Bartusiowi marzą się nowoczesne protezy. Pomożecie?

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Wkrótce Bartusia czeka niestety kolejna operacja.
Wkrótce Bartusia czeka niestety kolejna operacja. Sławomir Mielnik
Chłopiec stracił rączki i nóżki. Rodzicom dzięki pomocy wielu ludzi udało się kupić protezy, ale malec szybko z nich wyrasta.

- W tamtym roku wymieniliśmy synkowi rączki i nóżki, ale Bartuś rośnie jak na drożdżach, dlatego ani się obejrzymy, a znowu konieczna będzie wymiana - mówi Jolanta Kurhofer z Jełowej, mama niespełna 5-letniego chłopca.

To jednak nie koniec zmartwień rodziców. Ostatnio okazało się, że kość strzałkowa w jednej z nóżek rośnie za szybko. - Ona wypycha skórę i wygląda to tak, jakby za moment miała ją przebić. Widać, że to Bartusiowi sprawia ból, dlatego nie chce stawać w protezach. Lekarz mówi, że bez operacji się nie obędzie - opowiada mama malca.

Historia chłopczyka poruszyła serca ludzi w całej Polsce. Bartuś urodził się z zespołem Downa. Tuż przed pierwszymi urodzinami zdiagnozowano u niego sepsę. Lekarze dawali mu 1 proc. szans na przeżycie, ale on na przekór złym diagnozom walczył z groźnym przeciwnikiem. Chłopiec przeżył, jednak lekarze musieli amputować mu rączki i nóżki. Rodzice Bartusia od kilku lat walczą o to, by mógł on żyć w miarę normalnie. Pierwsze protezy udało się sfinansować m.in. dzięki pomocy czytelników nto.pl. Wkrótce potrzebne będą też nowe rączki.

- Te, które w tej chwili ma Bartuś są nieruchome, ma je właściwie tylko po to, żeby brak kończyn nie rzucał się w oczy - wyjaśnia pani Jolanta. - Specjaliści twierdzą, że jeszcze kilka może kilkanaście miesięcy i konieczne będzie kupienie protez z prawdziwego zdarzenia, dzięki którym mały będzie mógł poruszać dłonią i chwytać zabawki. Taka nowa rączka będzie reagowała na impulsy płynące z mózgu, dzięki czemu mały będzie mógł funkcjonować jak jego rówieśnicy.

Zmartwieniem rodziny są jednak pieniądze. Pani Jolanta nie pracuje, bo opiekuje się dzieckiem. Jej mąż jest na emeryturze, więc zakup drogich protez jest poza ich zasięgiem. - Będą one kosztowały 100 tys. złotych, ale zrobimy wszystko, żeby je kupić. Nie poradzilibyśmy sobie, gdyby nie pomoc wspaniałych ludzi, którzy na przykład zbierają plastikowe nakrętki, z których dochód idzie na pomoc Bartusiowi - mówi Jolanta Kurhofer.

15 lutego o godz. 16 w ZSP nr 3 w Dębskiej Kuźni rozpocznie się koncert charytatywny na rzecz chłopca. Wstęp jest bezpłatny, a uczestnicy mogą wziąć udział w kweście.

Bartusia można też wspomóc wpłacając pieniądze na konto Fundacji Dłonie i Serca: 07 1050 1504 1000 0023 6708 2993 (z dopiskiem dla Bartłomieja Kurhofera).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska