Bartłomiej Kowalczyk. Nowy radny w Zawadzkiem wybrany przez losowanie

Archiwum
- Cieszę się z wygranej, choć nie spodziewałem się takiego finału - mówi Bartłomiej Kowalczyk (z prawej). Przegrany kontrkandydat podchodzi do sprawy z humorem.
- Cieszę się z wygranej, choć nie spodziewałem się takiego finału - mówi Bartłomiej Kowalczyk (z prawej). Przegrany kontrkandydat podchodzi do sprawy z humorem. Archiwum
Nietypowe rozstrzygnięcie miało miejsce w Zawadzkiem. Los pociągnięto komisyjnie.

Losowanie było jedynym skutecznym rozwiązaniem, żeby rozstrzygnąć wybory uzupełniające do rady miejskiej w Zawadzkiem. Gmina musiała je zorganizować po tym, jak jeden z rajców został pozbawiony funkcji, bo - wbrew prawu - łączył mandat radnego z byciem ławnikiem.

W wyborach na zwolnione miejsce w radzie wystartowało tylko dwóch kandydatów: 24-letni Bartłomiej Kowalczyk i 61-letni Bolesław Imiełowski. Wśród mieszkańców także nie było wielu chętnych do głosowania - na 1663 uprawnionych, na wybory poszło zaledwie 103 mieszkańców. 3 głosy okazały się nieważne, a pozostali wyborcy podzielili się po równo. Każdy kandydat dostał po 50 głosów.

- W takim przypadku przepisy przewidują losowanie - tłumaczy Joanna Maksymowicz, z Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Opolu. - I tak też postąpiła komisja wyborcza. Podobny przypadek wydarzył się już raz na Opolszczyźnie. W drodze losowania był wtedy wybrany radny Skarbimierza.

Komisja wyborcza kartki z numerami kandydatów włożyła do dwóch kopert, wrzuciła je do skrzyni i mocno nią potrząsnęła. W obecności obserwatorów wylosowano zwycięzcę. Okazał się nim Bartłomiej Kowalczyk.
- Cieszę się z wygranej, choć nie spodziewałem się takiego finału - mówi nowo wybrany radny. - Sam zasiadałem w komisji wyborczej kilkakrotnie, ale taka sytuacja nigdy się nie przydarzyła.

Bolesław Imiełowski nie ma żalu, że ślepy los zdecydował o jego przegranej. Do całej sprawy podchodzi z humorem.

- Znajomi mówili mi przed wyborami, że ja to wygram, bo mnie wszyscy znają - mówi. - Tu się pomylili, bo młodzież się zmobilizowała i poszła na wybory, a oni zostali w domach.

Zorganizowanie wyborów kosztowało gminę około 4,5 tys. zł. Mieczysław Orgacki, burmistrz Zawadzkiego, uważa, że losowanie to dobre rozwiązanie, gdy dochodzi do patowej sytuacji.

- Na pewno lepsze, niż gdybyśmy musieli organizować całe wybory jeszcze raz - tłumaczy. - To przecież sporo kosztuje.

Nowy radny obejmie funkcję w listopadzie po oficjalnym zaprzysiężeniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska