się leki uspokajające, hamujące i tłumiące tiki. Zaleca się też mniej stresu, powinni oni przebywać w odpowiednio dobranym, życzliwym środowisku. Pamiętam ze swojej lekarskiej praktyki dwie pacjentki z tym schorzeniem. Oprócz leków, miały też psychoterapię. Dzięki temu u nich trochę objawy się uspokoiły.

Bartek Wojtkowski znalazł własny sposób na ciekawe życie i akceptację środowiska. Mocno udziela się społecznie, nie rozczula się nad sobą. Jest przewodniczącym szkolnego samorządu.

W tym roku szefował w swoim mieście sztabowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a niedawno wygrał opolski etap konkursu dla wolontariuszy "Ośmiu Wspaniałych" i zakwalifikował się do krajowego finału.

Został też koordynatorem projektu Tourette de Pologne, który pomaga ludziom z tym syndromem. Bartek jeździ z wykładami po Polsce, opowiada, jak się z tak nietypową chorobą żyje. Przyjmuje każde zaproszenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska