Bartuś ma już protezy!

Redakcja
Na razie Bartuś protezy zakłada na kilka godzin dziennie. Mięśnie w kikutkach są bardzo słabe, więc chłopiec szybko się męczy i niecierpliwi.
Na razie Bartuś protezy zakłada na kilka godzin dziennie. Mięśnie w kikutkach są bardzo słabe, więc chłopiec szybko się męczy i niecierpliwi. Sławomir Mielnik
Chłopiec wygrał walkę ze śmiertelną chorobą, ale stracił kończyny. W piątek dostał szansę na normalne życie, jaką dają mu sztuczne rączki i nóżki.

Kiedy protetyk założył mu rączki, mały zaczął nimi machać, śmiać się. Z wrażenia aż się z mężem popłakaliśmy. Ręce wyglądają zupełnie jak jego, nawet paznokietki mu tak ładnie odtworzyli - opowiada podekscytowana Jolanta Kurhofer, mama 1,5-rocznego chłopca.

Bartuś "odzyskał" kończyny niemal pół roku po amputacji, którą przeszedł na skutek choroby.

- W najśmielszych snach nie sądziliśmy, że tak szybko uda się je kupić. Jeden komplet kosztuje 25 tys. złotych. Dziecko szybko rośnie, więc średnio co pół roku trzeba je wymieniać na większe. Dla nas to była suma nieosiągalna. Gdyby nie pomoc dobrych ludzi nie wiem jak byśmy sobie poradzili. To dzięki nim nasz synek ma szansę na normalne życie - mówi wzruszona mama Bartusia.

Jej synek urodził się z zespołem Downa. Kiedy zachorował na najcięższą odmianę sepsy, lekarze dawali 1 procent szans na to, że słabiutki organizm przezwycięży śmiertelną chorobę. Wola życia Bartusia była jednak ogromna. Chłopca udało się uratować, ale by ocalić życie, trzeba było amputować mu rączki i nóżki.

W miniony weekend malec, ku radości rodziców, rozegrał swój pierwszy mecz piłkarski.

- Toczyłem mu po podłodze piłkę, a on jeszcze nieudolnie próbował ją chwytać. Boże, jak ja na ten moment czekałem! - cieszy się Roland Kurhofer, tata chłopca. - Protezy to dla niego nowość, będzie musiał się z nimi oswoić. Ale wierzymy, że wszystko będzie dobrze.

Na razie Bartuś protezy zakłada na kilka godzin dziennie. Mięśnie w kikutkach są bardzo słabe, więc chłopiec szybko się męczy i niecierpliwi.

- Sztuczne rączki przysysają się do kikutów. Skóra jeszcze się do nich nie przyzwyczaiła, ale protetyk uspokaja nas, że to normalne i ustanie z czasem - mówi pani Jolanta. - Teraz przed nami kolejne wyzwanie - nauka chodzenia, ale jestem pewna, że i z tym sobie poradzimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska